Rozdział 25

149 12 8
                                    

Dobra jabać życie pisze to bo chce już kolejna ksiazke zacząć pisac.
_____________________________________

Dobrze trzeba udać sie do cel.

-To prawda, to chyba ostatnia runda. Chishiya pokazał ten swój podstępny uśmieszek.

,,Zostało 5 minut proszę udać się do swoich cel."

No dobra idziemy. Poszłam w strone cel a blondyn zaraz za mną.

Po podaniu swojego koloru usłyszałam wybuch i nikt nie wychodził.

*Co jest?*

Nagle usłyszałam pierwsze otwierające się drzwi.

Po chwilu ciszy usłyszałam znajomy głos.

-Wygrałem, wygrałem. Po chwili rozniosł się psychopatyczny śmiech.

A potem kolejne otwierające się drzwi.

-Tak też myślałem że jesteś waletem. Usłyszałam głos słynnego blondyna.

Po jakimś czasie wyszedl Banda mówiąc.

-Raczej nikt nie zbliżył by sie do kogoś takiego jak ja. Jeśli chciałeś mnie zabić....

Drzwi sie otworzyły i wyszłam ja.

Musisz być zwykłym idiota, psychopata lub socjopatą. Uśmiechnełam się jak zawsze miło w miłej sytuacji.

Chłopak wyglądał jakby srał w gacie.

-Jeśli ktoś ma być waletem to on lub ona. Chłopak wskazał palcem na mnie i Chishiye.

Elegancki typek zeszedł ze schodów mówiąc.

-Szkoda, ale to nie oni. Poszedł w strone Bandy.

-Kotoko nie żyje. Podałem jej dobry kolor więc ktoś inny musiał ją kontrolować.

-Porozumiewaliście się w stołówce poprzez przekąski. Powiedziałam.

-Cały czas braliście jeden gatunek ciasteczek. Powiedział Banda.

-Były one w czterech różnych smakach co pasuje do kolorów. Powiedział Blondyn.

-Chcieliście udawać z Kotoko kontrolowanych. Powiedziałam.

-Wtedy kazałeś Kotoko okłamać mnie w związku z moim kolorem. Naprawdę ufałem tej kobiecie... Z wyjątkiem końca.

-Skoro Banda wiedział że jesteś waletem jak myślisz dlaczego nie próbował cię zabić? Powiedział Blondyn uśmiechając się.

Twarz chłopaka momentalnie zbladła.

Myślę że Banda i Yaba chca wyciągnąć od ciebie informacje o tym miejscu. Podeszłam do chłopaka a następnie poklepałam go w ramie.

Powodzenia. Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

Banda, Yaba również powodzenia wam życzę.

Oni tylko sie uśmiechneli i poszli w stronę chłopaka.

Wtedy słyszeliśmy tylko jego krzyki.

Wychodząc z więzienia zobaczyliśmy sterowiec który stanął w płomieniach.

To gdzie teraz?

-Powinniśmy znaleźć jakieś bezpieczne miejsce żeby nie spotkać króla Pik.

Dobrze, prowadź.

Poszliśmy do sklepu z meblami gdzie ja spałam wcześniej. Ale nawet nie zbliżyłam sie do tego łóżka.

Szybko zajełam wygodne białe łóżko a blondyn wziął łóżko które było obok mnie.

Tooooo...... co robimy? Powiedziałam znudzonym ale jednocześnie zaciekawionym głosem.

-Hm, najlepiej było by zdobyć jakieś pożywienie.

Dobrze ruszajmy więc.

Weszliśmy do najbliższego sklepu spożywczego i wybieraliśmy produkty które jeszcze sa dobre do spożycia.

Nie mogło obejść sie bez alkoholu.

-Jutro zagram w króla Karo. Usłyszałam głos blondyna.

Spoko, ja w tym czasie coś porobie sama. Ale....

-Hm?

Wróć cały i zdrowy. Nie chce cie stracić.

-Spokojnie, znasz mnie.

Gdy wyszliśmy z sklepu ruszyliśmy do naszego ,,domu".

Nareszcie w domu.

-W domu? Powiedział Blondyn z uśmiechem na twarzy.

No wiesz, jakoś trzeba to nazwać.

Robi się wieczór. Może sie napijemy?

-Ale tylko trochę.

Wyjęłam z pod bluzy whisky a następnie wlałam nam do kieliszków.

Wypiliśmy razem jakieś 5 kieliszków.

Razem z blondynem położyliśmy się do swoich łóżek. Mineła godzina a ja nie mogłam zasnąć.

Nagle usłyszałam krople deszczu które kapały w szybę.

Wyszłam na dwór i po chwili zrobilam to co zawsze chciałam.

Położyłam sie na środku ulicy czując jak deszcz moczy moje ubrania oraz moje ciało.

*Cudowne uczucie*


















,,Don't forget me please."Where stories live. Discover now