hornear

322 10 3
                                    

Ten dzień wyglądał zdecydowanie nie tak jak powinien.

Siedziałam w jakiś pomieszczeniu z ogromnymi oknami, z nich mogłam zauważyć boisku, na którym grali piłkarze. Bardzo się stresowałam nie wiedzieć czemu, może przypadkowym spotkaniem z Gavirą. Po tym jak mnie traktował w dzieciństwie nie chcę mieć z nim nic wspólnego...

- Pablo.. dlaczego tak się zachowujesz? - zapytałam zapłakana. - Zrobiłam coś źle? Jeszcze wczoraj byliśmy przyjaciółmi, dziś udaję, że mnie nie zna. - Twoi koledzy się ze mnie naśmiewają... Szepnęłam pociągając nosem - Możesz w końcu się zamknąć?! - odskoczylam od niego natychmiast. Nigdy wcześniej na mnie nie krzyczał, co się z nim stało. - Zrozum, nie chce już cię znać! - krzyknął tupiąc nogą w boisko. Przyszłam pograć z nim w piłkę, zresztą codziennie tak robiłam. Spotykaliśmy się codziennie w tym samym miejscu o tej samej porze. Dziś stoi on z nowymi kolegami.
- Chciałam z nimi pograć, ale ci ze mnie zadrwili. - wypłakiwałam się mamie w ramiona. - Moj jedyny przyjaciel mnie zostawił - krzyknęłam ze łzami. Całe ręce mi się trzęsły. Po słowach które usłyszałam nie potrafiłam się pozbierać.
- Kochanie, co się tam stało, dlaczego tak głośno płaczesz? - jej uspokajający głos zawsze mi pomagał, ale nie tym razem. - Nazwali mnie... - wpadłam w jeszcze większą histerię przypominając sobie ich słowa. - Jak cię te gnojki nazwali?! - wtrącił się tata. - Brzydką suką nie umiejącą grać. - Patrzyłam pusto w ścianę - Powiedzieli mi jeszcze, że to nie jest gra dla małych dziewczynek.

Niby te slowa nie są takie mocne, zawsze mogli powiedzieć gorzej. Najbardziej bolał mnie fakt, Gavira mi nie pomógł, śmiał się razem z nimi. Uważałam go za przyjaciela, za inspirację. Pragnęłam tak jak on zostać piłkarką, po tamtej sytuacji już więcej nie wróciłam do tego sportu.
Starałam się o tym zapomnieć, ale wspomnienia zawsze powracały. Teraz, gdy wiem, że rozmawiałam z nim jakby nic się nie stało czuję obrzydzenie. Mieliśmy być na zawsze.

~

Mama skończyła pracę i z tego powodu ja zaczęłam się zbierać do wyjścia. Byłam
praktycznie przy wyjściu gdy usłyszałam wołanie mojego imienia, myślałam że matka chce bym na nią poczekała. Odwróciłam się od razu tego żałując. To był Pablo, najwidoczniej chciał ze mną porozmawiać. Gdyby mnie nie zamurowało najpewniej by mnie już dawno tu nie było.
Był na tyle blisko bym mogła wyczuć jego perfumy, które utrzymały się po treningu. Czego on używa. - Hej moglibyśmy porozmawiać? - jak formalnie się zapytał. Doszłam do siebie po chwili.
- Nie mamy o czym. - Całą radość ze mnie już dawno zniknęła. - Dobrze wiesz, że mamy. Daj mi cię przeprosić. - westchnęłam głośno, może rzeczywiście powinniśmy? - Proszę spotkajmy się tam gdzie się poznaliśmy. - odszedł najpewniej do szatni.

Kierowałam się do domu, znowu postanowiłam przejść się na nogach odrzucając propozycję powrotu samochodem z mamą. Musiałam to wszystko przemyśleć. Uświadomiłam sobie, że nie powiedział mi kiedy dokładnie mam tam przyjść.
- pewnie chcę o tej samej godzinie co kiedyś gdy się widywaliśmy. - zamyśliłam się prawie wpadając do studzienki - Panienko zaraz pani wpadnie! - usłyszałam krzyk jakiegoś staruszka. Szybko wróciłam na jawę rozglądając się dookoła.
- kuźwa rzeczywiście - mruknęłam - dziękuję za ostrzeżenie, następnym razem będę ostrożniejsza - zwróciłam się do starca. - Pewnie chłopacy ci w głowie - zaśmiał się odchodząc w swoim wyznaczonym kierunku.

-To chyba ma być dziś co nie? - powiedziałam mamie o spotkaniu z byłym przyjacielem. Potrzebuję dobrej rady. - Słonko, to są podstawowe informacje gdy się z kimś umawia, dlaczego wcześniej tego nie ustaliliścię. - zaśmiała się na nasze roztargnienie. - Mnie wmurowało w ziemie to jak miałam o tym pomyśleć!! - krzyknęłam będąc już w swoim pokoju, by wybrać strój. Postanowiłam ubrać się w to miałam na sobie w pierwszym dniu naszego przylotu. - Że też kuźwa się zgodziłam - w myślach powoli żałuję tej decyzji.

- Za pół godziny 17, ja już wychodzę - lepiej być wcześniej, by szybciej skończyć. - Uważaj na siebie i podejmij dobrą decyzję! - łatwo mówić
Ubrałam fioletowe trampki i ruszyłam na boisko. To tam go poznałam, a później straciłam. Można się spodziewać, gdzie chciał się spotkać, w końcu piłkarzyk.
Na dworze zrobiło się chłodniej. Jak dobrze, że ubrałam spodnie. Włosy rozwiewały mi na wszystkie strony, akurat szłam pod wiatr. Zauważyłam Gavirę w oddali czekającego na mnie. Stres powrócił, machnął ręką bym podeszła bliżej. Minę miał złą, o co mu znowu chodzi. Od początku myślałam, że chcę mnie głęboko przeprosić. Teraz zaczynam powątpiewać.
- Słuchaj, wiem że strasznie źle postąpiłem. - Teraz wiem że był zły, ale nie na mnie, na siebie. - Błagam wybacz mi. - jego oczy zrobiły się szklane. - Pamiętasz? potrafiliśmy wymknąć się z domu by tylko się zobaczyć, nawet na chwilę. Gdy rozmawialiśmy nasz czas był jak zatrzymany. Moglismy gadać i gadać. Każde nasze spotkanie pamiętam dokładnie, moje uczucia podczas nich. - załamał mu się głos. - Z tobą czułem się sobą, prawdziwym sobą. Proszę wybacz mi. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Kompletnie nie byłam przygotowana na tą rozmowę. Stałam patrząc się przed siebie, widziałam moje ukochane kwiaty, tulipany. To Pablo mi je wręczył na naszym pierwszym spotkaniu. Poczułam ciepło otaczające moje ciało. To Gavira mnie przytulił. - nawet jeśli mi nie wybaczysz, pozwól mi się przytulić. - odepchnięcie go byłoby trudne, ale nawet nie miałam ochoty tego robić.
Wybaczyłam mu. Nasza sprzeczka była tylko wybrykiem dzieciństwa. Zbyt bardzo tęsknię.
W końcu to zrozumiałam

---------------------------------------------------------
836 słów

Koniec tej ciągnącej się za mną książki 😍

ZAPRASZAM DO INNEJ ROWNIEZ MOJEGO AUTORSTWA KSIĄŻKI O KLASIE
+ ZA NIEDŁUGO NOWA KSIĄŻKA O HAIKYUU
BO JA FANKA😮‍💨

I know you? | Pablo GaviraWhere stories live. Discover now