Rozdział I

4 0 0
                                    

Amelia pomału otwierała oczy. Czuła, że jej powieki są cięższe niż kiedykolwiek. Kiedy udało jej się je podnieść, widziała tylko rozmyte pomieszczenie, w którym się znajdowała. Zaczęła rozglądać się na boki, aby jej wzrok przyzwyczaił się do silnego oświetlenia w jej pokoju. Konkretniej, w jej dawnym pokoju. Dziś był dzień w którym wraz z mamą miała wyprowadzić się do Wenecji. Na samą myśl o tym w oczach Amelii pojawiły się łzy. Nie chciała wyjeżdżać. Lubiła swoje dotychczasowe życie w Budapeszcie. Miała w nim przyjaciół, liczne zajęcia dodatkowe i własny pokój w którym mogła liczyć na święty spokój. Ceniła to sobie. Nie była chętna do zmiany otoczenia tylko ze względu na chłopaka mamy- Andrzeja, którego Amelia wprost nie cierpiała. W prawdzie cieszyła się, że mama w końcu znalazła sobie kogoś po odejściu taty, ale nie rozumiała, dlaczego muszą aż z nim zamieszkać. No nic, zdanie Amelii mało się tu liczyło. Wstała z łóżka i poszła pakować swoje rzeczy. Pozdejmowała plakaty ze ścian i zwinęła je w rulon aby nie zniszczyły się podczas lotu. Potem postanowiła wyrzucić zdjęcia ze swoimi przyjaciółmi, aby jej nie dołowały w nowym domu. W prawdzie kochała ich, ale wiedziała że nie będą mieli ze sobą kontaktu gdy wyjedzie, bo szkoła przytłoczy zarówno ich jak i ją. Upchnęła do walizki ostatnie klamoty, po czym zniosła cały bagaż na dół po schodach. Miały z mamą opóźnienie, więc musiały wyjść bez śniadania, aby mieć pewność, że zdążą na samolot. Szybko włożyły swoje rzeczy do auta i wyruszyły na lotnisko. 

Kiedy doleciały, Amelia poczuła silne ukłucia w brzuchu, prawdopodobnie spowodowane stresem. Wiedziała, że jej życie obróci się teraz o sto osiemdziesiąt stopni. Andrzej miał córkę w jej wieku, więc będzie musiała nie tylko przyzwyczaić się do nowego otoczenia, ale też do posiadania siostry. Z jednej strony cieszyła się, że będzie miała z kim pogadać, a z drugiej obawiała się, że tamta dziewczyna okaże się być nie zbyt sympatyczna. Po opuszczeniu lotniska, Amelia z mamą udały się na przystanek autobusowy, ponieważ chłopak mamy mieszkał kawałek stamtąd. Podróż ciągnęła się wiekami. W końcu dojechały na miejsce. Podeszły pod szaro-fioletowy dom z czarnym dachem i sporym, ale zarośniętym ogródkiem. Zadzwoniły do drzwi, a po ułamku sekundy ukazał się w nich Andrzej wraz ze swoją córką. Miała ona długie, srebrzysto-blond włosy które nabrały połysku od światła wpadającego przez otwarte drzwi wejściowe, a jej krystaliczne oczy były fiołkowe. Na sobie miała czarną bluzę z logiem jakiegoś zespołu oraz jasnoniebieskie dzwony, które ciągnęły się aż do podłogi.  Mężczyzna wziął od Amelii i jej mamy bagaże, po czym spytał, czy nie zechciałyby się czegoś napić. Kiedy weszły do domu, Amelia poczuła silny zapach lawendy, wymieszany z wodą kolońską Andrzeja. Pierwszym na co zwróciła uwagę we wnętrzu, był ogromny obraz wiszący na ścianie w salonie. Przedstawiał on kobiecą sylwetkę, która przypominała anioła.

-Sam to namalowałeś?- zapytała.

-Nie, to dzieło Oliwii, mojej córki- odpowiedział.

Potem nastała martwa cisza. Andrzej pomógł mamie Amelii się rozpakować, a Amelia poszła obejrzeć resztę mieszkania. Było w nim o wiele więcej malowideł, niż przypuszczała.

-To wszystko to pewnie obrazy tej Oliwii- pomyślała. - Ma w sumie do tego talent...

Potem wyruszyła zwiedzać dalsze zakątki mieszkania. Najpierw obejrzała kuchnie, następnie udała się do łazienki, aż w końcu dotarła do jakiegoś pokoju. Kiedy zajrzała do środka, usłyszała, że ktoś idzie w jej stronę. Odwróciła się i zobaczyła Andrzeja.

-To pomieszczenie... Wcześniej to był schowek na różne graty, ale pomyślałem, że przyda Ci się trochę przestrzeni prywatnej, więc będzie to twój nowy pokój- powiedział, po czym uśmiechnął się w jej stronę.

-Dziękuję, to miłe- odpowiedziała zaskoczona, ale zadowolona.

Ściany w pokoju były w kolorze lazurowego błękitu, a podłoga zrobiona z jasnych desek. Na suficie wisiał czarny żyrandol z nowo wymienioną żarówką. W pomieszczeniu znajdowało się kilka białych jak śnieg mebli: ogromna szafa, komoda i łóżko, nad którym wisiało jeszcze kilka półek. Po lewej stronie pokoju stało też nieduże biurko, nad którym wisiało lustro otoczone srebrną ramką. Gdy Amelia skończyła przyglądać się miejscu, pobiegła po swoje rzeczy i zaniosła je do swojego pokoju. Wyciągnęła elementy do swojego fotela gamingowego, które zaraz połączyła ze sobą w całość i gotowe krzesło postawiła koło biurka. Rozpakowała swoje ubrania oraz inne dobra do szafy, i ułożyła książki na półkach, po czym zajęła się przyzdabianiem pokoju. Na ścianach rozwiesiła plakaty, które idealnie wpasowały się w ich niebieskawy odcień. Wyciągnęła lampki, sztuczny bluszcz i inne dekoracje, które zabrała ze sobą ze swojego dawnego pokoju. Rozwiesiła je i od razu poczuła się lepiej.

-Może ta wyprowadzka nie będzie aż taką porażką... - pomyślała rozpromieniona.

Chwilę później założyła słuchawki i udała się do ogrodu. Był on wielki, ale wyraźnie nie zadbały. Amelia od zawsze marzyła o pielęgnowaniu ogródka, ale gdy mieszkała w bloku, było to niemożliwe. Teraz nareszcie miała okazję. Postanowiła, że wybierze się do sklepu roślinnego następnego dnia. Rozmyślała chwilę, po czym dostrzegła, że w rogu ogrodu znajduje się ogromny kosz. Dziewczyna uwielbiała sporty, a zwłaszcza koszykówkę. Zadowolona pobiegła do swojego pokoju po piłkę, którą na szczęście wzięła ze sobą. Resztę dnia planowała spędzić na trenowaniu rzutów. Była w nich bardzo dobra i prawie za każdym razem trafiała na czysto, ale praktyki nigdy nie było jej za wiele. Trafiła parę razy, po czym w końcu spudłowała, a piłka poleciała na drugi koniec ogrodu. Kiedy Amelia odwróciła się by po nią iść, zobaczyła Oliwię która odrzuciła piłkę w jej kierunku.

-Nie zła jesteś.- powiedziała jej przyrodnia siostra.

-Dzięki...- odpowiedziała onieśmielona Amelia.

-Nie wstydź się! Wiem, że to wszystko jest dla Ciebie strasznie skomplikowane, ale teraz jak już tu jesteś, to będziesz na mnie skazana.- Uśmiechnęła się po czym dodała- Mieszkamy pod jednym dachem, więc dobrze by było nawiązać jakąś relację.

-Masz ogromny talent malarski.- odezwała się Amelia.

-Dziękuję, chociaż moim zdaniem jest jeszcze wiele rzeczy, które mogę poprawić. Jak to mówią, nie od razu Rzym zbudowano.

-Zgadzam się. Może zagramy w jakąś planszówkę? Wzięłam ich sporo z Budapesztu.- zaproponowała.

-Chętnie!

Wybiła dwudziesta kiedy dziewczyny skończyły rozgrywkę. Miały przy tym spory ubaw oraz okazję, aby się lepiej poznać. Radosna Amelia postanowiła udać się pod prysznic i zbierać się do snu, ponieważ następnego dnia szła do swojej nowej szkoły. Obawiała się tego niezmiernie, ale myśli o ciepłych chwilach z Oliwią sprawiły, że poczuła się o wiele lepiej. Zebrana nastolatka udała się do swojego łóżka i po kilku chwilach zasnęła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 31, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Immortal DiscoveryWhere stories live. Discover now