Minęła krótka chwila, ponownie wrócił na dół. Tak bardzo pragnęłam go poczuć, lecz on wciąż prowadził swoją seksowną grę. W końcu wybuchł we mnie pożar. Jęknęłam przeciągle i złapałam mego kochanka za włosy. Zagłębiał się we mnie delikatnie, rytmicznie, a kiedy oddech przyspieszał mi do granic możliwości, kiedy wiłam się niesamowicie, kiedy byłam tak blisko... On przestawał i przemieszczał się w drugie inne miejsce... Do tego maleńkiego miejsca, które sprawiało tyle przyjemności i namiętności. I prowadził mnie ku spełnieniu, od nowa, ale ponownie przerywał, gdy tylko widziałam już światłość i ledwo wytrzymywałam od nadmiaru impulsów Wiedziałam jedno, że to On był moim Światłem niczym Ikar...

Torturował mnie, pastwił się nade mną, a ja byłam tak wysoko, czułam że dosłownie latam. Czułam, jak bardzo staję się w tej chwili wilgotna i gotowa na więcej, jednakże on jakby robił sobie ze mnie żarty których wciąż było mi mało. W końcu przeniósł się nieco wyżej i wyżej. Wołałam go całym ciałem, całą duszą, ciągnęłam ku sobie, lecz on ociągał się tak okrutnie powoli... W końcu poczułam go całego, lecz jeszcze nie w sobie. Opierał się i muskał nosem mą twarz. Próbowałam zsunąć się niżej, aby tylko poczuć go w końcu w sobie, lecz Bartuś trzymał mnie swoim torsem, znęcając się wciąż od nowa powodując nowe dreszcze.

- Skarbie, proszę, błagam, przestań... 

- Mam przestać? Chcesz, abym odszedł, czyżbyś mnie nie pragneła ?  

- Nie, nie... Nie! Proszę, nie znęcaj się już, pragnę cię, proszę chce ciebie...

To było nie do zniesienia. Język sprawiał niewysłowioną przyjemność, lecz świadomość, że męskość mego kochanka ociera się o najbardziej unerwione miejsce, mojego ciała, moją łechtaczke, sprawiał, że dusiłam się, próbując złapać oddech... Ta świadomość była ponad wszystko.
Z

wodził mnie jeszcze kilka razy, pozornie zagłębiając się. Czułam całym wnętrzem że się przy tym delikatnie uśmiecha, patrząc, jak zagryzam usta i staram się go pchnąć dalej. Jak można się tak znęcać!? Trwało to wieczność, a może tylko kilka minut...? Sama nie wiedziałam aż w końcu rozwiązał mi oczy, a ja ujrzałam, jaki był piękny. Spocony, rozwichrzone włosy, ciemne praktycznie czarne rzęsy i rozchylone wargi, rozciągające się w anielskim uśmiechu. I te oczy, tak ciepłe o kolorze złota, tak przenikliwe i roziskrzone pragnieniem. Byliśmy rozpaleni, spragnieni i gotowi na coś dużo, dużo więcej. Objął mnie zachłannie, po czym szepnął: 

- Teraz to ja jestem do twej dyspozycji, śmiało, zrób wreszcie to, o czym marzyłaś moja piękna...

Pierwszą myślą było odegranie się na moim Bartusiu. Stwierdziłam jednak, że dłużej nie wytrzymam tego napięcia. To, co wydarzyło się dalej, było spełnieniem mych najskrytszych marzeń... Byliśmy jednym, poruszaliśmy się złączeni,namiętnie, bez ustanku. Jednak uniesienie i rozkosz szybko przyćmiły wszystko inne, pragnęłam tylko spełnienia. Zaczęłam szybciej oddychać. Bartek wziął mnie na ręce, moje nogi oplotły jego biodra, by muc wchodzić jeszcze głębiej. Ta penetracja doprowadzała mnie do szaleństwa, brakowało mi tchu. Musiałam przyznać, że mój facet, moja miłość miał niezłe tempo, a poziom rozkoszy stale się zwiększał. Po kilku minutach wzioł mnie w ramiona sadzając mnie na krawędzi jego biórka. Miałam w tedy chwilę na ochłonięcie. Rozsunął ponownie moje nogi i zaczął pieścić ustami nabrzmiałą cipkę. Jego usta błądziły między łechtaczką a wargami, delikatnie wsuwał we mnie język, byłam w siódmym niebie, uwielbiam kiedy mnie pieści kiedy robi mi minetkę... Wykonanie tej było majstersztykiem. Mruczałam i wyginałam się starając łapiąc oddech. Czułam, że zaraz dojde, ale pragnęłam jeszcze raz poczuć go w sobie. Jęcząc, błagałam go, aby znów we mnie wszedł... Ponownie usiedliśmy na łużko  i z impetem posadził mnie tyłem na rozgrzanego, drgającego penisa. Zdążyłam tylko jęknąć i poczułam go całego bardzo, bardzo głęboko. Serce waliło jej jak oszalałe, Bartek wykonywał rytmiczne ruchy, mocno trzymając mnie za biodra. Położył się na plecy, a ja dosłownie ujeżdżała go jak sprawna kotka. Moje piersi falowały w szalonym tempie. Bartek dotknoł mojej łechtaczki i zaczęła ją intensywnie pieścić i pocierać. Poczułam, że zbliża się upragniony orgazm. Chciała zatrzymać tę chwilę jak najdłużej, ale jednocześnie marzyłam o finale...

Był najlepszym kochankiem pod słońcem. Przy nim czułam się wspaniale. Na własnej skórze doświadczyłam co to znaczy dobry namiętny seks. Czuły, udany i niebiański, bo z ukochanym facetem, przy którym czuje się bezpiecznie, wiem, że nigdy mnie skrzywdzi.

Jeszcze przez kilka sekund moim ciałem targały potężne drgawki. Nasze stłumione jęki, staraliśmy się mimo wszystko być cicho aby nikt nas nie usłyszał. Ostatnie pchnięcia wskazywały na nasz obustronny sukces. Zmęczeni padliśmy w tedy na łużko, nadzy leżeliśmy jeszcze kilka minut...

Po chwili zaczął docierać do niej czyjś głos uświadamiając jej że tkwiła w swoich wspomnieniach zbyt długo...

- Fausti, Fausti, żyjesz ?

To Hania stała po drugiej stronie wyspy kuchennej patrząc na nią z czystą ciekawością.

- Wybacz stara, ale stałaś tu dosłownie w bez ruchu przez dobrą minutę. Nie chce nic mówić ale trzymałaś w ustach tą łyżeczkę w taki sposób jak byś właśnie przeżyła zawalisty orgazm.

Dodała z rozbawieniem Hania na co brwi Fausti ułożyły się w sugestywnym geście niedowierzania. Przez ułamek sekundy zastanawiała się nawet czy przypadkiem jej przyjaciółka nie ma czasem daru czytania w myślach lecz po chwili odrzuciła ten niedorzeczny pomysł. Uśmiechała się tylko by ponownie wrócić do smarowania już i tak zimnego tosta...

Pragnienie Serca  #Fartek#GenzieHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin