Will podszedł do lodówki. Wyjął z niej mały jogurt, który pchnął po blacie w moim kierunku.

- Nic innego nie mam. - powiedział unikając mojego wzroku.

- Dziękuję. - mruknęłam cicho. Dopiero wtedy spojrzał prosto w moje oczy. Po jego spojrzeniu wiedziałam, że zrozumiał za co tak na prawdę mu dziękuję. Za łańcuszek, za to, że obiecał Andrewowi pilnować mnie, chociaż wcale nie musiał tego robić, za to, że uratował mi życie trzykrotnie, jestem jego strzeżoną i co najważniejsze... pozwolił mi zostać i nie odesłał do domu. Po raz pierwszy będę wiedziała o wszystkim co się dzieje bez kłamstw i kolejnych tajemnic.

Will kiwnął głową unosząc lekko kąciki ust, po czym odwrócił się wracając do przerwanej czynności.

- Jeśli rzeczywiście jest jego córką, to i tak nic nie mamy.- kontynuował widocznie zaczęty wcześniej temat. I jakby to on sprawował kontrolę nad wszystkimi osobami w pomieszczeniu, wszyscy ożyli i włączyli się do debaty.

- Może być wszędzie... - odezwał się ciemnoskóry, młody chłopak, stojący przy oknie.

W pewnym momencie, kiedy nadal stałam w progu, chłonąc każde padające tu słowo, Ash popchnął mnie w kierunku jedynego pustego stołka, znajdującego się pomiędzy Willem, a blondynem, który wpatrywał się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Cały ubrany na czarno, jak większość osób w tym pomieszczeniu. Ale jako jedyny nadal nie spuszczał ze mnie wzroku, nawet kiedy przyłapałam go na gapieniu się.

Ostrożnie usiadłam, starając się trzymać jak najdalej od niego.

Dopiero teraz zauważyłam za jego lewym uchem tatuaż. Ozdobnie napisana litera 'K'.

- Przypomnienie. - powiedział, a ja podskoczyłam na miejscu. Odezwał się bardzo cicho, jakby nie chcąc by pozostali, skupieni na rozmowie, go usłyszeli. - o kimś bardzo ważnym. Igor. - przedstawił się, wyciągając rękę w moją stronę.

Chwyciłam w obie dłonie jogurt, aby uniknąć dotknięcia go. Wydawał się być w porządku, ale to jego ciągłe wpatrywanie się we mnie przerażało mnie.

- Camilla. - powiedziałam równie cicho co on.

- Wiem. - uśmiechnął się lekko, ale za raz spoważniał. - Na pewno kręci się wokół niego. - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. Ja się kręcę? Nie rozumiem...

- Po co miałby ją trzymać przy sobie? - zapytał rudawy chłopak. - Igor, pomyśl... to jedyny haczyk na niego.

- I może właśnie dlatego? - zapytał retorycznie, a rozmowy ucichły. Will pokiwał głową, zerkając na niego z uznaniem.

- O kim mowa? - wtrąciłam.

Will bez słowa przesunął w moją stronę jakiś papier.

Anabelle Winstead

data urodzenia: 8 lipca 1994r.

rodzice: — i Feder Winstead

- To jest... - zaczęłam zszokowana. Dalej już nawet nie czytałam.

- Znalazłem to w pudełku Twojego ojca. - powiedział Brad. - Daniel zostawił je u mnie... na przechowanie.

Przez chwilę milczała, a każdy czekał na moją reakcję.

- Tu nic o niej nie ma... Po co Daniel... - Nie wiedziałam jak uformować swoje myśli. Nie potrafiłam nazwać go swoim ojcem... nawet nie wiedziałam o nim praktycznie nic, tak, jakby był obcą osobą.

- Myślał do przodu. Zawsze miał zabezpieczenie... To jest zabezpieczenie dla nas. Musimy tylko dobrze się nim posłużyć. - powiedział.

- Znajdziecie ją?

What was onceWhere stories live. Discover now