Część 28

321 15 1
                                    

Łóżko jest strasznie niewygodne, ale nawet gdybym spała na najmiększym materacu i w jedwabnej pościeli i tak nie zmrużyłabym oka. 

Leżę nasłuchując każdego dźwięku, każdego odgłosu. Czasem mam wrażenie, że jestem obserwowana. Nie poruszam się udając, że śpię. 

Powinnam opracowywać plan ucieczki. Niestety wiem za mało o tym miejscu aby cokolwiek opracować, a już w szczególności moją ucieczkę. Będę miała tylko jedną szansę. Jeżeli zawalę tak jak ostatnio to już po mnie. Zamkną mnie w jeszcze większej dziurze i nigdy nie zobaczę słońca, albo po prosu mnie wyeliminują. Bo po co im ktoś nieposłuszny, nieskory do współpracy. Hydra nie trzyma jeńców o ile nie są przydatni. 

Nie wiem ile czasu mięło. Na początku odmierzałam każdą minutę, ale kiedy upłynęła godzina straciłam rachubę. Zakładam, że jest środek nocy, lub bardzo blisko wschodu słońca. 

Nagle z korytarza zaczynają dobiegać do mnie dźwięki, jakby otwieranie drzwi. Zabierają gdzieś więźniów, czy jest pora śniadaniowa? Ta niewiedza mnie dobija. 

Dźwięki stają cie oraz głośniejsze, coraz bliższe, aż w końcu słyszę, że ktoś majstruje przy moich drzwiach. Po chwili otwierają się i widzę w nich strażnika, który wczoraj rozmawiał z nianią. 

- Jak noc, liczę, że śniło się coś wesołego? - pyta 

Akurat, bo uwierzę. 

- Wstawaj, na dziesięć minut zaczynasz trening - mówi 

- Trening? - pytam 

- Chyba nie myślałaś, że będziesz tu siedzieć i ładnie wyglądać. No już ruszaj się, wychodź. 

Nie chcąc go niepotrzebnie denerwować robię co mi każe. Wychodzę na korytarz. Część innych drzwi  faktycznie jest otworzona, ale nigdzie nie widzę innych przetrzymywanych tutaj osób. Gdzie ich zabrali? Tam gdzie planują zabrać mnie? Dostrzegam tylko kilku innych strażników. 

- Stań pod ścianą - rozkazuje mi mężczyzna

Kiedy na plecach czuję chłód cegły jeden ze strażników otwiera ostatnie drzwi. Widzę, że jako jedyny ma przygotowaną w pogotowiu broń. Po chwili uświadamiam sobie dlaczego. Ze swojej celi wychodzi James Barnes we własnej osobie. 

Nie mogę oderwać od niego oczu. Najlepszy przyjaciel Kapitana Ameryki, świetny strzelec i dobry żołnierz, a teraz także więzień Hydry. 

Mężczyzna jest spokojny, każdy jego ruch jest powolny i ostrożny. Strażnik gestem nakazuje mu iść, mocniej ściska broń. Czy musiał jej już kiedyś użyć? Wątpię by Barnes łatwo się poddał, na pewno stawiał opór. Teraz jednak wygląda na pogodzonego z losem. 

Powoli idzie korytarzem i kiedy mnie mija rzuca mi krótkie, zaskoczone spojrzenie. To jedyny ludzki odruch jaki u niego dostrzegam. 

- Ty też - mówi mój strażnik - Idź za nim.   

- Dokąd idziemy? - pytam

- Już mówiłem, masz trening. 

- Z nim? - pytam zaskoczona - Mam ćwiczyć razem z nim? 

- Przeciw niemu - odpowiada z uśmiechem mężczyzna

No to po mnie.  


Córka ChaosuWhere stories live. Discover now