Dwa

657 50 4
                                    

- Evans! Gdzie do cholery jest Evans!!
- Cassie nie wiem czy słyszysz ale Mark cię woła - Lucy siedziała na barowym stołku i wesoło machała nogami. Jakżebym mogła nie słyszeć takiego ryku??
- Słyszę - Mruknęłam. Lu rozpakowała truskawkowego lizaka i władowała go do ust.
- Evans!!! Do cholery fani czekają!! - Westchnęłam ciężko i powoli podniosłam się z mojego ulubionego fotela.
- Dajesz Cass! Wierzę w ciebie - Blondynka wskazała na mnie lizakiem i pomachała dłonią.
- No idź bo cię Mark rozszarpie - Zachichotała. Ruszyłam w stronę wyjścia i przeszłam przez duże białe drzwi z napisem ,,charakteryzacja".
- Evansssss!!!! - Ryk Marka był tak głośny, że lampa nad moją głową zatrzęsła się.
- Idę idę ...- mruknęłam. Mark stał dwa metry przed wejściem na scenę i nerwowo stąpał w koło .
- Gdzie ty łazisz? Juz od dziesięciu minut powinnaś stać tam, na scenie, i udzielać odpowiedzi na zadane pytania przez paparazzi! - Taaa takie życie bycia sławnym ...Od trzech lat jestesm właścicielką kilku największych korporacji w Nowym Jorku, w tym roku wydałam książkę i założyłam fundację dla dzieci maltetowanych przez rodzinę. A teraz pierwszy raz  zgodziłam się odpowiedzieć na kilka pytań zadanych przez tych debili co nie uznają życia prywanego drugiej osoby. Ehhh trzeba tam iść ... wyszłam zza kotary i od razu oślepił mnie blask fleczy a na dodatek co chwilę jeden przez drugiego przekrzykiwali się na wzajem.
- No ale panowie, proszę zachować resztki kultury i nie wrzeszczeć jak małpy - Zaskoczeni moim występkiem umilkli wszyscy. Ohhh jak milo. Stanęłam na podium i pochyliłam się troszkę w stronę mikrofonu.
- Pan z Forbes*
- Czy to prawda że nowa książka jaką pani wydała opowiada o pani przeszłości?
- To dość delikatny temat ... książka jest oparta na faktach natomiast dane osoby na której się wzorowałam pozostaną anonimowe.
- Nie odpowiedziała pani na pytanie
- To prawda, miałam bolesną przeszłość ale nie aż tak ... następny.
- Czy zdaje sobie pani sprawę z tego jak treść tej książki wpłynęła na młodzież?
- Główna bohaterka boryka się z wieloma problemami o jakich ciężko się mówi. Poruszyłam temat przemocy domowej, a społeczności oraz dręczenia przez innych, moim celem było pokazanie teraźniejszej młodzieży że ich życie wcale nie jest takie trudne. Moja książka ma powodować głębsze refleksje oraz pokazywać że jeśli ma się problemy powinno się o nich mówić.
- Dlaczego założyła pani fundację? Jest wielu miliarderów którzy nawet palcem nie kiwną, natomiast pani robi dla biednych dzieci bardzo wiele. Czy ma pani w tym jakiś cel?
- Czy potrafili by państwo przejść obojętnie obok płaczącego dziecka? Ja nie. Dlatego skoro mam świadomość że mogę pomagać innym, robię to.
- A co z programem Secta Mona? - Wstrzymałam oddech i spojrzałam groźbie na redaktora The Americian Conservative**.
- Właśnie! Panno Evans! Czy wie już pani za kogo wyjdzie za mąż?
- Ta informacja zostanie ujawniona dopiero przy ołtarzu.
- Nie obawia się pani przyszłego męża?
- Czego mam się obawiać? Przecież mogę wziąć rozwód - Zasmialam się cicho.
- To pani nie zna reguł? -spojrzałam niezrozumiale na starszego mężczyznę w garniturze.
- Jedną z zasad Secta Mona jest to że rozwód można wziąć dopiero po trzech latach małżeństwa ....

*Forbes- Amerykański magazyn biznesowy
**TAC- najsławniejszy magazyn opisujący opinie na jakiś temat.

♥♥♥

- Dlaczego mi nie powiedziałaś że rozwód będę mogła wziąć dopiero trzy lata po ślubie?! - Po konferenci znalazłam Lucy śpiącą na kanapie w jednej z sali. Nie zważając na późną godzinę jaką jest 24:25 złapałam blondynkę za nogę i zrzuciłam z kanapy.
- Nie pytałaś - Ziewnęła. Człapiąc w stronę barowego krzesełka.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć o czymś tak ważnym?! - Lu potarła dłonią kark i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Wypisz mnie z tego - Warknęłam .
- Nie da się. - Lu pisnęła cicho i podbiegła w stronę drzwi.
- Nie bij nie bij nie bij - Zasłoniła dłońmi twarz. A ja zasmialam się złowieszczo.
- Jeszcze się odegram Steewards zobaczysz....

Simon pov.

Kurwa kurwa kurwa! Jak mogłem przegrać! No jak do holery?! Uderzyłem dłonią w szklany blat, który pod siłą nacisku rozbił się na miliony malutkich kawałeczków.
- Simon nie będzie aż tak źle. To tylko ślub z jakąś laską - Drey zapalił papierosa i wyszedł na balkon.
- Tylko? - warknąłem idąc za nim - Stary ja mam kropnąć tę laskę. - mruknąłem stając obok. Drey wyciągnął do mnie dłoń z paczka papierosów a ja chętnie ją przyjąłem. Muszę odreagowac .
- Widocznie dziewczyna zalazła za skórę szefowi i chce się jej pozbyć. - Mruknąłem cos pod nosem i przyjrzałem się brunetowi. Ciemne włosy opadały mu na czoło i wiecznie zasłaniały równie ciemne oczy. Jego metr osiemdziesiąt osiem w porównaniu do mojego stu dziewięćdziesięciu centymetrów to nic a mimo to jest strasznie silny i umięśniony.
- Zrób zdjęcie będziesz miał na później.
- Ale śmieszne - Prychnąłem zaciągając się papierosem. Secta Mona....grupowy ślub w którym ja mam brać udział jako przykrywka a potem podstępnie zabić moją żonę. Żona ....jak to dziwnie brzmi prawda?

Secta MonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz