2|Kiedy matka się dowie...|

6 0 0
                                    

Tak jak mówiłam debilowi, po skończeniu lekcji udałam się do starego dyra by się dowiedzieć dlaczego to ja mam dawać korki temu cieciowi. A Geoffrey na to, że jestem najbardziej kompetentną osobą na to stanowisko, bla bla bla i, że jestem jedyną osobą, która może dać korki temu debilowi bo z listy tylko ja zostałam wolna.

Po chuj ja się zapisywałam na tą listę? Bah! Ja nawet zapomniałam o tym, że się na nią wpisałam! Co mnie podkusiło by wpisywać się na listę chętnych do dawania korków?! Naważyłam piwa i teraz muszę je wypić...

Cieć czekał przed gabinetem starego i odrazu kiedy z niego wyszłam zapytał mnie czy już załatwiłam to co mi kazał, tylko, że on to sformułował bardziej wulgarnie. Powiedziałam mu tylko, że korepetycję odbędą się u niego w domu i, że jutro dostanie mój numer telefonu i odeszłam nie czekając na odpowiedź imbecyla. Pewnie zaraz by zaczeła mu piana lecieć z pyska od tego wkurwu. Widziałam to w jego ślepiach.

Obecnie siedziałam przy biurku w moim pokoju i rozwiązywałam zadania na matmę. Ta potworzyca nie mogła nam zadać mniej? Nienawidze tej baby. Już nie chodzi nawet o jej lekcje a o jej osobę. To ten typ, z którym nie idzie się jakoś dogadać wszystko musi być tak jak ona chce a jeśli tak nie jest to robi wszystko by to zmienić. Cholerne babsko. A ja jestem hipokrytką....

Gdy skończyłam odrabiać zadania domowe, zeszłam do kuchni. Przydało by się chyba zjeść coś na obiad.

Kiedy przekroczyłam próg sporego pomieszczenia urządzonego w czarnobiałej kolorystyce odrazu udałam się w kierunku lodówki. Lodóweczka, moja najlepsza psiapsi. Wyciągnęłam z niej sałatę, ogórka, szczypiorek i paprykę i zabrałam się za robienie sałatki, jest to jedno z niewielu "dań" jakie potrafię ugotować. Powiem tak, jak ja i lodóweczka się uwielbiamy tak ja i kuchenka niekoniecznie.

Kiedy już jadłam przyrządzoną wcześniej sałatkę i słuchałam sobie muzyki niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Kto zakłuca mój spokój? Wiedziałam, że to nie może być nikt szczegulny, jakieś reklamy abonamentów czy ewentualnie któryś z pracowkików ma jakąś sprawę. Nawet nie obstawiałam matki, ona dzwoniła raz od święta albo i nie.

Zerknełam na wyświetlać urządzenia, na którym widniał nieznany mi ciąg cyfr. Kto to mógł być? Czy opłaca się odbierać? Może to coś ważnego? Raz kozi śmierć, z resztą, przez telefon mi nic nie grozi. Chyba.

- Halo? - odebrałam pytającym głosem. Po drugiej stronie usłyszałam głos osoby, której spodziewałam się najmniej.

- Witam, widzę, że jesteś zdeterminowana by wskoczyć mi do łóżka. Nie zrezygnowałaś gdy cię prosiłem po dobroci... - Kurwa, jeśli to było po dobroci... - wiedź, że te korepetycje to nie jest jebana zabawa i nie chcę się z tobą użerać idiotko więc powiedz drykowi, że rezygnujesz. - powiedział stanowczo.

- Po pierwsze, nie chce się z tobą pieprzyć. Po drugie, mówiłam, że rezygnuje ale stary się uparł i masz co masz. Z resztą, skąd masz mój numer? - starałam się mówić spokojnie, nie dam mu tej satysfakcji. Nie wyprowadzić mnie z równowagi.

- Dyrektor wysłał mi mailem. - mrukną szybko. - Ale to nie jest istotne. Ważne jest to, że teraz jestem skazany na ciebie, idiotko! Ty mnie niczego nie nauczysz... - warkną wkurzony ale ostatnie zdanie wypowiedział tak cicho jakby sam do siebie.

- Możemy skończyć tą bezsensowną rozmowę? Musimy uzgodnić jak to załatwić. Ja nie chcę Ci dawać korków i widzę, że Ty też nie chcesz. Więc musimy to jakoś załatwić. - powiedziałam dalej opanowana. Kurwa, jestem oazą spokoju...

- Niech będzie... - fukną jak obrażoną królewna. Wielmożny Pan się obraził...Też mi coś. - Jutro idziemy po lekcja do dyra. - to mówiąc się rozłączył nie czekajac nawet na moją odpowiedź. Ten to ma tupet...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 02, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Królowa Kier Where stories live. Discover now