ULOTNA RÓŻA / 01

54 17 3
                                    

Kto normalny w piątek wieczorem odrabia prace domowe, które normalnie odrabia się w niedzielę? Oczywiście, była to Layla Rose, a to dlatego, że jej zakichana kuzynka, która wyjechała do Francji na studia, zadzwoniła chwilę temu, mówiąc, że chce się z nią spotkać. A to dlatego, że od miesiąca już jest z powrotem i wraz ze swoim chłopakiem, otworzyła u nich sklep z ciuchami i dodatkami. Wszystko byłoby okey, gdyby nie to, że jej rodzice napomknęli jej, że się z kimś spotyka. I tak o to o zgrozo, została zmuszona, go jej przedstawić, bo jej żyć by nie dała. 

Znając jej kuzynkę, męczyłaby ją, aż do czasu jej zgodzenia się na to cholerne spotkanie. Co ją wcale nie napawało radością, nie ważne, jak na to, z której strony spoglądała. Wszystko by lepiej zaplanowała, gdyby nie słowa jej rodziców, które nie dały jej teraz pola do popisu. A najgorsze było to, że jak niby miałaby jej powiedzieć, że jej chłopak jest crossdresser'em? Nie było opcji, by jej to powiedziała a tym bardziej że nie ma pojęcia, jak jej chłopak na ten widok zareaguje. Tak też od samego rana, wbijała Keithowi do głowy, aby w sobotę przyszedł ubrany jak facet.

Nie ważne, czy by się paliło, czy waliło, bo nie miała zamiaru słuchać jej wywodu. I tak miała z nim przez te jego przebieranki niemałe problemy, a kolejnych nie chciała do nich dokładać. Jedno to, co Layli pozostało, to modlić się, aby jednak przyszedł ubrany jak facet. Zdawała sobie sprawę z tego, jak to brzmiało to kuriozalnie, ale tylko to jej pozostało obecnie. Przecież nie wtargnie do jego domu z rana i nie będzie stała nad nim jak kat nad grzeszną duszą, aby tylko kiecki nie założył? Z drugiej strony, to nawet dobra myśl, ale czekaj... Nie to nie jest dobry pomysł! 

Jej serce by tego nie wytrzymało, bo jakby nie patrzeć, jego bracia to również przystojniacy, nie mówiąc o ojcu i matce. Teraz wiedziała, skąd te geny. Chwila, trochę odeszła od tematu, a przecież miała porządnie to wszystko spisać! Tak czy inaczej, po zakończeniu odrabiania lekcji, wzięła swoją komórkę i sprawdziła, czy nie ma żadnych nowych wiadomości. Wtedy ujrzała smsa od Keitha, który brzmiał: „Czy na serio muszę przyjść ubrany jak facet?". Po chwili nerwowo odpisała mu: „Oczywiście, że tak głuptasie!". Zaraz też, odkładając komórkę na biurko, opierając się wygodniej na krześle, przymykając na chwilę oczy.

Czuła w kościach, że to może nie wypalić, ale miała nikłą nadzieję, że jednak pójdzie wszystko po jej myśli. Spojrzała się ponownie na komórkę i ujrzała, że odpisał: „Spróbuję, ale nie obiecuję, wiedz, że i tak cię kocham". Westchnęła tylko cicho na widok tej wiadomości, udając się zaraz do łazienki, bo dochodziła już dwudziesta-druga. Wzięła kąpiel, a potem przebrała się w piżamę i położyła się spać z duszą na ramieniu. Nim się obejrzała, nastąpił ranek, a do jej pokoju wtargnęły promienie radośnie świecącego słońca. Jak na złość, dając jej do zrozumienia, że powinna już wstawać, bo trochę zejdzie jej, nim się przyszykuje. 

Nie wspominając, że wcale miło jej się nie spało, cały czas modląc się duchu, aby przyszedł po rozum do głowy i ubrał się, jak trzeba. Powoli zmuszając się, otworzyła Layla oczy i spojrzała się na zegarek. Gdzie Keith miał przyjść po niej około dziesiątej, bo obiecała kuzynce, że pojawi się z nim tak koło jedenastej. Dopiero po chwili, dotarło do niej, że było po dziewiątej, więc miała niecałą godzinę, na ogarnięcie się, zjedzenie czegoś, aby być gotową do wyjścia. Nigdy by nie przypuszczała, że nadejdzie ten moment, kiedy będzie mogła stwierdzić, że zaspała. A czego wolała nie wymawiać, bo nie należała do tych osób. 

Widać tak bardzo przejęła się tym, co następnego dnia miało się wydarzyć, że nie była w stanie zasnąć. A kiedy w końcu zasnęła, to było bardzo późno. Może gdyby nie miała problemów ze swoim chłopakiem, to nie musiałaby się martwić, co powie jej kuzynka. Jednak jak wiadomo, było zupełnie inaczej, więc to było zrozumiałe, że się tym spotkaniem denerwowała. Trochę jej czasu zajęło nim, zdała sobie sprawę z tego, że to był już ten dzień. Nic więc dziwnego, że zachowała się tak, jak się zachowała.

Ulotna Róża / AUWhere stories live. Discover now