Jabłka, jabłka i więcej jabłek

22 1 41
                                    

— Nie! Skądże znowu! — Licht gwałtownie zamachał rękami. —
— Po prostu... Po prostu... Tak się noszą na zachodzie! Naprawdę! — szybko wymyślił wymówkę, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Jak mogła mu dowieść, że kłamał?

— Jak prostytutki? — zmrużyła oczy.

— Tak! Znaczy: nie! W... W ten sposób! — zaprzeczył i dodał ciszej: — To po prostu wy tutaj chodzicie jak błazny...

— Słyszałam to.

— Ale ja tego nie powiedziałem! Czemu... — już miał coś dodać, ale zauważył sprzedawcę, wbijającego mu sztylety spojrzeniem, wyglądającego jakby miał zamiar go wygonić.

Lecz on nie był taki głupi, zarobek do jednak zarobek, więc zamiast wziąć miotłę w dłoń, przybrał na twarz najbardziej szczery z uśmiechów i podjął grę dziwnego klienta.

— Och, tak! Panie na zachodzie uwielbiają takie stroje. Nie grzeją jak dawniej i pokazują kobiecość. Na pruderyjność już był czas i odstawmy ją na bok, spróbujmy czegoś nowego! — mówił tak przekonująco, że rektor sam uwierzył we własne słowa, lecz Sanji nadal miała wątpliwości. — Łączy oficjalność z codzienną prostotą i nie trzeba męczyć się z chowaniem rzeczy w rękawach — dodał, w nadziei, że szatynka ceni praktyczność.

Im pokręciła delikatnie głową. Nie. Hikari, widząc ten gest stracił cierpliwość, położył jej ręce na ramionach i uśmiechnął się sztucznie.

— Założysz to — ścisnął ją trochę mocniej. — To rozkaz.

Dziewczynę przeszedł dreszcz. To nie tak, że się przestraszyła. Po prostu czuła, że jak tego nie zrobi, to straci kończynę albo inny wartościowy przedmiot. Wzięła sukienkę i w asyście dwóch kobiet udała się do przebieralni.

Licht odprowadził ją wzrokiem i odetchnął, gdy zniknęła za rogiem. Ona może i się nie przestraszyła. Za to on już tak. Nie tylko się przestraszył, ale i bardzo zmartwił. Co jeśli ją tym zdenerwował? Nie chciał nastawiać jej do siebie negatywnie. Tak już samo się stało.

Po kilkunastu minutach jego asystentka wyszła z przebieralni, wyglądająca całkowicie inaczej w nowym stroju. Idealnie ukazywał jej kształty, a kolor sukienki podkreślał miękkość jej skóry. Podeszła do lustra, obracając się w różne strony. Mogła na początku mówić nie i nadal mówiła nie, ale nie potrafiła powstrzymać kącików ust unoszących się w górę, widząc niektóre zalety dziwnej szaty.

Licht stojący za nią przyglądał się jej jeszcze bardziej szczegółowo.

"Patrz, jakie ma nogi, spójrz wyżej".

"Ona rzeczywiście jest kobietą".

"Ej, Maul halten!"

"Rechtsschaut".

Żeby konflikt wewnętrzny się nie rozwinął, Hikari użył najskuteczniejszego i zawsze słusznego rozwiązania – przemocy. Wziął zamach i mocno klepnął się w policzek przy czym dało się słyszeć głośny plask.

— Co to był za dźwięk? — Sanji odwróciła się w jego stronę.

— Mnie wracającego do zmysłów.

"Olśniewająca".

Wstał i zaczął ją oglądać całkowicie otwarcie ze wszystkich stron, udając, że szuka dziury w materiale, za którą mógłby zmusić sprzedawcę do zejścia z ceny. Po części też to robił.

Kupiec podszedł do nich i zaczęli negocjować cenę. Był nieugięty. Kupiec. Licht nawet nie wiedział, co to bawełna. Spojrzał kątem oka na dziewczynę. Znał jej stan materialny. Opisałby go jako "kopaczka ziemniaków", ale na szczęście zaczęła dla niego pracować. Lecz wciąż nie mógłby jej obciążyć tym wydatkiem, który jeszcze po części był jego zachcianką. Co gorsza, nie mógł tego podciągnąć pod budżet Akademii...

NekroteaМесто, где живут истории. Откройте их для себя