- Z doświadczenia mogę przyznać rację – lekko się uśmiechnął. – Lepiej mieć go z głowy wcześniej niż potem się borykać z jego manierą.

Petra cicho się zaśmiała na myśl o wilkołaku, który natarczywie męczy swojego towarzysza, nie dając mu przy tym krztyny powietrza i przestrzeni osobistej. Jako że rozmowa pomiędzy Johannem i Larysą się zakończyła, a pomiędzy nimi trwała niezręczna cisza, bohaterska przyjaciółka postanowiła zareagować.

- Johann! Może ruszysz swoje cztery litery i załatwimy co mamy zrobić – przewróciła oczami, a parka podeszła w jej stronę.

W tym momencie wilkołak chwycił skonfundowaną wampirzycę mocno za ramię i delikatnie pociągnął w stronę wyjścia. Petra próbowała jakoś wyswobodzić się z jego uścisku, jednak chłopak cały czas parł do przodu. Wtem inna również szarawa dłoń chwyciła Johanna za nadgarstek.

- Przesadzasz! – powiedział i popatrzył się z wyrzutem na przyjaciela, a ten zaskoczony zachowaniem kolegi puścił dziewczynę. – Mógłbyś chociaż jej wyjaśnić, gdzie zamierzasz ją zabrać.

- A czy to nie oczywiste, że idziemy do pielęgniarki? – zrobił zdziwioną minę, jakby robił coś najbardziej naturalnego pod słońcem.

- Ale mogę iść tam z własnej woli! Nie musisz mnie ciągnąć jak psa! – dodała, a Konstantin i Larysa zaczęli głośno chichotać i krztusić się przy próbie powstrzymania śmiechu.

- Bardzo zabawne – poirytowany Johann pokręcił głową. – To nie stój tu jak trumna w twoim pokoju i chodź wreszcie. Nie mam całego dnia.

- Chyba kpisz! Nie mam trumny! To są plotki! – Petra zaczęła się tłumaczyć – I zauważ do cholery, przez kogo muszę tam iść! – gadała dalej, a dwóch chłopaków zdążyło już zniknąć za drzwiami.

- Chodź Petra i nie marudź – Larysa zarzuciła swoją rękę na ramiona przyjaciółki i zaprowadziła ją do wyjścia.

Gabinet pielęgniarki mieścił się na tym samym piętrze co sala gimnastyczna. Poobijana wampirzyca usiadła na jednym z krzeseł. Pielęgniarka zajęta jak zwykle samą sobą podała jej bandaże i z miną mówiącą, że ma ważniejsze sprawy na głowie, zniknęła za drzwiami, pozostawiając tym samym grupkę w pomieszczeniu.

- Może wyjdziecie, to się rozbiorę? – Petra nie do końca wiedziała co ma zrobić, ale nie chciała się przyznać do braku umiejętności.

- Nie musisz się rozbierać. Daj ja to zrobię – Konstantin ruszył do przodu.

- No to ja też pomogę – Johann uklęknął koło siedzącej dziewczyny.

Konstantin wziął z biurka nożyczki i odciął wiszące skrawki spodni. Następnie jeden i drugi chłopak zaczęli opatrywać i bandażować poranione nogi. Wilkołak był widocznie skupiony na wykonywanej pracy. Petra patrzyła to na jednego, to na drugiego chłopaka.

Nagle oczy wampirzycy spotkały się z równie czerwonymi i pełnymi ciekawości źrenicami. Wpatrywały się w nią, analizując przy tym jej mimikę, oddechy i zachowanie.

Dziewczyna przez moment czuła się, jakby wampir przewiercał ją na wylot, przy czym nie pozwalał jej oderwać od niego wzroku, obnażając każdy sekret.

Petra szybko popatrzyła na przyjaciółkę, próbując się uwolnić, ta jednak z widocznym uczuciem patrzyła na szkolnego idola, zapominając o rannej.

- Z mojej strony gotowe – powiedział wilkołak i widocznie zadowolony z siebie oparł dłonie na biodrach.

- Ja też już skończyłem – Konstantin również wstał i stanął obok przyjaciela.

A knife and a few roses.Where stories live. Discover now