Problemy ze strażą i zmiana w Varianie.

39 1 0
                                    

Faktycznie, Varian wrócił po trzech dniach. Gdy tylko wszedł, rzucił we mnie różowymi kulkami, które mnie unieruchomiły. Usiadł na krześle, zdjął chustę, kaptur i powiedział:

- Musiałem pozbyć się straży, która się z tobą zawlokła.

Już miałem skomentować, gdy Varian mi przerwał.

- Pozwól, że ja tu zadaję pytania. Powiedz mi jak się nazywasz i czego tu szukasz?

- Jestem Albert. Przyszedłem tu z czystego zaciekawienia. Pisali o tobie w książce o przestępcach, więc pomyślałem że cię znajdę - odpowiedziałem płytko.

- To piszą o mnie w książkach? A to ciekawe - odpowiedział sarkastycznie Varian.

- Pff, żartuję. Nic nowego - dodał po chwili.

Podszedł do mnie i powiedział srogo:

- Tylko nie wydaj że tu byłeś.

Obiecałem Varianowi, ze nikomu nie powiem gdzie jest. Chłopak wypuścił mnie z różowego śluzu i pozwolił uciec. Wiem że nie było to najlepszym pomysłem, ale zamiast uciekania gdzie pieprz rośnie postanowiłem ukryć się za głazem i go podsłuchać. To co wydarzyło się dalej było zaskakujące. Varian zaczął cicho szlochać i powiedział:

- Co mam zrobić Ruddiger, co mam zrobić? Już mam dosyć bycia złym, chcę się poprawić, ale co mam zrobić skoro nawet w książkach o zdrajcach o mnie piszą?

Nastolatek zaczął głośno płakać. Szop wtulił mu się w kolana i zamknął oczy. Nagle Varian wstał, rozejrzał się, spakował błyskawicznie rzeczy i... uciekł. Tak po prostu. W ciągu jednej chwili zdałem sobie sprawę, przed czym uciekał. Za mną stało dwóch żołnierzy.

Obydwojga się na mnie patrzyli...

Varian, alchemia i Albert: Początki. ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now