Listy pełne serca

131 12 8
                                    


A/N: Genshinowy ficzek, napisany na prezent :) A teraz wracam skrobać Latawca, nim pomyślicie, że ten fik padł na syndrom trzeciego rozdziału :D 


Atrament wciąż nie wysechł; schludne, równe litery o kruczoczarnej barwie, mówiące wiele o miłości i tęsknocie, błyszczały w złotawym świetle papierowych lamp, kontrastując z kremowym papierem. Papeteria w kwiaty wiśni sprawiała wrażenie tak delikatnej, że rozerwać mogłoby ją nawet mocniejsze przyciśnięcie pióra.

Na pewno dołączy do paczki do domu kilka arkuszy tego papieru; Tonia powinna być zachwycona, uznał Childe, składając zamaszysty podpis na dole kartki.

To będzie ostatni z prezentów do zapakowania, reszta już została starannie owinięta w papier i materiał, by przetrwała długą podróż; kilka tutejszych lalek o białych twarzach, w pięknych, miniaturowych kimonach, temari do zabawy, dużo, bardzo dużo słodyczy, alkohol dla starszych członków rodziny, kilka przepisanych własnoręcznie przepisów na tutejsze smakołyki, parę urokliwych widokówek z podobiznami miasta i świątyń, flakonik słodkich perfum, ozdobne pudełka z i na herbatę i wiele, wiele więcej.

Wątpił, czy w najbliższej przyszłości będzie miał okazję znów pojawić się w Inazumie, więc dwa razy upewnił się, że nie zapomniał o żadnym prezencie.

Childe rzucił krótkie spojrzenie paczce leżącej obok niego na stole, specjalnie odłożonej na bok, by nie wymieszała się z pocztą przeznaczoną dla Snezhnayi, i uśmiechnął się lekko.

Wyglądało na to, że dla Thomy znalezienie papieru w smoki i narwale, dokładnie takiego, jak Childe sobie życzył, nie stanowiło problemu; był tak miły, że sam owinął nim prezent, upewniając się trzy razy, że zamówiony poprzez herbaciarnię upominek nie ma prawa się stłuc.

Tartaglia jeszcze raz, dla pewności, dmuchnął na list, po czym złożył na cztery, wsunął do paczuszki z zabawkami i powiódł wzrokiem po hotelowym pokoju, rozciągając ramiona ponad głową.

Nie mógł już doczekać się jego opuszczenia, chociaż miejscu wcale nie brakowało uroku; surowy styl Inazumy całkiem mu się podobał.

Maty na podłodze, szafa z ciemnego drewna, niski stolik, przy którym właśnie siedział, i lśniąca zbroja potężnego samuraja, z której właścicielem z chęcią by się zmierzył, gdyby tylko nadarzyła się okazja...

Aż ręce świerzbią, pomyślał, podnosząc się z podłogi. Z chęcią by z kimś powalczył, chociażby w ramach sparingu. Póki co, nie było z kim; po ostatnich porażkach pozostali w Inazumie Fatui woleli nie rzucać się w oczy i stanowczo odmawiali propozycji koleżeńskiej potyczki.

Na porządną walkę nie było więc ani sposobności, ani czasu; Childe też musiał ruszać dalej, bo w tym kraju nie było już czego – ani kogo – szukać.

Childe przeczesał palcami włosy i posłał kolejne spojrzenie stosowi paczek; już wcześniej postanowił zabrać je ze sobą przez ocean i przekazać dalej dopiero po zejściu ze statku. Będzie miał większą pewność, że dotrą do Pulcinelli w jednym kawałku.

Stary Zwiastun jak dotąd należycie wywiązywał się z obietnicy opieki nad mieszkającą w Morepesku rodziną; w ramach podziękowań Childe zaadresował do niego jedną butelkę dobrego sake.

Przeszedł przez pokój i wyszedł na drewniany taras, zasuwając za sobą drzwi z drewna i papieru. Teucer w ostatnim swoim liście nie mógł się nadziwić, że ludzie z Inazumy nie boją się nocnych, straszliwych mrozów; będzie musiał mu wyjaśnić, że nie ma w Teyvat zimniejszego miejsca niż ich rodzinny kraj.

[gi] Listy pełne sercaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora