12. „Hasło."

86 8 0
                                    

   Mam nadzieję, że rozdział będzie przyjemny. Nie jest długi, bo ostatnio wena do tej książki mnie nie nawiedza, a ja ślęczę nad nowym projektem. Ale bez przedłużania, życzę miłej lektury <33 Za wszelkie błędy przepraszam, ale tradycyjnie nie chce mi się sprawdzać hihi

  Zawsze wydawało mi się, że jestem osobą, która stawia szczęście innych ponad swoje i mimo wbijających się w ciało szpilek żalu, nadal cieszy się z radości otaczających ją ludzi. Problem polegał na tym, że nigdy taka nie byłam. Zawsze chciałam być taką osobowością, jednak nie byłam zbyt dobra dla siebie i innych. Pewnie dlatego właśnie chłopak, obok którego spędziłam ostatnie pół godziny zapinał rozporek swoich spodni, patrząc na mnie nieodgadnionym wzrokiem i błądząc nim po całej mojej twarzy. Pewnie dlatego zdyszana opierałam się o wezgłowie fotela samochodowego w szybkim, sportowym i wściekłe pomarańczowym samochodzie, który miał nas dostarczyć w miejsce, które jeszcze nie zostało mi ujawnione. To wszystko było powodem tego, że zjechaliśmy w polną dróżkę w lesie, by zasmakować swoich gorących ciał, które ostatnimi czasy łaknęły siebie bez przerwy. Jednak nikt o tym nie mówił.

  - Miałem zabrać cię nad jezioro, a skończyliśmy nago w lasku pod miastem. - zaśmiał się, przerywając chwilę milczenia, na co przewróciłam oczami. Nie chciałam, żeby tak się to skończyło, ale wyszło jak zwykle. Nie chciałam, żeby tak bardzo mnie pociągał!

- Milcz. - mruknęłam, głęboko oddychając, a powietrze wydychane z moich płuc mieszało się z jego zapachem. Czekolada i czerwone Marlboro już zawsze będą wywoływały u mnie zawroty w głowie.

- Nie musisz udawać niewinnej. - parsknął śmiechem, po czym zaczął majstrować coś przy radiu. - Nie chcę nic mówić, ale to ty kazałaś mi tu skręcić. - wbił mi szpileczkę, na co miałam ochotę obrócić jego głowę dookoła własnej osi i przez przypadek skręcić mu przy tym kark. Dlaczego on zawsze chciał zdenerwować mnie, doprowadzając przy tym na skraj załamania?

- Powiedz jeszcze jedno słowo, a wyrwę ci język. - wycedziłam przez zęby, wciskając się bardziej w fotel. O dziwo nie odezwał się już. Aż mnie to zdziwiło, więc zerknęłam ukradkiem w jego stronę. Wyraz twarzy Sean'a zdawał się bardziej zacięty niż zazwyczaj. Zmartwiło mnie, że bez słowa wpatrywał się w przednią szybę, a jego szczęka dziwnie zacisnęła się na moje słowa. Zmarszczyłam brwi tak na niego patrząc, podczas gdy ten zdawał się mnie zupełnie ignorować. Zatopił się w własnym świecie, odrywając od rzeczywistości, w której jakimś cudem go teraz potrzebowałam. Wystraszyłam się, że byłam za ostra i przegięłam strunę. Od kiedy przepraszam interesowałam się jego uczuciami i przeżyciami wewnętrznymi? - Jedziemy? - zapytałam po chwili milczenia, chcąc załagodzić sytuację. W oczekiwaniu na odpowiedź przygryzłam wargę. Naprawdę bałam się jakie słowa wypłynął spomiędzy jego warg.

- Jeśli chcesz stać się sensacją Crystal Lake, przemierzając miasto nago, to spoko. - prychnął, a z tym przyjemnym dźwiękiem wyprodukowanym przez jego ciało, z mojego serca spadł ważący sto kilogramów głaz.

- Przecież się ubiorę. - mruknęłam, przewracając oczami, na co chłopak uniósł lekko prawy kącik swoich warg.

- W sumie to wolałbym żebyś tego nie robiła. - odparł zawadiacko i posłał mi łaknące spojrzenie.

- Zbok! - Uderzyłam go w ramię, ale nie mogłam wyrzec się błąkającego po moich wargach uśmieszku.

***

Trzask drzwi samochodu chłopaka wyrwał mnie zupełnie z mojego świata przemyśleń, gdzie główne skrzypce bez wątpienia grał otrzymany list o treści, którą wysyłam już na pamięć. Zastanawiałam się, dlaczego z takim trudem przychodzi mi powiadomienie go o kolejnym liście. Chyba w głębi duszy nie chciałam zostać wyśmiana, jego podejście ostatnim razem zostawiło na moim sercu szramę. Obawiałam się, że powie, że przesadzam, a dla mnie te pogróżki wiązały się z naprawdę ogromnym stresem. Nigdy nie godziłam się na takie życie. To Sean je na mnie sprowadził, a teraz zachowywał się, jakby było ono ze mną od początku. Jakby było moją pieprzoną codziennością od początku moich dni. Wiedziałam, że od zawsze wychowywano mnie pod kloszem, natomiast nie chciałam od razu zostać rzucona na tak głęboką wodę, by ścierać się z nielegalnymi wyścigami, jednym z groźniejszych przestępców stanu, w którym rezydowałam, a dodatkowo z towarzyszącym poczuciem winy pieprzyć chłopaka, który zamieszany był w to całe szambo, a raczej topił się w nim po uszy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 07, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Always OpenWhere stories live. Discover now