06. say my name

142 13 2
                                    

06

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

06.

'  say my name  '


Adeptusa otaczała głęboka, nieprzenikniona cisza, która obezwładniała jego piekące bólem ciało. W tym stanie nie musiał oddychać, spać czy nawet myśleć, a krew w jego ciele nie krążyła, a jedynie sunęła leniwie, spowalniając tempo jego egzystencji. Tkwił w swojej własnej bańce, w miejscu gdzie był jedynie on i jego ból również zatrzymany w czasie. Dopiero tutaj był w stanie wysupłać swoje myśli zanurzone w krzykach agonii prześladujących go dawnych wrogów, lecz w tym stanie nawet najbłyskotliwsza z myśli donikąd nie prowadziła.

Klatka piersiowa Xiao niemal nie unosiła się mimo tego, że w stanie medytacji na chwilę była odciążona ze wszystkich grzechów jakie popełnił. Skupiając się do granic możliwości ciemnowłosy nabierał sił, uspokajał umysł i powoli trawił w swoim wnętrzu nowe pokłady złej karmy. Był to ciężki proces który wyniszczał i doprowadzał do nieuchronnego popadnięcia w obłęd. Dzięki działaniu transu, Xiao spowalniał ten proces tak jak teraz spowalniał swoje własne serce okazjonalnie uderzające mu w piersi.

Xiao... Xiao...

Głos... Do kogo należał i dlaczego był w stanie przebić się do jego niezmąconej przestrzeni? Poruszył się z trudem i rozchylił ciążące mu powieki. Nie otaczała go ciemność, ani światło. Jedynie wir niebieskich i zielonych strzępek na przemian mrocznej i jasnej aury, w tym miejscu gdzie występowała czysta równowaga, umożliwiającą mu zaznanie spokoju. Podniósł się, a jego ciało nie posiadało żadnej wagi. Końce rękawów zafalowały jakby znalazł się pod powierzchnią wody. Targnął głową, naszyjnik z pereł zadźwięczał czystą nutą odbijającą się echem w niebycie.

Xiao...

Wołanie stało się coraz bardziej natarczywe. Rozbrzmiewało prosto w umyśle Adeptusa wdzierając się tam siłą potężniejszą niż siła jego woli. Z początku pełne nadziei, działało na niego kojąco. Uspokajało ciemnowłosego wyczerpanego po walce ze skutkami energii, którą pochłonął. Czy chciał przerywać ten błogi stan? Nie zastanawiał się nad tym, nie będąc w stanie zebrać myśli, ciągle tkwiąc w stanie letargu.

Nagle jednak uderzył go strach jako następstwo rozdzierającego, płaczliwego krzyku. Oszalałym spojrzeniem ogarnął wirujące płatki, które przestały tańczyć w harmonii a zmieniły się we wściekłą wichurę. Przerażenie... Ból...

Xiao!

Poderwał się, wybudzając ze stanu medytacji. Dookoła panowała cisza. Tkwił na dachu Wangshu Inn a z dołu słyszał radosny gwar życia, który zastąpił mu szum zmąconych chaosem strzępków energii. Spojrzał ze zdumieniem na swoją dłoń. Drżała tak samo jak całe jego ciało, które wilgotne od potu błyszczało w świetle księżyca. Strach narastał w nim jak fala, która z każdą chwilą była gotowa obudzić w nim niszczycielską siłę. Jak zwierzę, które doprowadzone do ostateczności jest gotowe zginąć za cenę zadania ciosu swymi pazurami, tak Xiao drżał przepełniony chęcią mordu zmieszaną z czystym przerażeniem.

𝐘𝐀𝐊𝐒𝐇𝐀'𝐒 𝐖𝐈𝐒𝐇 → xiao x reader/giحيث تعيش القصص. اكتشف الآن