espresso z kolorami

178 27 22
                                    

Dedykowane czasuciekac. Tak, napisałem dla ciebie gejów <3
•••

Na rogu jednej z wielu uliczek miasta, wśród kamienic, tramwajów i tłumów ludzi, znajdowała się mała kawiarnia, niezwykle przyjazna i komfortowa dla każdego, kto zechciał napić się w niej kawy. I nie tylko jej atmosfera, ale także sama kawa była jak lek dla schorowanych trudnymi czasami serc. Arkadiusz mieszkał w pobliżu i upatrzył sobie to miejsce dość niedawno, gdy przez przypadek zaplątał się w jedną z rzadziej odwiedzanych uliczek - tam właśnie uśmiechało się do niego logo oznajmiające, że oprócz kawy znajdzie w środku także książki. Przy takim stanie rzeczy nie pozostało mu nic innego, jak wejść do kawiarni i zamówić swoje ulubione latte. Wybrał jedną z książek, patrząc tylko na to, by okładka była ładna - lubił ładne rzeczy - i znalazł miejsce w kącie blisko dużego okna. Niedługo później podano mu kubek kawy i wtedy oparł się wygodniej o poduszki, otworzył książkę i z zadowoleniem pociągnął łyk kawy. Delikatna, mleczna, niesłodka. Jego ulubiona.

Potem widywano go tam co najmniej trzy razy w tygodniu. Szedł tam po szkole odpocząć od otaczającego go chaosu codzienności. Mimo, że przewijało się tam wiele obcych dla niego osób, powoli zaczynał czuć się jak w domu. Łatwo było wybrać ustronne miejsce, bo kawiarnia posiadała więcej kątów, niż można by przewidzieć. On jednak zawsze siadał w tym jednym miejscu przy dużym oknie, gdzie wygodnie ułożony mógł obserwować szary świat na zewnątrz albo zależnie od humoru zatopić się w lekturze, zupełnie się od tego świata odcinając.

Tego dnia wpadł do kawiarni dość późno - słońce kończyło swój codzienny bieg po nieboskłonie i malowało miasto na odcień czerwieni. Arkadiusz opierał się o poduszki z podkulonymi nogami i kończył ostatnie strony książki. Pusty kubek po kawie stał na stoliku obok talerza z okruszkami sernika.

- Proszę pana? - zwróciła na siebie uwagę jedna z kelnerek. Spojrzał na nią ospale. - Niedługo zamykamy - uśmiechnęła się uprzejmie.

- A tak - kiwnął gwałtownie głową i zerwał się z kanapy.

- Espresso - usłyszał męski głos osoby, która dopiero co weszła. Obrzucił przybysza i jednocześnie jedynego gościa w kawiarni poza nim wzrokiem, ale nie zobaczył go dokładnie, gdyż odwrócony był do niego bokiem. Zdołał zakodować tylko przydługawe ciemne włosy i świetnie dobraną koszulę do sztruksów. Interesował się trochę modą i mógł stwierdzić, że chłopak od espresso także był w temacie obeznany. Nie miał czasu jednak dłużej go oceniać, ponieważ musiał wyjść z kawiarni. Stanie tam i przyglądanie się ładnemu chłopakowi byłoby co najmniej podejrzane. Właściwie nie wiedział, czy jest ładny, ale tak czuł. Jeśli ktoś potrafi o siebie zadbać, automatycznie ma plus dziesięć do atrakcyjności. Wystarczyło się myć i schludnie ubierać. Arkadiusz sam zresztą greckim bogiem nie był, a przecież miał powodzenie u płci przeciwnej. Cóż za ironia!

Od tamtej pory odwiedzał kawiarnię w późniejszych porach rozkoszując się dodatkowo zachodami słońca przyprawiającymi wieczorną kawę wspaniałym klimatem. Po cichu liczył na to, że ponownie spotka chłopaka od espresso i po paru wizytach okazało się, że wcale się nie przeliczył.

We wtorek, już nie tuż przed zamknięciem kawiarni, a w godzinach normalnego ruchu, zjawił się ciemnowłosy osobnik. Arkadiusz widział jak oszczędnie rzucił coś do sprzedawcy, uśmiechnął się nieśmiało i skierował się w głąb pomieszczenia, a jednocześnie w stronę samego Arkadiusza. Kiedy zdał sobie sprawę, że obiekt jego obserwacji zbliża się do niego, natychmiast odwrócił głowę, może zbyt gwałtownie, i wziął do ręki kubek z kawą, którą po chwili omal się nie oparzył. Przez nieostrożne ruchy na jego jasnej koszulce wylądowało kilka brązowych kropel. Zafrasowany zaczął je wycierać chusteczką, zaś nie mógł tego w tym całym osobistym zamieszaniu dostrzec, że ktoś przygląda mu się z pobłażliwym półuśmieszkiem.

Espresso z koloramiWhere stories live. Discover now