Rozdział 3

45 6 0
                                    

Dzień spędzony na krzyku, stresie i serii telefonów. Najważniejsze jednak, że domniemania Osamu się sprawdziły. Fukuchi otrzymał One Order w postaci skrzynki i nie był w stanie się dostać do środka. Agencja walczyła ze wszystkich sił, robili co mogli, ale modyfikacje genetyczne Ogarów okazały się skuteczną przeszkodą. Ango modlił się, by Dazai odebrał poprawnie jego ostatni kod, poza tym Osamu względnie rano przesłał do niego tylko komunikat „zaczęło się" i ucichł. Ango nawet nie miał w jaki sposób przekazać mu pytania, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Jeden z rządowców po kryjomu przerzucał informacje bezpośrednio z więzienia, działając przypadkiem dla ochrony tej placówki, jednak ani Osamu ani Fiodor nie przekroczyli głównych wrót ani żadnego ze strategicznych miejsc, więc ochrona nie miała informacji, żeby zniknęli z budynku. „Jedynie" zniknęli z celi.

Ludzie rządu nie mogli pomóc Agencji. Jedyne, co mógł zrobić Sakaguchi, to powstrzymać oddziały rządowe, ponieważ nosicielem sprawiedliwości były tutaj właśnie Ogary, więc to im wsparcie mogliby udzielić mundurowi. Agent jednak wiedział, że to byłaby zła decyzja, a racja leży po stronie ugrupowania Fukuzawy. To było okropne, ale w tej chwili, kiedy działo się wszystko i akcja prawdopodobnie pikowała, on, Ango Sakaguchi, czuł się cholernie bezużyteczny.

Światło na sali szpitalnej było wyłączone, aby oszczędzać prąd w ciągu dnia. Jednak ponieważ ze światem zewnętrznym łączyło ją tylko jedno nieduże okienko u złączeniu ściany z sufitem, w sali panowała nieco depresyjna szarość. Fakt, że dyrektor wciąż się nie obudził, nie poprawiał sytuacji. Naprawdę mógłby wydarzyć się cud i sprowadzić tego starego dziada z powrotem do rzeczywistości. Taneda będzie mieć mnóstwo pytań, kiedy się obudzi.

- Ty tutaj?

Pytanie mafiosy nie było zaskakujące w przeciwieństwie do obecności Ango przy łóżku pacjenta. Zwykle jednak w środku dnia, a taki mieli, okularnik trwał przy komputerze. Tylko że sytuacja się zmieniła.

- Moje zadanie się wypełniło, panie Mori. Teraz pozostało mi czekać i modlić się, by inni nie zawiedli.

Sakaguchi nie odwrócił się do lekarza. Czekał, czy padnie jakiś cierpki komentarz, ale finalnie tak się nie stało, zaś mężczyzna przystąpił do rutynowych zadań. Być może czterdziestolatek widział minę Ango i postanowił wspaniałomyślnie go nie męczyć tym razem. Jedynie gestem nakazał mu się lekko usunąć, by sam mógł przystąpić do badań.

Cisza była w tej sytuacji bardzo wymowna. To był dla Ango ten nerwowy, stresowy rodzaj ciszy. Za cicho. Wyjątkowo chciałby, by było głośno, ale chociaż co pięć sekund zerkał w telefon, czy nic się nie pojawiło, urządzenie uparcie milczało.

W kontraście do zestresowanego urzędnika medyk wypełniał swoje zadania bardzo spokojnie i w sposób chłodno wyrachowany. Jedna próbka, tu jeden pomiar, to przekazał pielęgniarkom, by go nieco przekręcili, żeby nie zrobiły się odleżyny. Ango, siedząc na uboczu i obserwując pracę służb zaczął czuć, że pan Taneda naprawdę jest w dobrych rękach. Tak paradoksalnie specjalista, który się nim zajmował był ich najlepszym wyborem.

Taneda był... cierpki. Tak, zazwyczaj cierpki, brutalnie szczery, trochę nawet roszczeniowy. Nigdy nie próbował być przyjemną osobą. Ango pamiętał, jak parokrotnie ten starszy już mężczyzna próbował go namówić na sake, ale Sakaguchi zawsze wprost odmawiał, mówiąc, że jego głowa jest zbyt słaba na skalę jegomościa. Taneda zawsze po namyśle przyznawał mu rację.

Nigdy młody urzędnik by nie pomyślał, że brakuje mu łysego dyrektora. A teraz... ta wersja była najbardziej prawdziwa. Naprawdę chciałby, aby on się obudził. Ango miał szczerze dosyć bycia szefem. Nie chciał rządzić, nie lubił tego. Dobrze czuł się jako wykonawca, nie osoba, która miała brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Jeśli dyrektor nie wróci i jakimś cudem kłamstwo na przewodniczącym rady UE nie wypłynie, Sakaguchi prawdopodobnie zostanie na tym stanowisku. Nie chciał tego.

[BSD] Gdzie się podział Mori...Where stories live. Discover now