1.

583 16 15
                                    

Od wypadku nauczyciela koreańskiego minęło kilka dni. Wszyscy byli w żałobie. Nawet ja, ta która go nienawidziła.
Nikt nie był taki jak on- nie zadawał tyle prac domowych, nie był taki surowy...
Muszę przyznać, że brakuje mi go. Mimo iż się nie lubiliśmy, zawsze miałam nadzieję, że będzie w szkole, aby zrobić mu jakiegoś psikusa.
Teraz to tylko wspomnienia...

____________________________________________

- Wiem, że teraz przechodzicie żałobę, lecz muszę wam przedstawić nowego nauczyciela koreańskiego.
Zza pleców dyrektora wyłonił się czarnowłosy wysoki mężczyzna. Miał na sobie czarny garnitur, tego samego koloru koszulę i buty. Jego poważna mina sprawiała, że miałam ciarki.
- Przedstaw się.- dodał.
- Dzień dobry. Jestem Kim Taehyung, mam dwadzieścia sześć lat. Niedawno ukończyłem studia magisterskie, a teraz uczę koreańskiego. Miło mi was poznać.- ukłonił się na ostatnie słowa.
Wszyscy odpowiedzieliśmy chórem ,,Dzień dobry".

Jako, że teraz nam wypadała lekcja koreańskiego, mężczyzna został z nami w klasie.
- Może na sam początek się przedstawimy? Jak już mówiłem jestem Kim Taehyung.

Wskazał na pierwsze ławki, w których siedziały dziewczyny, które już były w nim zakochane.
Od razu załapałam, że musimy również przedstawić swój charakter, ponieważ mężczyzna nie będzie wiedział, jak ma zadziałać w danej sytuacji.
Jedna drugiej przerywała, a nauczyciel złapał się za głowę.
- Kto to widział, żeby tak sobie przerywać...- mruknął.

Teraz kolej na mnie.
- Jestem Park Dan-Bi. Interesuję się muzyką i psychologią, chociaż nie wiem kim chcę jeszcze zostać. Z charakteru wydaję mi się, że jestem spokojna.
Kiedy miałam usiąść usłyszałam za sobą szept.
- Tsch... Powinni ją wysłać do psychiatryka za to co kiedyś zrobiła świętej pamięci Soo-Ah...
Uderzyłam pięścią w stół, aż nauczyciel podskoczył.
- Znowu wracasz do przeszłości!?- odwróciłam się w stronę osoby, która to mówiła.
No tak... To była ta Min-Hyun, co musi mieć wszystkich chłopaków wokół siebie.
- O co ci chodzi? Ja nic nie mówiłam! Proszę pana, to jakaś psycholka!- wykrzyknęła na co nerwy mi puściły.

Wstanęłam z krzesła i wzięłam pierwszy lepszy zeszyt, który po chwili został rzucony w stronę dziewczyny.
Dostała rogiem zeszytu koło prawego oka. Oczywiście musiała zrobić zamieszanie i zaczęła płakać.
Prychnęłam tylko i usiadłam, a wszyscy patrzyli się na mnie.
- Zaopiekujcie się Min-Hyun, a Dan-Bi pójdzie ze mną do dyrektora.

Zabrałam plecak i wyszłam za mężczyzną.
Nie żałowałam, należało się jej. Nagle zachciało się jej wrócić do przeszłości.

*Przeszłość*

Soo-Ah była gwiazdą. Miałam szczęście, że się z nią przyjaźniłam. Byłyśmy nierozłączne. Nosiłyśmy bransoletki przyjaźni.
Byłyśmy jak siostry.
Jednak wszystko zmieniła jedna plotka.
Ludzie zaczęli ją hejtować, ponieważ ktoś powiedział, że Soo-Ah się puszcza. Później mówiono, że widziano ją w klubie ze striptizem...
Nie wierzyłam im, bo dobrze wiedziałam, że Soo-Ah nie zrobiłaby czegoś takiego.
Ale dziewczyna nie dawała sobie rady z hejtem.
Wiele razy jej chciałam pomóc, jednak ona odrzucała moją pomoc.

Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie, ale ja nie mogłam odebrać... Byłam w łazience, wykonywałam swoją wieczorną rutynę, a dzwonek od telefonu był wyciszony.

Kiedy oddzwoniłam, nikt nie odbierał.
Postanowiłam, że pójdę do niej, jednak to co zobaczyłam...

Do ambulansu wkładano na noszy przykryte ciało i jedyne co było widać to skrwawioną rękę, na której była moja i Soo-Ah bransoletka przyjaźni...

Teraz wszyscy mnie obwiniają, że to moja wina. Nie odebrałam tego jednego cholernego telefonu. Gdyby było inaczej, Soo-Ah dalej by żyła, byłaby tu ze mną...

Obracałam bransoletkę w palcach, siedząc przed biurkiem dyrektora. Koło mnie stał nauczyciel koreańskiego.
- Dan-Bi co w ciebie wstąpiło? Już raz była taka akcja...
- To Min-Hyun mnie sprowokowała!- przerwałam mu.- Wraca do przeszłości, cały czas wypomina mi, że to moja wina!- krzyczałam roztargniona.
- Uspokój się, natychmiast.- podniósł palec.- Nie był to jednak powód, żeby rzucać w nią zeszytem. I po co tyle nerwów?
- Jak mam się nie denerwować!? Pan nie wie jak to było! Nikt nic nie wie!- wyszłam trzaskając drzwiami i nie reagując na wszelkie wołania dwójki mężczyzn.

Chciałam jak najszybciej ochłonąć. Poszłam do palarni za szkołą. Było tam pusto, bo w tych godzinach ustalili, że nikt nie pali.
Ja oczywiście nie paliłam, ale to było bardzo ciche miejsce, gdzie można się szybko uspokoić.

Oparłam swoją głowę o betonową ścianę i odetchnęłam. Miałam ochotę płakać i krzyczeć, ale nie mogę.
,,Płacz jest dla słabeuszy".- tak mówi mój ojciec.
Eh, mój ojciec. Niby chce dobrze, ale czasami przechodzi sam siebie. Wziął rozwód z matką i teraz mieszka z kochanką, a ja z nimi. Jest młodsza od niego o 11 lat... Jest w porządku widać, że stara się, abym ją polubiła. Ma trzydzieści osiem lat, a wygląda na tyle ile ja...

Na tą myśl się uśmiechnęłam.
Nagle poczułam jak ktoś stoi przede mną.
- Dlaczego lekceważysz moje wołania?
- Nie mam ochoty rozmawiać.- odwróciłam głowę.- Po co pan tu przyszedł? To palarnia, zaraz właściciele tu przyjdą, a jak pana zobaczą, to mogą pana pobić.- mówiłam niechętnie.
- A ty czemu tu przyszłaś?- usiadł koło mnie.
- Chodzę tu, żeby się odstresować i uspokoić, kiedy nikogo nie ma.
- Tu? W tym smrodzie? Nie lepiej iść gdzieś do parku lub nad jezioro?
- Park jest daleko stąd, a jeziora nie ma w pobliżu.
- Słuchaj Dan, jeśli mogę tak do ciebie mówić.
- Obojętne mi to.- westchnęłam patrząc się przed siebie.
- Nie wiem jaka była twoja przeszłość, ale  o tym trzeba zapomnieć.
- O tym nie da się zapomnieć.- ścisnęłam spódniczkę od munduru, co zauważył mężczyzna.
- Chodźmy stąd, na spokojnie mi opowiesz co się stało, zgoda?
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam nic mówić, bo musiałam jakoś powstrzymać łzy. Zamiast tego lekko kiwnęłam głową i razem z nauczycielem poszłam do środka budynku.

Weszliśmy do pustej klasy. Usiadłam w pierwszej lepszej ławce, a on stanął przede mną. Oparł swoją rękę, dzięki temu widziałam jego żyły. Było to satysfakcjonujące.
- Więc, o co chodziło?- przyklęknął przy ławce tak, że mieliśmy idealnie przed sobą swoje twarze.
Kilka czarnych kosmyków opadało mu na oczy.
Odpowiedziałam mu całą historię patrząc się w ławkę.
Był przerażony tym co usłyszał, aż postanowił wstać.
Było mi wstyd, że nawet nauczyciela przeraziłam ta historią. Schowałam twarz w rękach, ale natychmiast zostały one odsunięte.
- Jak ktoś może cię osądzać o śmierć kogoś? Przecież dobrze wiemy, że to nie ty.
Przytaknęłam.
- Mam rozumieć, że Min-Hyun teraz mści się na tobie za śmierć Soo-Ah?
- Niech pan nie wymawia tego imienia...- wyszeptałam drżącym głosem. Brakowało tylko troszeczkę, abym się rozpłakała.

Nawet się nie zorientowałam, że nauczyciel cały czas trzymał moje ręce.

Po tym wszystkim, naprawdę jestem mu wdzięczna, że mnie wysłuchał i jest po mojej stronie... Jako jedyny.

------------------------------------

------------------------------------

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Teacher || Kim Taehyung || ORYGINAL ||Where stories live. Discover now