ROZDZIAŁ 1

6 0 0
                                    

SELENE

— Wasza Czcigodność! — krzyk rozległ się za moimi plecami, podczas gdy ja ścinałam ostatnie łodygi róż. Odwróciłam się i zobaczyłam jedną ze służek pędzącą w moją stronę, jej twarz była czerwona od wysiłku, a suknia mokra od błota, jakby potknęła się niejeden raz. 

— O co chodzi? — spytałam, wkładając ostatnią różę do koszyka, który leżał na ziemi. Dziewczyna milczała przez chwilę, walcząc o oddech, po czym ukłoniła się szarmancko.

— Znaleźli go, moja pani, znaleźli pana Teodora. 

Uśmiech natychmiast spłynął z moich ust, kiwnęłam głową na służkę, by odeszła, a sama odłożyłam nożyce i wytarłam dłonie w fartuch, który miałam na sobie. 

— Za chwilę przyjdę, Sage, dziękuje. — odprawiłam ją i ruszyłam do pałacu, musiałam zmienić suknię. 

*

Siedziałam na tronie, wpatrując się w człowieka, który klękał przede mną, obok niego stał Cullen trzymający rękę na rękojeści swojego miecza, patrzył na maga z odrazą. 

— Naprawdę sądziłeś, że po tak wielkiej zdradzie możesz zwyczajnie uciec? Że buntownicy dadzą ci schronienie? — spytałam, nachylając się w jego stronę. — Miałam szczęście, że szpiegmistrzyni podejrzewała, że coś jest nie tak, inaczej zostałabym otruta przez truciznę, którą sam przyrządziłeś. 

Mag spojrzał na mnie tym samym wzrokiem, jakim patrzył na niego Cullen i splunął z pogardą. 

— Nie powinnaś dojść do władzy, inkwizycja, a nawet cały świat może upaść pod twoimi rządami. Naprawdę sądzisz, że nie wiemy o twoich powiązaniach z kultem Zirgana? — jego głos był przepełniony jadem, a oczy nienawiścią.

 — Zirgan jest demonem koszmarów, a sam kult magami krwi, nigdy bym nie zdradziła swoich ludzi, ani pamięci o poprzedniej Inkwizytorce, która oddała za nas życie. — powiedziałam spokojnym głosem, patrząc mu prosto w oczy. — Twoje kłamstwa ci nie pomogą. 

Oparłam plecy o oparcie tronu, intensywnie myślałam, co z nim począć. 

— Każdy słyszał plotki o czarnych żyłach biegnących po twoim ciele, magia krwi spacza cię od środka. — jego głos był przepełniony goryczą, wyglądał, jakby byłoby mu mnie szkoda. — Kiedyś nawet nie pomyślałbym o zdradzie, ale kiedyś byłaś też niewinną dziewczyną. 

Zacisnęłam zęby, nie mogłam jednak dać ponieść się złości. Zamknęłam oczy i po wzięciu kilku wdechów powiedziałam:

— Nigdy nie chciałam twojej śmierci, więc skazuje cię na wyciszenie, może magowie w kręgu zrobią z ciebie pożytek, zabrać go. 

— Możesz pozbyć się mnie, Selene, ale jest nas wielu i widzą twoje zepsute serce. — powiedział Teodor, a strażnicy postawili go na nogi i wyprowadzili z sali tronowej.

*

— Sądzicie, że postąpiłam źle z Teodorem? — spytałam, popijając czerwone wino. Cullen westchnął jedynie, jakby pogrążony był we własnych myślach. Josephine pokręciła głową i uśmiechem, dodając mi otuchy. 

— Byłoby gorzej, gdybyś go zabiła, lecz skazując na wyciszenie, pokazałaś, jaka kara czeka buntowników, którzy roznoszą plotki na twój temat. — powiedziała Leliana, jej słowa dodały mi pewności siebie. 

— Leliana ma rację, zabicie go dałoby kolejny pretekst na zaatakowanie nas. Najważniejsze jest, by ludzie nie stracili nadziei i nie uwierzyli plotkom. — dodała Josephine. 

— A wy, w co wierzycie? Cullenie? — zwróciłam się do doradcy. — Uważacie, że jestem zdrajczynią?

Milczał przez chwilę, po czym podszedł i usiadł obok mnie. 

— Każdy, kto zna cię dobrze, nigdy nie uwierzy w te plotki. Zostałaś wybrana na nową Inkwizytorkę, bo ludzie ci ufali, Enasalia ci ufała, my również. 

Uśmiechnęłam się do niego i reszty moich przyjaciół.

— Dziękuję, co ja bym bez was zrobiła.

RONIE

Zrozpaczony krzyk kobiety rozniósł się po całym rynku w Denerim. Uśmiechnęłam się pod nosem, siedząc na jednym z dachów miasta, a czarny kaptur zakrywał pół mojej twarzy. Przypatrywałam się uważanie żonie, mojej już martwej ofierze, która biegała po rynku niczym zagubione dziecko we mgle, które tak uporczywie szukało swoich rodziców. Pokręciłam głową z cichym śmiechem. 

— Nigdy mnie to nie przestanie bawić. — wyszeptałam do siebie, kręcąc między palcami jedną z czarnych strzał. Po krótkiej chwili, słysząc coraz to więcej rozmów na rynku pode mną, postanowiłam powoli się zbierać. Lepiej się nie wychylać, mimo wszystko. Wstałam z dachu, idąc bardzo mi dobrze znaną drogą do jednego z mostów, bo zawsze tam znajdowała się sakiewka brzmiących monet, które zawsze dawały mi tak wielkie szczęście od czasu, jak zaczęłam żyć wśród pierzastych dzieci nocy. 

— Spóźniłaś się, Ronie. Znowu. Wiesz, że Kruki nie są znane z cierpliwości. — słysząc głos przyjaciela, kiedy znalazłam się za miastem, przewróciłam oczami. Odwróciłam się do jasnoskórego mężczyzny z rudymi włosami i wielką kolekcją blizn na twarzy. Zawdzięczam mu dużo od czasu, jak zyskałam nową rodzinę. To właśnie Samuel mnie wziął pod swoje skrzydła ostrzy, ucząc wszystkiego, co sam potrafi. 

— Daj spokój, Sam. Jestem jedną z lepszych zabójców, którzy działają po cichu oraz mam zawsze przy sobie łuk. Nawet jakby coś mi zarzucili, to szybciej strzała znajdzie się między ich oczami. — pomachałam kołczanem strzał przyjacielowi przed nosem z cynicznym uśmiechem. Następnie zeskoczyłam z mostu, wsuwając do kieszeni płaszcza, zapłatę za robotę. 

*

Siedziałam na łóżku swojego pokoju w jednym z opuszczonych sierocińców, jedząc resztki z karczmy czegoś, co było kiedyś kurczakiem z zapiekanymi ziemniakami. Cóż, nie mogę wybrzydzać. W tym zawodzie nie ma czasu na zachcianki. W pewnym momencie do pomieszczenia wleciał czarny kruk z przewieszoną czerwoną wstążka, która trzymała list, zapewne z kolejnym zleceniem od pracodawców. Każdy zawierał podstawowe dane ofiar, zawód i lokalizacje zapłaty, która dopiero się pojawi, gdy dany cel stanie się nieszkodliwy. Wzięłam do rąk kartkę pergaminu, po czyn nakarmiłam ptaka z lekkim uśmiechem. 

— Okej, kogo tym razem wyślę na drugi świat? — spytałam się samej siebie, prostując list. Selene, nazwisko nieznane. Mag z Kręgu, obecnie Inkwizytorka. Brak danych o rodzinie. Szmaragdowe Mogiły, stare ruiny elfów. Zapłata w Redcliff w starym wiatraku. Zmarszczyłam brwi na pierwsze słowo. Dlaczego wydawało mi się takie znajome? Po chwili jednak odrzuciłam od siebie niemożliwą myśl. 

— Ona nie żyje. Pogódź się z tym. — skarciłam swoją kruchą nadzieję, po czym wsunęłam kartkę do kieszeni spodni. Inkwizytorka tak? Szykuje się spora zapłata. Kolejne proste zlecenie. Kolejne zabójstwo. Kolejny dzień z mojego życia.

Dragon Age: Blood BondOnde as histórias ganham vida. Descobre agora