Kiedy kelner przynosi nam nasze napoje, delektuję się pierwszym łykiem aromatycznej kawy, czując, jak rozgrzewa moje wnętrze. "No tak, też musisz kupić jakąś sukienkę," mówi Carol pewnie, a ja marszczę lekko brwi. "Nie potrzebuję akurat nowej sukienki. Zastanawiałam się raczej nad bal..." przerywam, zanim zdążę dokończyć, Carol wyraża swoje zdziwienie, "Jak to? Nie idziecie razem?" Spoglądam na Marcela, ale zamiast odpowiedzi, widzę wyraz zdezorientowania na jego twarzy. W jego oczach wyczuwam niepokój, ale także coś więcej - może to było rozczarowanie?

Odsuwam się od stołu, czekając na jakieś wyjaśnienia, ale zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, Marcel wreszcie zabiera głos. "Nie mówiłem ci o tym, bo sam nie mam zamiaru tam iść," mówi, starając się zachować spokój. "Ale..." zaczyna Carol, ale jej słowa giną wraz ze wzrokiem Marcela na nią. Sądzę, że ma swoje powody, ale teraz nie jest czas na ich wyjaśnianie.

Dostajemy w tym czasie nasze dania, więc skupiam się na jedzeniu, chociaż wciąż dręczy mnie ciekawość, co tak naprawdę się stało. Postanawiam poczekać, aż zostanę sama z Carol, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

Gdy kończyłam swoją kawę, spojrzałam na Carol, sygnalizując jej, że powoli czas się zbierać. Delikatnie kiwnęła głową, wiedząc, że pora opuszczać restaurację. Mężczyźni podążyli za nami, kładąc pieniądze na stolik i wstając.

"Już mnie opuszczasz?" zapytał Marcel, zbliżając się do mnie z lekkim niepokojem w głosie. Uśmiechnęłam się sztucznie, próbując ukryć swoje prawdziwe uczucia. "Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia," wymyśliłam wymówkę, czując na sobie spojrzenie jego intensywnych oczu. "Też muszę dziś udać się do firmy. Spotkamy się wieczorem?" zapytał, starając się zachować obojętność.

"Jadę dzisiaj do rodziców, być może zostanę na noc," powiedziałam, próbując uniknąć dalszych pytań. Marcel złapał mnie za rękę, jego dotyk wywołał dreszcz na mojej skórze. "Nic mi wcześniej o tym nie mówiłaś," stwierdził, patrząc mi prosto w oczy. Bawił się moimi palcami, czekając na wyjaśnienie. "Zapomniałam, a już obiecałam rodzicom, że wpadnę," powiedziałam, starając się brzmieć przekonująco. Marcel skinął głową, po czym delikatnie pocałował mnie w policzek, oddalając się. "Dobrze, zadzwonię wieczorem," rzucił, po czym odszedł w milczeniu.

Ruszyłam w stronę swojego mieszkania, Carol podążyła za mną, wyraźnie zaintrygowana. "Serio jedziesz do rodziców na cały weekend?" zapytała, a ja wzruszyłam ramionami, czując wewnętrzne sprzeczności. "Wiem, jak bardzo nienawidzisz tych niedzielnych obiadów," stwierdziła z rozbawieniem w głosie. Przyznałam jej rację w myślach, modląc się, aby ten weekend był inny. "Obiecałam im już. Nie mogę teraz się wykręcać," odpowiedziałam, kierując się w stronę mojego mieszkania. Carol podążyła za mną, zadając kolejne pytania. "A czy to nie ma nic wspólnego z naszą rozmową przy śniadaniu?" zapytała. Spojrzałam na nią, widząc w jej oczach zrozumienie. "Może... Nie wiem naprawdę. Czy dla ciebie to było dziwne?" zapytałam, szukając odpowiedzi.

"To był mój błąd. Nie wiedziałam, że Marcel się nie wybiera na to przyjęcie, dlatego nie powiedziałam ci o tym. To całkiem zrozumiałe," stwierdziła Carol, próbując mnie przekonać do swojego punktu widzenia. Zastanowiłam się nad jej słowami, zanim ostatecznie odpowiedziałam: "Może masz rację."

Postanowiłam na razie zakończyć ten temat. Bez większych informacji, które mogłyby rzucić więcej światła na sytuację, nie miałam sensu dalej rozważać tych wydarzeń. Pożegnałam się z Carol, która szybko wsiadła do wolnej taksówki, a ja skierowałam się do swojego mieszkania.

Gdy weszłam pod prysznic, poczułam jak napływa ulga, gdy ciepła woda zmywała zmęczenie z mojego ciała. Chwilę później, czując się odświeżona, opuściłam kabinę i owijałam się w ręcznik. Po codziennej pielęgnacji skóry i włosów, zakładałam swój ulubiony zestaw ubrań: wygodne jeansy i luźną białą koszulę. Po chwili w lustrze zatwierdziłam swój wybór, dodając delikatny makijaż.

Jesteś moja Where stories live. Discover now