Zaczynam pakować ubrania i kosmetyki do torby podróżnej, w końcu, gotowa na wyjazd, złapałam torbę i wyszłam z mieszkania. Łapiąc taksówkę, ruszyłam w kierunku domu rodzinnego, pełna podekscytowania, z nadzieją na miłe spotkanie z rodzicami i chwilę oderwania od codzienności.

Po trzydziestu długich minutach docieram wreszcie pod dom i wchodzę do środka, wita mnie zaskoczona matka, stojąca w korytarzu. "Lily?" pyta, krocząc w moim kierunku. "Chciałam zrobić wam niespodziankę," mówię, kładąc torbę na podłodze. Kobieta obejmuje mnie ramionami z radością malującą się na jej twarzy. "Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Chodź do salonu, wypijemy herbatę," zaprasza mnie, prowadząc do pomieszczenia.

Siadamy na wygodnej kanapie, a matka nadal uśmiecha się szeroko, wydaje się, że cieszy ją moja obecność jak nigdy dotąd. "A tata jest w domu?" pytam, licząc, że będę miała okazję porozmawiać z nim. "Jest w pracy, wróci wieczorem," informuje mnie, delikatnie kładąc dłoń na mojej. "A właśnie przyprowadzi gościa," dodaje z entuzjazmem.

Marszczę brwi, zaniepokojona nowiną, liczyłam na spokojny wieczór. "Wiesz, kto to będzie?" dopytuję, czując, że może być to kolejny element wplątujący mnie w nieprzewidziane sytuacje. "Jakiś wspólnik ojca," odpowiada matka, podając mi kubek z herbatą.

Matka zaczyna opowiadać mi o wczorajszym przyjęciu, wciąż zachwycona tym wydarzeniem. Ja jednak słucham jej tylko pobieżnie, nie mogąc oderwać myśli od zachowania Marcela. Próbuję zrozumieć jego działania, przeszukując w myślach każdy możliwy powód, ale może Carol ma rację, a to wszystko było zupełnie normalne.

Kobieta przerywa nagle swoje opowieści i patrzy na mnie uważnie. "Nie słuchasz mnie. Coś się stało?" pyta, wyraźnie wyczuwając, że mam coś na sercu. Otwieram usta, gotowa wyznać, ale wstrzymuję się w ostatniej chwili, nie wiedząc, czy jestem gotowa na tę rozmowę.

"Nie, zamyśliłam się tylko na chwilę. Przepraszam," odpowiadam, unosząc kubek z herbatą do ust. Mimo to, matka nie daje za wygraną. Jej spojrzenie jest wciąż badawcze, a ton głosu staje się bardziej stanowczy. "Nie wydaje mi się. Przyjechałaś nagle i zostajesz na noc, co od twojej wyprowadzki nigdy się nie zdarzyło. Więc nie kłam, tylko powiedz, o co chodzi," mówi, oczekując wyjaśnień.

"Tak, masz rację. To przez pracę, ostatnio dzieje się sporo," tłumaczę, starając się brzmieć przekonująco. Matka przechyla głowę, udając, że wierzy mi na słowo, ale wiem, że dalej nie daje mi spokoju, czekając, aż kiedyś sama jej powiem prawdę.

"Pójdę się przejść po ogrodzie," mówię, wstając z kanapy. Kobieta kiwa głową z uśmiechem, gdy wychodzę przez drzwi tarasowe. Przechadzam się powoli po ogrodzie, wdychając świeże powietrze i otulając się promieniami słonecznymi. Zadowolona wracam do domu po książkę i koc, po czym kieruję się znów do ogrodu, kładąc się na rozłożonym kocu i zagłębiając się w fabułę książki.

Pogrążona w lekturze, całkowicie oddana historii, nie zwracam uwagi na nic innego wokół. Nagłe przerwanie ciszy dociera do mnie w postaci dźwięku wiadomości. Wyciągam telefon z kieszeni i patrzę na ekran, widząc imię Marcela. "Dotarłaś już do rodziców?" - brzmi proste pytanie, ale wywołuje falę skomplikowanych myśli. Odpowiadam krótko: "Tak.", nieświadoma, że to dopiero początek zmian, które zbierają się w moim sercu.

Kładę telefon na kocu, próbując wrócić do książki, ale głos wewnętrzny wciąż rozmyśla o tym, co działo się w ostatnich dniach. Znowu dźwięk wiadomości przerywa moją refleksję. Tym razem to kolejna wiadomość od Marcela, zapowiadająca telefon przed dwudziestą. Mimo że chcę w to uwierzyć, że wszystko jest w porządku, wątpliwości unoszą się we mnie jak fale na burzliwym morzu.

Zanurzam się z powrotem w książkę, ale słowa i zdania nie docierają już do mnie tak, jak wcześniej. Moja uwaga krąży wokół Marcela, próbując zgłębić znaczenie jego słów i działań. Gdy w końcu kończę czytać, zdecydowana zostawić resztę na później, wracam do domu. Przechodząc przez dom, widzę matkę zajętą ustalaniem dekoracji na stół na kolację. Podążam do mojego dawnego pokoju, a na moje zaskoczenie zauważam, że moja torba została dostarczona. Rozpakowuję ją i kładę się na łóżku, zatapiając się w nostalgię.

Przeglądam media społecznościowe w telefonie, kiedy nagle widzę połączenie na ekranie. Biore głęboki oddech, zbierając się do rozmowy, i odbieram, przykładając telefon do ucha. "Miałeś dzwonić przed dwudziestą," oznajmiam mu od razu, nieco zaskoczona nagłym telefonem. "Tak, ale mam jednak wcześniej spotkanie," odpowiada. "Spotkanie o tej porze?" dopytuję, czując się nieco zaniepokojona. "Zazdrosna?" śmieje się lekko, lecz od razu uspokajam: "Oczywiście że nie. Byłam tylko ciekawa."

"Oczywiście. A ty co masz w planach?" pyta, gdy ja układam się wygodnie na łóżku, bawiąc się włosami. "Mam kolację niedługo z rodzicami i kimś tam," mówię, odczuwając nieco niepokoju na myśl o zbliżającej się sytuacji. "Matka powiedziała jedynie, że to wspólnik ojca i była jakaś dziwnie zadowolona," opowiadam mu.

Wzdycham, mówiąc: "Liczyłam na spokojną kolację, a nie kolejne swatanie." Gdy słyszy moje słowa, jego ton staje się nieco chłodny: "O czym ty mówisz? Mam przypomnieć ci, że należysz do mnie, dziewczynko?" Dreszcz przechodzi przez ciało na te słowa. "Pamiętam. Nie martw się, zawsze radzę sobie ze zalotnikami matki," odpowiadam, próbując ukryć swoje obawy.

"Jeśli dowiem się, że dotknął cię choćby palcem lub spojrzał na ciebie w niewłaściwy sposób, przyjadę tam i pokażę mu, co się dzieje, gdy ktoś dotknie czegoś mojego," mówi, a ja czuję, jak moje serce przyspiesza na jego słowa. Siadam na łóżku, przeczesując ręką włosy, i mówię: "Nie musisz, dam sobie radę."

"Sam to ocenię. Muszę już kończyć," stwierdza, żegnając się ze mną. Odkładam telefon na łożku i biorę kilka głębokich oddechów, uspokajając się. Poprawiam swoje włosy w lustrze, po czym wychodzę z pokoju, kierując się na kolację. Słyszę rozmowę ludzi, gdy zbliżam się do salonu, przygotowując się na kolejne wyzwania wieczoru.

Zamieram na chwilę, patrząc na Marcela stojącego w salonie moich rodziców. Jego postawa wydaje się być zupełnie nonszalancka, trzyma jedną rękę w kieszeni spodni, a w drugiej balansuje drinka. Ojciec, zauważywszy moje przybycie, jako pierwszy podchodzi do mnie i przytula, zwracając uwagę mężczyzny . "Tak, właśnie mówiłem Marcelowi, o tobie" oznajmia, odsuwając się, bym mogła mieć lepszy widok na mężczyznę. Następnie moje spojrzenie przyciąga ojca, który z rozluźnionym uśmiechem wskazuje ręką na Marcela. "To mój partner biznesowy, Marcel Holt," mówi z dumą. Marcel, zwracając się do mnie, stara się nawiązać kontakt, wyciągając rękę w moją stronę. "My już się znamy," mówi, lekko się uśmiechając, oczekując mojej reakcji.

Jednak moja odpowiedź nie jest taka, jakiej się spodziewał. Zamiast podać mu dłoń, jedynie słodko się do niego uśmiecham, czując rosnące napięcie w powietrzu.

Jesteś mojaWhere stories live. Discover now