#1 Our prom 🍵🌸

447 16 86
                                    

~ Kaoru's POV

Zapomnij o tym - uciąłem stanowczo wyciągając z paczki ostatni już papieros.

Wraz z Kojiro siedzieliśmy się na dachu szkoły, gdzie oprócz nas nie było nikogo. Nic dziwnego, bo nadal trwała lekcja, ale to nas nie dotyczyło - swoje w budynku już na dziś odpękaliśmy. Dlaczego więc nadal tu siedzieliśmy? Wszystko przez Nanjo. Do tej pory zastanawiam się jak to się stało, że pozwoliłem się tu zaciągnąć, bo kto normalny wchodzi na dach szkoły po lekcjach by po prostu posiedzieć i pogadać? No tak... My przecież normalni nie jesteśmy westchnąłem przypominając sobie stwierdzenie swojej rodzicielki.

- Nawet jeśli mam pewną propozycję? - zapytał przekrzywiając głowę na bok.

Czując na sobie jego uważne spojrzenie, stwierdziłem że wypadałoby spojrzeć mu w oczy, a nie w bok na rozciągający się jak sięgnąć wzrokiem krajobraz. Nie wiedziałem dlaczego, ale za każdym razem z tego miejsca Okinawa wydawała się ciekawsza. Może to sprawka perspektywy? Albo towarzystwa...

- Kaoru?

- Słyszę cię przecież. Głuchy nie jestem - odparłem poirytowany zapalając papierosa. - Jeszcze i zaczynam żałować - dodałem zaciągając się dymem.

Naprawdę, momentami był nie do zniesienia. Czasami zastanawiałem się dlaczego ja? Dlaczego to mnie uczepił się jak rzep psiego ogona? Przecież on w przeciwieństwie do mnie nie miał problemu z zawieraniem nowych znajomości, więc dlaczego tego nie wykorzystał? Jestem pewien, że gdyby mógł to już dawno miałby nową grupę znajomych, a nawet dziewczynę. Dobrze wiedział, że pokazywanie się ze mną było jak ujma na jego dobrej reputacji, więc dlaczego? Wiedziałem, że jest głupi, ale nie wiedziałem że aż tak.

- Nawet tak nie mów. Jakbyś wtedy usypiał bez tych swoich kołysanek?

Szlag. Czemu ten goryl musiał pamiętać nieistotne szczegóły z mojego życia, a nie pamiętać o sprawdzianach, czy kartkówkach? Co to za dziwny rodzaj sklerozy?

- Mam swoje sposoby, ale jak miałeś mówić to mów.

- A więc się zgadzasz? - zapytał przechylając głowę na bok.

Dobra. Wyglądał przy tym nawet uroczo jak na szkolne standardy, ale co z tego? Przecież nie miałem u niego szans. Mogłem więc jedynie przeklinać to jak moje ciało reagowało na jego czułe spojrzenie, czy przypadkowy dotyk. Choćby tak jak teraz - ciepło na sercu. Kiedy zdałem sobie sprawę, że prawdopodobnie zakochałem się w swoim najlepszym przyjacielu? Cóż... Zaczęło się niewinnie na początku pierwszej klasy liceum, a po drugim semestrze byłem już pewien. Przeklęty pocałunek. Gdyby nie to prawdopodobnie nie łudziłbym się jak te wszystkie dziewczyny z klasy, które niemal pożerały go wzrokiem.

- Nic takiego nie powiedziałem. Co to za propozycja?

- Przez miesiąc będę dla ciebie gotować - oznajmił z uśmiechem jak gdyby to miało mnie przekonać.

Cóż... Nie uśmiech był dla mnie kłopotem, ale sam fakt, że przypadkiem czy też celowo - jego dłoń finalnie znalazła się na moim kolanie. Spojrzałem to na niego to na jego dłoń. Sądząc po jego reakcji (zabrał dłoń natychmiast przy okazji robiąc się czerwony) nie było to celowe, ale sprawiło, że oboje odwróciliśmy od siebie wzrok.

- To...?

- Dlaczego ci tak na tym zależy? - westchnąłem przenosząc swój wzrok na trzymany pomiędzy palcami papieros. - Dobrze wiesz, że nie lubię takich imprez.

- A mam ci przypomnieć jak raz zaciągnąłeś mnie do tego baru?

- To się nie liczy. Upiłem się.

||OS|| MatchablossomWhere stories live. Discover now