~~~~~**~~~~~~~

Zerwała się do siadu oddychając szybko.. Patrzyła przed siebie martwym wzrokiem przyzwyczajając oczy do światła jaki panował w mieszkaniu. Ten sen... Wróciła do przeszłości.. Do momentu, gdy ludzie wierzyli, że każda samotna kobieta, która zajmowała się zioło-lecznictwem była czarownicą. Schowała twarz w dłoniach starając się uspokoić. Wtedy naprawdę umarła.. Umarła spalona na stosie. Cóż za nikczemna śmierć. Zostać zamordowaną za bycie kimś innym od większości ludzi.
~ Wszystko w porządku..? - Usłyszała głos w swojej głowie. Ah.. Tak, ciągle zapominała, że miała przy sobie piekielnego. Znaczy demona dla zwykłych ludzi, dla niej i osób z jej środowiska, byli to piekielni.
~ Tak.. Wszystko okey.. Muszę....Muszę tylko się uspokoić.. Wrócenie do tamtych czasów jest troszkę traumatyzujące.. - Odpowiedziała mu i opadła na poduszki kładąc ręce na swoje piersi. Otworzyła oczy gapiąc się w sufit. Tyle lat minęło.. A ją to dalej prześladuje.. Chyba wszechświat chce jej przypomnieć o swojej własnej klątwie, którą rzuciła wtedy na wszystkich tam zgromadzonych.. Nie.. Nie zapomniała.. Pamiętała o niej nazbyt dobrze.. Zamknęła znowu oczy i wróciła na chwilę wspomnieniami 10 lat temu..

~~~~~~~*~~~~~~~

Obudziła się na polanie jakiegoś lasu.. Usiadła i rozejrzała się.. Gdzie ona była..? Dobrze pamiętała, że... Została zabita, spalona na stosie. Więc... Jakim cudem ona żyje? Spojrzała na siebie. Miała tą samą suknię w której ją spalono, ale była świeża. Zauważyła nie daleko siebie jezioro. Podeszła tam na czworaka i spojrzała w taflę wody. Otworzyła szeroko oczy zdziwiona, że wygląda o 10 lat młodziej niż wcześniej. Co tu się odwaliło??!! Dotknęła swojej skóry, czy na pewno to ona. Odbicie zrobiło to samo, więc musiała nią być.. Ale dalej to nie wytłumaczało, gdzie ona się znajduje i czemu żyje. Wstała i zaczęła iść przed siebie. Może uda jej się wyjść z tego lasu i zobaczy o co chodzi?

Trochę jej zajęło wydostanie się z niego, ale w końcu stanęła na bruku. Zdziwiona rozejrzała się wokół. Droga. Jakaś dziwna droga z czegoś innego jej nie znanego.. Tuż obok niej przejechało auto. Przerażona odskoczyła i upadła na tyłek. Co to jest?!?!! Auto zatrzymało się i cofnęło do niej. Wysiadł z niego przystojny dość młodo wyglądający mężczyzna.
- Hey.. Nic ci się nie stało? Nie przejechałem cię? - Spytał zmartwiony i podszedł do niej. Kucnął obok. - Halo.. Słyszysz mnie..? - Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona jak i przerażona. Rozumiała go. Ale jego język był troszkę inny niż jej. - Przepraszam jeśli cię przestraszyłem.. - Powiedział zmieszany, że dziewczyna tak się w niego wpatruje. - Gdzie się kierujesz..? Może cię podrzucę..? - Spytał z lekkim uśmiechem. Przełknęła ślinę zaczynając się stresować..
- Ja.... - Zacięła się zdziwiona tym jak młodo brzmi jej głos.
- O.. Mówisz.. Cudownie. Myślałem, że mam do czynienia z osobą głuchą, lub z niemową.. Więc? Gdzie się kierujesz? Podrzucę cię.. - Powiedział z szczerym uśmiechem. Wyprostował się i podał jej rękę. Złapała ją i niezgrabnie wstała. Mężczyzna zlustrował ją wzrokiem. - Dziwnie wyglądasz.. Skąd się urwałaś? Z renesansu? - Spytał półżartem.
- Renesansu? - Spytała przekrzywiając głowę w bok.
- Taka epoka. - Machnął ręką i ruszył w stronę kierowcy. - Wsiadaj, podwiozę cię. - Otworzył drzwi i usiadł za kierownicą. Spojrzał na nią. Otworzył szybę i przysunął się na miejsce pasażerka lekko. - Wsiadasz? - Spytał głośno.
- A jak to się otwiera? - Spytała zmieszana, bo nigdy nie miała do czynienia z takim pojazdem. Poczuła na sobie spojrzenie mężczyzny. Patrzył na nią dziwnie.
- Chyba serio urwalaś się z renesansu.. - Powiedział i otworzył jej drzwi. Weszła do środka. - Zamknij drzwi. Trzaśnij nimi. - Dodał widząc zdziwienie dziewczyny. Zrobiła to co mówił. - A teraz pasy. - Odparł. Melissa spojrzała na niego zdziwiona.
- Co? - Spytała.
- Masz zanik pamięci, czy co? - Spytał i sięgnął do pasów nie przejmując się tym, że kobieta wcisnęła się w siedzenie. Zapiął je i ruszył z miejsca.
- Więc? Skąd jesteś? Gdzie zmierzasz..? - Zadał kolejne pytania.
- Do miasta.. - Odparła. - Powiedz mi..... Który mamy rok? - Spojrzała na niego. Zrobił zdziwioną minę i spojrzał na nią.
- 2020... A czemu pytasz..? - 2020??!?!!! To ile ona skoczyła w przyszłość?? 300? 400 lat?? A może i więcej? Nie wiedziała. Ona tak bardzo nie patrzyła na lata. Zagryzła wargę nie wiedząc co odpowiedzieć.
- No nic. Może się gdzieś uderzyłaś i dlatego nie pamiętasz.. Ale też twój strój dziwnie wygląda. Jak za starych czasów.. Naprawdę organizowali zloty fanów staroci w lesie? Że im się chciało.. - Odparł rozbawiony, chociaż tak naprawdę myślał, czy ona nie jest jakoś psychicznie chora.
- Zaniki pamięci? - Spytała i spojrzała na niego. Jeśli powie mu prawdę... Nie uwierzy jej.
~ Nic mu nie mów. Jest nasiąknięty śmiercią. - Usłyszała w głowie. Znowu on.
~ Skąd wiesz..??
~ Nie czujesz?? Przyjrzyj mu się, ale dyskretnie.. - Powiedział. Kątem oka spojrzała na niego. Zaczęła mu się uważniej przyglądać. Faktycznie, daje od niego lekkim fetorem. Skupiła się bardziej na jego sferze energetycznej. Czuła przyklejone do niego dusze, które cicho skomlały. Uwolniła je od niego. Uchyliła lekko oczy i spojrzała na niego, gdy usłyszała, że lekko porusza się na swoim siedzeniu. Poczuł?
~ Na bank. Pewnie mu ciążyły. Spytaj go jaką ma pracę. - Znów usłyszała. Zagryzła wargę.
- Emm.. - Wydukała. Mężczyzna spojrzał na nią.
- No co tam? - Spytał i wrócił wzrokiem na drogę.
- Jeśli mogłabym się spytać. Jaki zawód wykonujesz..? - Odważyła się zapytać. Ten lekko się uśmiechnął..
- Jestem funkcjonariuszem policji do spraw specjalnych. - Powiedział.
- Czyli? - Dopytała.
- Czyli zajmuje się łapaniem morderców, tych gorszej kategorii.. - Odparł.
~ Więc.. Jest gliną..
~ Skąd ty znasz takie słowa..?? Przecież byłeś ze mną od samego początku mojego istnienia... Nawet ja nie znam takich słów..
~ Wspomnienia tych duchów.. Troszkę cię nauczę jak będziesz chciała. A teraz zapytaj go do jakiego miasta jedziemy..
- A do jakiego miasta jedziemy?
- Do Sydney.. - Powiedział. - Nagle się dziwnie rozmowna zrobiłaś.. - Spojrzał na nią kątem oka. - No to korzystając z okazji to może ja cię o coś zapytam.
~ Dajesz..
- Dajesz.. - Powtórzyła to co usłyszała.
- Masz nie codzienną urodę. Mało widziałem osób o rudych włosach i zielonych oczach.. Powiedz mi.. Skąd pochodzisz..? - Spytał.. Rozszerzyła oczy zdziwiona.. Skąd ona pochodzi?? Ona nawet nie wiedziała jak się nazywała wioska przy której mieszkała, a co dopiero jakieś większe miasto.. Spojrzała za okno nie wiedząc co odpowiedzieć..
~ Eeeee... Odpowiedz, że pochodzisz z... Eeee... Też Sydney.
- Sydney.. - Odparła.
- Doprawdy...? Jeśli tak, to byś wiedziała dokąd jedziemy. A nie wiedziałaś, plus... Twój strój.. Nigdy nie widziałem takiego stroju nawet u fanów staroci.. - Powiedział nabierając podejrzeń.. Zatrzymał się i włączył awaryjne. Odwrócił się w jej stronę. - Nie wiedziałaś nawet jak otworzyć auto, co to są pasy.. - Patrzył na nią podejrzliwie.. - Więc nie pieprz mi tutaj, że pochodzisz z Sydney. - Zniżył ton. Ona cała była podejrzana. Musiał się dowiedzieć kim jest. Jeśli była imigrantką musiał to zgłosić. Złapał ją za ramię, by nigdzie nie uciekła. - Więc nie kłam mnie, że pochodzisz z Sydney. - Spojrzała na niego przerażona.. Co ona ma zrobić.. ????!!!!!
~ Belial!!
~ Nie wiem co ja mam ci powiedzieć.... Wymyśl coś, lub powiedz prawdę.. - Powiedział.. Zagryzła wargę..
- Jaaa....
- Tak.. Ty.. Mów prawdę.. - Warknął.
- A uwierzysz mi nie ważne jak bardzo, by ta prawda niedorzecznie brzmiała? - Spytała.
- Zobaczymy.. Przekonaj mnie.
- Więc.. Tak naprawdę nie pochodzę stąd..
- To wiem.
- Znaczy... Nie z tego czasu... - Sprostowała.
- He? To niby z jakiego..
- Eeeee... Nie wiem.. Z jakieś... 300 400 lat wstecz..? Nie pamiętam roku. Nigdy się nim nie interesowałam.. - Powiedziała i spojrzała w dół. - W swoim czasie zostałam zamordowana..
- Zamordowana??
- Tak.. Zostałam spalona na stosie za bycie czarownicą.. Ale wiesz.. Ja... Nic złego nie robiłam... Ja jedynie leczyłam ludzi z wioski przy której mieszkałam.
- I uznali cię, że jesteś czarownicą?
- Tak. Nawet byli w moim domu. Splądrowali go i tuż przed egzekucją zostały mi postawione zarzuty.. Pokazali fiolki w których trzymałam swój krem na skórę, oraz lekarstwa na różne schorzenia. I to był ich dowód na to.. A to były tylko zioła.. - Spojrzała na niego smutna i zła. - Leczyłam ich 10 lat.. A oni.. A oni tak mi się odwdzięczyli!! - Zawołała i zacisnęła dłonie w pięści.. - Byłam przywiązana do pala, a pod nim był ustawiony stos z drewna, który później podpalili.. Paliłam się.. - Zaczęła się bawić palcami. - A później.. Obudziłam się tutaj w lesie.. - Powiedziała patrząc na swoje dłonie.. Mężczyzna złapał je i podsunął do siebie.. Spojrzała na niego zdziwiona. Oglądał jej nadgarstki.. Rzeczywiście.. Miała ślady po wiązaniu. - Wierzysz mi? - Spytała cichutko z nutką nadziei..
- Póki co tak.. - Skłamał. Nie wierzył jej, ale ślady były prawdziwe.. Albo została porwana, torturowana i zmieniono jej pamięć.. Albo była chora na głowę. Później się tego dowie. Na razie wolał ją obserwować. Spojrzał na nią. Uśmiechała się szczęśliwie..
- Dziękuję.. W końcu ktoś mi wierzy.. - Powiedziała uradowana i złapała jego dłonie i lekko ścisnęła. - Dziękuję.. Naprawdę dziękuję.. Jesteś pierwszym, który naprawdę mi uwierzył.. - Odparła z szczerym uśmiechem. Mężczyzna był zdziwiony jej reakcją.. Czyżby ktoś był naprawdę bardzo dobry w praniu mózgu, czy ona naprawdę wierzyła w to co mówi?
- Nie szkodzi.. A teraz jedźmy.. - Powiedział i na nowo zaczął jechać.. Musiał się dowiedzieć co jest grane.. Kątem oka jednak obserwował ją do końca drogi.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 12, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czarownica W PrzyszłościWhere stories live. Discover now