Znowu na chwilę skupiłem wzrok na dwóch półkulach na jej klatce piersiowej. W tej poświacie skóra Majki wydawała się jeszcze jaśniejsza, a sutki bardziej bordowe. Kusiły, by się do nich przysunąć i wziąć je w usta. Zwłaszcza jak tak się kołysały, kiedy się poruszała.

Najwyraźniej w ogóle nie czuła się skrępowana, bo nawet nie próbowała się zasłonić.

– Naprawdę chcesz wiedzieć?

– Dlaczego ciągle o to pytasz? – prychnęła. – Nie zadaję pytań, na które nie chcę usłyszeć odpowiedzi. To oszczędza czas i nerwy.

– Bo nie wyglądasz na osobę, którą interesują problemy innych – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Znałem ją na tyle dobrze, by mieć pewność słuszności swoich słów. Rzadko kiedy interesowała się życiem i zmartwieniami ludzi znajdujących się w jej otoczeniu.

– Bo inni mnie nie interesują – stwierdziła z powagą, co trochę mnie zakłuło, mimo że właśnie tego się spodziewałem. Poprawiła włosy, które znowu zaczęły wpadać jej do oczu, i spojrzała na mnie niewinnie. – Ale potrzebujesz porozmawiać, żeby się uspokoić. Im szybciej się uspokoisz, tym szybciej wrócimy do spania i innych umilaczy życia. No, to wyrzuć to wreszcie z siebie.

– Zostaniesz teraz moją teraupetką? – parsknąłem cicho, opadając z powrotem na poduszki. Utkwiłem wzrok w czarnym suficie.

– Nie zamierzam dawać ci rad ani analizować twojego życia, szanuję swój czas i zdrowie. Oferuję ci ucho do wygadania się. Lepiej skorzystaj, bo nieczęsto na to pozwalam. Jaki masz problem? Żałujesz, że się ze mną przespałeś?

Zerknąłem na nią kątem oka; patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, w których nie dostrzegłem nawet grama zmęczenia czy niechęci do mojej osoby. Choć Majka była wredna i zdecydowanie nie była najlepszym materiałem na przyjaciółkę, to mimo wszystko potrafiła zachować powagę. Choć ukryła się pod maską egocentryzmu, twierdząc, że przeze mnie nie mogła spać, to wiedziałem – a przynajmniej tak mi się wydawało – że tak naprawdę ciekawiło ją, co siedziało w mojej głowie. Wciąż nie wiedziała, co łączyło mnie i Katarzynę, kilka razy mnie o to pytała, więc miałem przeczucie, że ta niewiedza ją irytowała.

– Nie żałuję – odpowiedziałem, obracając głowę tak, by lepiej ją widzieć.

– No to o co chodzi? Raczej nie o moje umiejętności...

– Nie – przerwałem jej. – O nic. Po prostu słabo mi idzie utrzymanie profesjonalizmu, kiedy jesteś obok.

– Po pierwsze uznam to za komplement. A po drugie, o jakim profesjonalizmie mówimy? Z tego co wiem, nie jesteś tutaj z polecenia służbowego, a przynajmniej nie oficjalnie. Jesteś tu sam, nie masz nawet zmiennika. To od samego początku nie było profesjonalne.

– W punkt.

Kiwnąłem raz głową, bo właściwie miała sporo racji. Uśmiechnęła się lekko, sprawiając tym samym, że i mnie lżej zrobiło się na sercu. Była śliczna, kiedy się uśmiechała. W przytłumionym świetle lampki jej twarz wydawała się delikatna i łagodna. Zapragnąłem wyciągnąć rękę i dotknąć jasnej skóry, gładkiego policzka, ust, szyi... Chwycić ją mocno, przyciągnąć do siebie. Nagle zdałem sobie sprawę, że niezależnie od tego, co przyniesie mi przyszłość, chciałem w to brnąć. Wiedziałem, że to błąd, bo któreś z nas będzie cierpieć – większe prawdopodobieństwo, że będę to ja, biorąc pod uwagę, że Majka nie wyglądała na chętną na związek – ale miałem to gdzieś. Jeśli mnie odtrąci, to trudno. Jeśli złamie mi serce, posklejam je. Po prostu nie chciałem pluć sobie w brodę z wyrzutem, że nawet nie spróbowałem wycisnąć z tej relacji więcej.

Majka: Krew z krwi #1 / ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now