Rozdział 25

165 36 27
                                    

Szymon

Leżałem na plecach z ręką podłożoną pod głowę i wpatrywałem się w sufit. Obok mnie Majka oddychała spokojnie, miarowo, pogrążona we śnie. Znajdowaliśmy się w jej sypialni i to chyba był najdziwniejszy aspekt wieczoru. Nie spodziewałem się, że tutaj wyląduję. Ba! nie spodziewałem się nawet, że rzucę się na nią jak jakieś zwierzę, a jednak... Oto się stało. Uprawialiśmy seks jeszcze dwa razy, aż w końcu padliśmy ze zmęczenia. W którymś momencie przenieśliśmy się do pokoju i tam już zostaliśmy.

To było dziwne pomieszczenie. Pierwszy raz się w nim znalazłem, więc kiedy emocje już opadły, poświęciłem chwilę, by mu się przyjrzeć. Ściany, zasłony, nawet osłonka lampy – wszystko było czarne. Z początku czułem się nieswojo, gdziekolwiek bym nie spojrzał, otaczał mnie mrok. Potem jednak się uspokoiłem. Zastanawiałem się, dlaczego wybrała taki kolor, czy coś się za tym kryło, czy tylko była po prostu dziwną, ekscentryczną...sobą? Nie doszedłem do żadnych wniosków.

Obróciłem głowę i spojrzałem na nią. Leżała na brzuchu, miała odkryte plecy. Jej jasna skóra kontrastowała z czarną pościelą. Była niczym błyszczący księżyc na ciemnym niebie. Nie musiałem się nawet wysilać, żeby ją dostrzec.

Nie miałem absolutnie żadnego pojęcia, czego spodziewać się rano. Będzie niezręcznie? Jak powinienem się zachowywać? Jak ona będzie się zachowywać? Może wzruszy ramionami i powie, że fajnie było, ale więcej się nie powtórzy. Co to dla niej znaczyło? Znając ją, pewnie powie, że to nic takiego. Ot, zwykłe zaspokojenie potrzeb, jednorazowy numerek. Sam nie byłem pewien, co to znaczyło dla mnie. Czy chciałbym zrobić to jeszcze raz? Pewnie, że tak. To Majka Chmielewska, piękna, seksowna... Kto by nie chciał? Nie mniej jednak musiałem przyznać, że to nie skończyłoby się dobrze. Dla mnie. Miałem ją chronić, pilnować, żeby ani jej nie stała się krzywda, ani żeby sama nikomu jej nie wyrządziła. Nie zachowałem się zbyt profesjonalnie, idąc z nią do łóżka. W dodatku jeśli dla niej to była tylko jednorazowa akcja, nie byłem pewien, jak odbierze to moje ego. Mogę mieć trudności ze skupieniem się na swojej pracy, mając ją cały czas przy sobie i nie mogąc nic z tym zrobić. Poza tym był jeszcze jeden problem... bywałem uczuciowy i o ile zdarzało mi się wyskoczyć na jeden numerek, tak wielokrotne sypianie z jedną partnerką, bez związku i głębszych uczuć, sprawiało mi zawód. A co jak co, ale Majka nie oferowała ani jednego, ani drugiego.

I tak źle, i tak niedobrze – kręciło mi się po głowie.

Ze zgrozą jednak uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Po pierwsze lubiłem Majkę. Na swój pokręcony sposób była do polubienia. Nie powinienem tego mówić, w końcu zrobiła tyle okropnych rzeczy. Zamordowała człowieka, zepchnęła koleżankę ze schodów, groziła, że mnie wypatroszy, obedrze ze skóry, miała wszystko w dupie i zachowywała się chamsko. A jednak ją lubiłem. A po drugie, jeśli Katarzyna się dowie, że z nią spałem, to mnie zabije.

– Przestań tyle myśleć i analizować, bo nie mogę spać – odezwała się nagle Majka, przyprawiając mnie tym samym o szybsze bicie serca.

– Wystraszyłem się – szepnąłem, ale dotarło do mnie to, co powiedziała. – Zaraz... czytasz mi w myślach? – wypaliłem piskliwie, podnosząc się na łokciu, żeby lepiej ją widzieć.

Wydała z siebie przeciągłe, zirytowane westchnięcie, po czym z gracją przewróciła się na plecy. Odsłoniła tym samym kształtne piersi, które na moment zwróciły moją uwagę. Zaraz jednak skupiłem się na jej twarzy, z której odsuwała włosy. W mroku pomieszczenia wydawała się urocza i niegroźna.

– Nie muszę. Od tego myślenia aż mózg ci paruje – powiedziała. Podniosła się, poprawiła poduszkę i oparła o nią tak, by na wpół leżeć. Potem pstryknęła palcami, a lampka nocna kliknęła cicho i pokój zalało słabe światło. – To co ci tam siedzi w głowie?

Majka: Krew z krwi #1 / ZAKOŃCZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن