2

22 7 17
                                    

-Naprawdę nie możemy zostać? -spytałem Raven z resztkami nadziei.

-Nie możemy, a teraz ubieraj się, bo nigdy tam nie pójdziemy.

-Tym lepiej dla mnie- szepnąłem pod nosem i wziąłem ubrania, a następnie udałem się wolnym krokiem do łazienki.

-Co ty tam mamroczesz?

-Nic, nic.

Minął tydzień odkąd zgodziłem się pójść na tę cholerną imprezę. Nie mam zielonego pojęcia co mną kierowało, kiedy się zgodziłem na nią pójść. Przecież wiedziałem, że jeśli nawet się nie zgodzę Raven po chwili się na mnie przestanie gniewać. Teraz już nie miałem wyjścia i musiałem na nią iść.

Będąc już w łazience, przebrałem się z moich ukochanych dresów (które tak między nami przydałoby się wyprać). Nałożyłem czarne jeansy z dziurami na kolanach i oversizową białą koszulkę z logiem Nirvany. Przeczesałem włosy i wyszedłem z pomieszczenia.

-Naprawdę, chociaż raz nie mógłbyś się ubrać jakoś porządnie? Tylko ciągle chodzisz w tych łachmanach.

-Mówisz jak moja matka, a poza tym sama chodzisz w łachmanach- opowiedziałem, chociaż musiałem przyznać, że Raven miała zajebisty styl ubierania się. Na przykład dziś ubrana była w brązowe, szerokie jeansy, biały top z motywem grzybów. Nałożoną też miała beżową koszulę z krótkim rękawem, brązowy pasek i długi naszyjnik. 

Wskoczyłem na łóżko i wyjąłem mój telefon, na którym zacząłem przeglądać twittera, który ostatnio stał się moją ulubioną aplikacją. Po chwili zauważyłem, że dziewczyna zaczęła grzebać mi w szafie, wyrzucając przy tym większość z moich ubrań na podłogę.

-Możesz mi wytłumaczyć co ty robisz?

-Czy ty masz tu coś innego koloru niż czarny?- spytała, zupełnie ignorując moje pytanie.

-Mam kilka białych koszulek- dumny odparłem nie odrywając wzroku od urządzenia.

Usłyszałem jak cicho wzdycha pod nosem, a następnie mówi:

-Muszę cię wziąć na zakupy.

-Tak, powodzenia życzę.

Usłyszałem jak zamknęła szafę, a po chwili była na łóżku koło mnie. Położyła głowę na moim ramieniu i sprawnym ruchem wzięła mój telefon.

-Kurwa, oddawaj to! -krzyknąłem.

-Nawet nie ma takiej opcji- powiedziała, wystawiając mi język i zaczęła uciekać.

-Wracaj tu ty mała szujo!- wydarłem, cicho dziękując, że byliśmy sami w domu. A zaraz potem zacząłem ją gonić.

Zbiegłem po schodach, próbując się nie zabić. Zobaczyłem jak wbiega do kuchni i się uśmiechnąłem, ponieważ nie ma stamtąd innego wyjścia.

Wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem jak stoi za wyspą kuchenną, kuląc się ze śmiechu. Widząc Raven nie wytrzymałem i również zacząłem się śmiać.

-Ależ ty jesteś tępa- powiedziałem, a następnie podszedłem do niej.- Proszę oddaj mi telefon- mówiąc to wyciągnąłem dłoń.

-A nie wiem czy ci go oddam- i już chciała zacząć uciekać, lecz złapałem ją w pasie, tak że nie miała jak.

-I co teraz młoda?

-A weź spierdalaj- mówiąc to oddała mi urządzenie, a ja ją wypuściłem.- Nie lubię cię.

-Tak, każdy o tym wie- odparłem rozbawiony jej zachowaniem.

Korzystając z tego, że byliśmy w kuchni, wziąłem sobie jabłko.

Help me || ZAWIESZONE Donde viven las historias. Descúbrelo ahora