Part 1

45 5 0
                                        

"Słońce świeci nad nami, ogrzewa nasze nagie ciała promieniami....."
Wreszcie rozpoczęły się wakacje. 30° to już codzienność. Spotkania z przyjaciółmi, jazda na rolkach, oglądanie zachodów słońca...żyć nie umierać. Wszyscy są na dworze i cieszą się, bo wkońcu mogą chodzić w letnich rzeczach a nie w kurtkach jak jeszcze miesiąc temu. Czemu ja też nie wyjde? ...
Jak zawsze siedze przed telewizorem i przeskakuje z jednego programu na drugi. A może by tak pojechać do galerii? Tak !!! To zdecydowanie najlepszy pomysł.
Zerwałam się z kanapy i pobiegłam po telefon. Wybrałam numer do Rose. Przyjaźnimy się od małego. Mieszka dwie ulice dalej. Zawsze jest przy mnie gdy mam problemy. Nie wyobrażam sobie życia bez tego placka.
- Ros?
- Am?
- Co powiesz na zakupy? Może Mongolia (dla niewtajemniczonych galeria Magnolia) albo Arkady? - zapytałam ale to chyba pytanie retoryczne...ona by nie chciała?
- No wiesz...nie wiem czy chce iść gdzieś z takim plebsem jak ty....jak jakiś seksiak ciebie zobaczy to nawet moja zajebistość nic nie da...
- Dobra nie marudź tylko sie zbieraj.
- Daj mi 5 minut - wykrzyczała i się rozłączyła. Znając życie teraz biega po domu i wrzeszczy, że nie ma się w co ubrać. Troche sobie poczekam...
Po 20 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach prawie zabijając się o zabawki mojego psa. Tak mam Yorka. Nazywa się Rambo ♥.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam przyjaciółke z bananem na twarzy. Myślicie, że chodzi mi o uśmiech... Niestety nie tym razem. Mój kochany debil przykleił sobie taśmą banana do twarzy.
- Siema siema siema siema siema Am!!! - wydarła się i na mnie skoczyła. Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło. Siniak na tyłku nie da o sobie zapomnieć.
- Idźmy już...włącz swoją zajebistość i na przód.
- Sory Am ale chyba zapomniałaś, że moja zajebistość jest ze mną 24 na dobe.
- Zamknij się już. Dopiero co wyszłyśmy a mam ochotę cie zabić. - powiedziałam z powagą spoglądając na przyjaciółke. Odwzajemniła mój wzrok( nw czy po polskiemu ;p) i wybuchła śmiechem. Po chwili kiedy skończyłyśmy się brechtać wsiadłyśmy w autobus i pojechałyśmy do Mongolii.
Nie znoszę chodzić po sklepach a szczególnie z Rose. Nie ma to jak przez godzinę wybierać zeszyty...
- Ammmm...no proszę jeszcze tylko Empik i idziemy!!!
- Hm...gdzieś to już chyba słyszałam.. Ciekawe od kogo..A no tak !!! Przecież mówisz to od 20 minut.
- Weśśśś się ogarnij. Kto nie lubi chodzić po sklepach?
- Ja... - powiedziałam szeptem. Nie chciałam jej robić przykroście ale naprawde...wolałabym skoczyć z mostu niż pójść na zakupy. Robie to tylko dlatego, że chce się z nią spotkać a to jest najlepszy sposób na wyciągnięcie jej z domu...oprócz chodzenia do maka na kurczaka.

Po trzech godzinach chodzenia wkońcu Rose stwierdziła, że nie ma tu nic interesującego. Czy zachowuję się jak chłopak? Nie znam żadnego, który lubiłby zakupy.
Wróciłyśmy do domu i zamówiłyśmy pizze. Czekałyśmy około 45 minut. To było dziwne bo zazwyczaj dostarczają  ją po niecałych 20 minutach. Kiedy usłyszałyśmy upragniony dzwonek do drzwi wstałam otworzyć. Jak zwykle Rose uwaliła się na kanapie i udawała że śpi...wszystko żeby tylko nic nie robić.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. Nasz przyjaciel, który wiózł pizze miał wypadek i musieliśmy robić wszystko jeszcze raz. - Powiedział starszy mężczyzna wyraznie zmęczony.
- Nic się nie stało. Proszę - podałam mu należytą sumę i zapytałam - A z tym...przyjacielem wszystko w porządku?
- Tak tak. Pojechał do szpitala ale wszystko obyło się bez większych obrażeń.
- To dobrze.
- Życzę smacznego. Do widzenia.
- Do widzenia. - zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Kiedy tylko przekroczyłam próg zostałam napadnięta przez wygłodniałą Rose. Zabrała mi pizze i rzuciła się za rozpakowywanie darmowych sosów. Dobrze, że znamy się prawie 10 lat bo gdyby ktoś ją teraz zobaczył... Pewnie pomyślałby, że ma coś z głową. Nie, że ja tak nie myślę ale...to jest normalne.
Najedzone weszłyśmy na fb i przeglądałyśmy profile znajomych.
- Loool !!! Kamila jest z Pawłem? Od kiedy?
- Ej...czy oni przypadkiem się nie nienawidzili zawsze?
- Ja niewierze... - powiedziała Rose i zaczełyśmy się z siebie śmiać. Prawie wszyscy z naszej klasy mają swoje drugie połówki... a my? Forever alone... No trudno.
Po przejrzeniu ciekawych postów i zdjęć naszych idoli zeszłyśmy do salonu i włączyłyśmy "Jak w niebie". Nieważne, że oglądalyśmy go tysiąc razy. Nie zaszkodzi jeszcze raz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc ruszam z nowym ff :D
Nie wiem co ile będę dodawać rozdziały.
Mam nadzieję że jak narazie się podoba...
Love ya ♥♥♥

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 10, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I can't rememberWhere stories live. Discover now