Rozdział 2

341 34 11
                                    

...minął rok. Z moją psychiką było coraz gorzej...nie dawałam rady nagle przypomniało mi się że mam żyletkę w szafce zrobiłam jedną kreskę pomimo tego że się bałam i czułam jak krew spływa mi po nadgarstku poczułam się lepiej jedni żeby nie odczuwać bólu palą piją ćpają a ja widocznie musiałam przeciąć skórę miałam nadzieję że na jednej kresce się skończy...niestety nie. Następnego dnia jak codziennie poszłam do szkoły pewna dziewczyna o imieniu Kate zauważyła moje rany na nadgarstku spytała czemu to robię, czy może mi jakoś pomóc nie chciałam jej pomocy bo nic by nie zrobiła. Odeszłam od niej bez słowa. W domu znowu to zrobiłam sama nie wiem po co i czemu. Wiedziałam że zaczęłam się od tego uzeżniać więc wyrzuciłam żyletkę. Długi czas było normalnie nie myślałam o tym co było. Raz gdy wróciłam ze szkoły mama powiedziała mi że za tydzień polecimy do Polski, i tak nagle sama nie wiedziałam czy powinnam się cieszyć czy nie jak przyjechałam czułam że nie mamy tematów, że nie ma tam już dla mnie miejsca... Jedna z moich przyjaciółek Ola zobaczyłam nie zagojone do końca rany na moich nadgarstkach nie chciałam z nimi za bardzo o tym rozmawiać wiec jak najszybciej zmieniłam temat. Myślałam że odpuszczą ale były zbyt uparte nie miałam zamiary nic im mówić. Mój pobyt trwał 2 tygodnie w Polsce wszytskie te dni były zorganizowane wspaniale czułam sie jak dawniej pomimo to nie bylo tak...
Ychh w końcu nadszedł dzień powrotu do Londynu dziewczyny nie przyszły się nawet pożegnać bolało mnie to ale widocznie musiało tak być. Postanowiłam że znów to zrobie...✂

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 11, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

sztuczny uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz