Prolog Drugi (Znów wzywa miecz i wita go śmierć)

56 13 16
                                    


Miejsce:
Stacja Graniczna "Oron"

Frakcja: Zjednoczone Narody Ludzkie (z ang. United Human Nations w skrócie U.H.N)

Położenie: W polu grawitacyjnym Eris

Kapitan Isabella Davis

. . .

W pomieszczeniu wszyscy wtrzymali oddech i zapanowała głucha cisza, nagle huk przeszył strzelnice. Zgromadzona widownia stojąca w lekkim odstąpię od strzelca zaczęła z wielkim zainteresowaniem obserwować wyniku. Zbiegła sie prawie cała placówka oprócz tych co pełni warte i obsługiwali ważne elementy stacji. Żołnierze, piloci, i obsługa cywilna zainteresowali sie tym wydarzeniem choć to nie pierwsza taka rywalizacja bo prawie każdy zapalony młodzik chciał sie zmierzyć z legendarną panią Kapitan. Pomieszczenie pierwotnie pełniło funkcję magazynu, tak było w pierwszej wersji stacji, ale przeważnie każdy dowódca czy zarządca stacji (czy to wojskowy, czy cywil) przekształcał je według swoich upodobań i potrzeb wewnętrznych stacji. Isabella doskonale zdawała sobie sprawę, że młodzi ludzie, którzy tu przybywali, potrzebowali miejsca, gdzie mogliby się wykazać, wyżyć i wreszcie wypluć emocje duszone w tej bezkresnej pustce na samym krańcu granic U.H.N.

Sama również chętnie korzystała z tego pomieszczenia. Nie trudno było o wyzwanie, ponieważ zazwyczaj podczas roku ziemskiego  przybywało tu od dwudziestu do pięćdziesięciu młodych kadetów, gotowych podjąć trud szkolenia. Spędzali tu kilka miesięcy na kursie podstawowym, po którym wracali bliżej stolicy Edenu lub bliżej stacji środka U.H.N.

Stały personel stacji liczył obsługę poszczególnych stref stacji  Oron obejmowała hangary, centrum szkoleniowe i stację nadawczą, a także oddział straży przybocznej, dowodzony przez panią Kapitan. Jednostka Death Army była znaną elitarną jednostką  w U.H.N. Przerażała inne frakcje, choć jej liczebność wynosiła zaledwie 2500 osób, rozsianych po całej frakcji.

Wielu zastanawiało się, dlaczego doskonały dowódca jak pani Kapitan operował tak daleko od stolicy. Nieliczna grupa osób znało prawdziwą historię – była to swoista banicja za decyzje podjęte wiele lat temu. Mimo to, Isabella rządziła tu, na odludziu, jak królowa swojego małego królestwa, gotowa stawić czoło każdemu wyzwaniu, jakie niespodziewanie pojawiło się na horyzoncie, lecz za bardzo nie mogła liczyć na wyzwania jej stacja znajdowała sie daleko od innych frakcji wiec zabijała czas pojedynkami z świeżą porcją nowych zapalanych młodzików którzy chcieli sie uwolnić od zapchanych stacji centralnych a najlepsza opcja był zaciąg.

-Znowu dycha pani Kapitan. Powiedział Sierżant który patrzył na tarcze przez lornetkę.

- Z całym szacunkiem Panie sierżancie ale porównajmy tarcze,  kończąc zdanie szeregowy który wyzwał na pojedynek panią Kapitan,  kliknął guzik znajdujący sie z prawej strony punku strzeleckiego. Pani Kapitan Davis, która spokojnie stoi przy grupie, uśmiecha się lekko, słysząc słowa Żołnierza.

-Jasne, porównajmy tarcze. Oczywiście, jeśli trafisz przynajmniej raz. Odpowiada z uśmiechem na twarzy. Tłum zaczyna się śmiać, ale zdaje sobie sprawę, jak trudno trafić w cel z takiej odległości. Tarcza podjeżdża  Sierżant patrzy na tarcze  i potwierdza 

-Tylko jedna dziesiątka, Pani kapitan. Sierżant mówi ze zwycięską miną.

 -Co powiesz na to? Kapitan podnosi tarczę, na której są same dziesiątki. Publiczność bije brawo, a żołnierz, który rzucił wyzwanie kapitanowi, uśmiecha się szeroko.

-To niesprawiedliwe, że zawsze musi pani wygrywać, kapitanie. Powiedział Adam Troy, młody żołnierz, który właśnie przegrał pojedynek ze swoim przełożonym.

Paradox: Ratując PrzyszłośćWhere stories live. Discover now