9. Nie musisz nic mówić

Začít od začátku
                                    

Lorenzo: Nie, powiedziałem żebyście się w to, kurwa, nie mieszali.

Zacisnąłem szczękę i wyłączyłem iPhone'a, chowając go z powrotem do kieszeni kurtki. Wstałem z betonu, otrzepując tył spodni i ostatni raz zaciągnąłem się skrętem. Rzuciłem niedopałek na ziemie i przygasiłem go butem. Wszedłem z powrotem cicho do domu, przymykając skrzypiące drzwi. Liznąłem górny szczyt zębów, patrząc na dalej śpiącą brunetkę. Z powrotem się rozebrałem, kładąc się na niewygodnym materacu. Zerknąłem na nią kątem oka, ponieważ była odwrócona w przeciwnym kierunku do mnie. Gapiłem się w sufit, leżąc na wznak i myśląc nad tym wszystkim. Nigdy nie spałem twardo z kimś, bo rzadko komu ufałem. Co prawda, Mckelmerg nie wyglądała jakby miała rzucić się na mnie z nożem, ale też nie byłem tego do końca pewien.

Z letargu, wyrwało mnie dotknięcie mojego ramienia. Uniosłem wysoko brwi, odwracając głowę w jej stronę, gdy obejmowała moje ramię. Jej długie włosy były dookoła rozrzucone na poduszce, a sama wtulała w nią policzek. Przełknąłem ślinę, unosząc dłoń, by odgarnąć jej plączący się kosmyk kasztanowych włosów. Ani drgnęła, gdy to zrobiłem, tylko mruknęła cicho przez sen. Westchnąłem, a zaraz po tym naciągnąłem na nią koc, który nieco się zsunął. Odsunąłem się na bezpieczną odległości i przymknąłem oczy.

Anastasia POV

***

Zmrużyłam oczy, gdy dotarło do mnie oślepiające światło słoneczne. Jęknęłam cicho, czując ból głowy jakbym co najmniej była na kacu. Zaczęłam się powoli przebudzać, gdy poczułam czyjaś ciężką rękę, która zwisała na mojej talii. Rozszerzyłam oczy i odwróciłam się ostrożnie, licząc, że to jakiś morderca. Przewróciłam oczami, widząc iż to jednak śpiący Lorenzo, więc odetchnęłam cicho, kręcąc głową. Strzepnęłam jego rękę ze swojego ciała, jednak on ani drgnął na mój ruch. Wyplątałam się powoli z koca, i zobaczyłam mroczki przed oczami przez gwałtowny ruch. Kilkukrotnie pomrugałam powiekami, po czym zsunęłam się z łóżka, próbując stanąć na kostkę.

Co prawda, była jeszcze trochę spuchnięta, ale jej stan był lepszy, więc powoli kuśtykając zgarnęłam swoją kurtkę jeansową, w której miałam papierosy. Mogłam powoli chodzić, lecz nie były to tak odważne ruchy. Narzuciłam na siebie kurtkę i miałam już wyjść, ale zobaczyłam telefon Lorenzo, który leżał na drewnianym stole. Przygryzłam wargę, zerkając w stronę bruneta, który dalej spał, więc skorzystałam, chcąc sprawdzić godzinę. W żadnym wypadku nie chciałam mu grzebać w telefonie, ale zanim spojrzałam na czas, zobaczyłam piętnaście nowych wiadomości na pasku powiadomień. Kilka były od nieznanych numerów, a jeden z nich był zapisany jako Emiliano.

Lorenzo: Nie, powiedziałem żebyście się w to nie mieszali.

Emiliano: Sam tego nie załatwisz.

Emiliano: Weź się, kurwa w końcu w garść. Nie będę wiecznie ci ratować dupy.

Emiliano: Pakujesz się w kolejne bagno, dobrze wiesz, że ostatnim razem to się źle skończyło. Chcesz powtórkę z rozrywki?

Uniosłam brwi, czytając trzy wiadomości, które trochę mnie zmieszały. Było jeszcze kilka, ale nie chciałam zostać przyłapana, więc więcej ich nie czytałam. Zegar wskazywał dziewiątą piętnaście, więc ja jak gdyby nigdy nic, wyłączyłam go, odkładając w te same miejsce. Spojrzałam ostatni raz na Lorenzo i najciszej jak potrafiłam wyślizgnęłam się z domku i wyszłam na zewnątrz. Przymknęłam drzwi, a moją twarz od razu zaatakowały ciepłe promienie słoneczne. Weszłam na ganek, opierając się o werandę, jednocześnie obserwując widok malujący się naprzeciwko mnie. Byłam trochę niewyspana, bo jednak to nie była moja wymarzona noc w takim miejscu, a jeszcze dodatkowo z nim. Zacisnęłam usta w wąską linię, sięgając po paczkę czerwonych Marlboro, które widniały w mojej kieszeni. Wyjęłam również małą zapalniczkę z Hello Kitty i odpaliłam papierosa.

Eternal arrangementKde žijí příběhy. Začni objevovat