9. Żałosne Pragnienie

Start from the beginning
                                    

-------------------------------------

Kiedy znalazł się w mniej zatłoczonej części obozu gdzie... znajdował się namiot Lan Zhana.

Po chwili chodzenia w tą i z powrotem, postanowił wejść. W środku znajdował się Lan Zhan. Wyglądał elegancko za swoim Guiqing. Zabierał dech w piersiach.

- Wei Ying.

- Ah Lan Zhan! Właśnie coś ostatnio nie mogę odpowiednio odpocząć. Ludzie... eee... Gadają... o mnie... - Nie dokończył swoich słów, ale Lan Zhan wiedział bardzo dobrze o co mu chodzi.

- Więc... czy mogę... zostać.... tutaj? - Zapytał jakby sam siebie próbował przekonać do tego pomysłu. Nie oczekiwał pozytywnej odpowiedzi, myśląc już o pójściu sprawdzenia czy Shijie już skończyła.

- Mn.

- Co?

- Możesz wziąć moje łóżko.

- Czekaj, nie! W porządku! Dam sobie radę!

- Weź łóżko - Jego ton mówił, że nie przyjmie odmowy, wiec Wei Ying potulnie położył się na łóżku i wpatrywał się w Lan Zhana. Nefryt otulił go kołdrą. Całe pomieszczenie pachniało drzewem sandałowym. Powili zasypiał.

- Dziękuję... Lan Zhan...

- Mn.

Zasnął, patrząc na postać, która wznowiła grę, szarpiąc i gładząc struny długimi, eleganckimi palcami.

-------------------------------------

Uszy Lan Zhan zaczerwieniły się i spojrzał na mężczyznę, leżącego na jego kolanach, bawiącego się brzegiem szaty.

Inni zachichotali, a wielu pokręciło głowami.

-------------------------------------

Wei Ying wziął głęboki oddech. Była trzecia nad ranem i jak można się spodziewać, był sam. Spał tylko wtedy, gdy był w namiocie Lan Zhana. Jednak nie mógł tak często zakłócać jego spokoju, wiec ograniczył swoje wizyty do minimum.

Zbadał granice Miasta Bez Nocy, planując przebieg bitwy na następny dzień. Patrząc na wschód słońca, poświęcił chwilę i podziwiał sposób, w jaki promienie padały na miasto.

' - Miasto Bez Nocy. Nawet w nocy gwiazdy jasno świecą nad nim, jakby nie pozwalały by ciemność pokryła ten obszar. Szkoda... Gdyby nie Wen Ruohan i jego chora obsesja bycia najlepszym, uwielbiałby, tutaj przychodzić. Tu jest tak pięknie. Za parę godzin... zostanie zniszczone. Ach... wszyscy się budzą. Niedługo nadejdzie czas na bitwę - ' Potem po raz ostatni skłonił się Miastu Bez Nocy w szacunku dla jego wielkich przodków i odszedł, by dołączyć do wszystkich pozostałych.

-------------------------------------

Szok. Nikt nigdy nie szanował swoich wrogów i oni sami nigdy nie szanowali. Wielu z nich nadal nienawidziło Patriarchy Yiling i podstawowe pytani. Czy można to uznać za zdradę?

-------------------------------------

Był zmęczony. Walczył cały czas, bez żadnej przerwy od początku bitwy, a kiedy wszyscy poszli odpocząć, walczył sam, powstrzymując armię Wen. Wskrzeszał zmarłych, by atakować własnych ludzi. Jego umysł był prawie przytłoczony wspomnieniami każdego zmarłego, którego wskrzeszał.

Walczył do późnego wieczora, kiedy armia Wen zaczęła być samymi kamiennymi zwłokami, których za cholerę nie dało się pokonać. Wei Ying wyciskał z siebie siódme poty, aby upewnić się, że jego sojusznicy nie zostaną zabici.

Black And White | Mo Dao Zu Shi |Where stories live. Discover now