Rozdział 2

31 7 3
                                    

Siedziałaś na skraju chodnika, całaprzemoczona od deszczu, czekając na chłopaka. Spóżniałsię, akurat ze wszystkich spotkań musiał się spóżnić nato. Spoglądając na krople deszczu które się rozpływały zspotkaniem kałużą która była koło wysokiego drzewa,przypomniałaś sobie pierwsze spotkanie z Hanmą.

Dokładnie osiem lat temu chłopakprzez przypadek uratował cię przed grupką łobuzów zsąsiedzctwa. Wracałaś do domu po zabawie na placu zabaw z babcią,kiedy kilku dzieciaków zaczepiło cię chcąc odebraćzapakowane mochi które dostałaś od seniorki Gdy jeden zchłopaków wydzierał ci opakowanie dostał kamieniem.Zdezorientowany uciekł z płaczem a gdy odwróciłaś byzobaczyć swojego wybawce, ujrzałaś uśmiechającego się chłopaka.Siedział na gałęzi pobliskiego drzewa. Jego biała koszulka i czarne szorty były pokryte piaskiem a włosy odstawały mu wewszystkie możliwe strony.

-Widziałaś jego mine – wykrzyczał– co za beksa – zaśmiał się wskazując na ciebie

Podeszłaś pod drzewo.

-Jak tam wszedłeś? - zapytałaśzmartwiona

-No jak to, normalnie – chłopakzeskoczył o mało co nie doprowadzając cię do attaku serca –chodz, posiedźmy tam razem 

-A jak coś złamie? Mama mówiła że to niebezpieczne – wydusiłaś wystraszona

-Ewentualnie coś złamiesz – uśmiechnął się

Jakimś cudem zdołaliście sięwdrapać na tę gałąż oboje. Chłopak zafascynował cię swoimzachowaniem. Obserwując przechodniów, żartowaliście i jedliście rozpakowane dango. Od tego momentu spotykaliście sięniemal codziennie, na twoje szczęście okazało się że twoja mamaznała się bardzo dobrze z jego rodzicielką, były przyjaciółkamipodczas szkolnych lat, więc dzięki waszej znajomości odnowiłyswoją. Każdy dzień był dla ciebie pełny przygód, łapanierobaków do słoików czy skakanie z pobliskich mostówstały sie niemal codzienością.

I tak trwałaś przy nim aż po dzieńdzisiejszy. Mimo że chłopak obrał bardziej niebezpieczne rozrywkiniż tylko dziecinne wygłupy, nadal chciałaś być przy nim.

-Jak tak dalej pójdzie to się przeziębisz – usłyszałaś po czym ujrzałaś chłopaka siadającego obok ciebie.

-Kogo my tu mamy – spojrzałaś na zegarek – dwie I pół godziny, jeszcze żadne z nas nigdy tak się nie spóżniło – spojrzałaś w jego oczy.

Miałaś ochote go trzepnąć w głowejednak ujrzałaś że jest poobijany, dostrzegłaś nawet resztkikrwi w kąciku jego ust.

-Tylko nie patrz tak na mnie, pacnij mnie czy coś ale tylko się tak nie patrz- westchnął 

 Wstałaś zdenerwowana, założyłaż torebke zdeterminowana by ruuszyć w pościg za.... właśnie, za kim?

-Jak mam się nie patrzeć? Kto ciętak urządził? He? Ja już mu przetrzepie gacie- odwróciłaśsię w stronę chłopaka – no mów

-Jak ja uwielbiam Cię taką widzieć, zdeterminowaną. Wyglądasz zniewalająco chcąc obronic twojego kochanego chłopaka – oparł się na łokciach i się uśmiechnął

-oj weż już przestań, wiesz, nie lubię jak się tak na mnie patrzysz – spojrzałaś na swoje trampki bawiąc się rękawem od białego sweterka – to takie zawstydzające

-Chodż bo się przeziębimy – chłopak objął cię ramieniem – będziesz musiała sie przyzwyczaić do tego spojrzenia – wyszeptał ci do ucha – urocze – dodał pod nosem

-Dobra, tyle – wyszeptałaś - idziemy do mnie, musze cię opatrzeć, mojego ojca nie ma więc spokojnie

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 09, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Save me, save youWhere stories live. Discover now