Rozdział 1.

7.4K 485 86
                                    

Trójka przyjaciół spacerowała ciemną uliczką; wracali z imprezy. Było już dobrze po północy dlatego przed ich oczami rozciągała się nocna czerń. Głośne rozmowy sprawiały jednak, że mrok nie niepokoił nastolatków.
Były to dwie dziewczyny i jeden chłopak - Lisa, Jane i Brad. Chodzili razem do trzeciej klasy gimnazjum a teraz wracali do domów. Szli i głośno żartowali. Nikogo oprócz nich nie było w przeciągu około trzech kilometrów, jak nie dalej. Nagle ich rozmowę przerwał głośny wrzask, sprawiający, że na ich twarzach zastygło zdziwienie.
- Co to było ? - wymamrotała Lisa.
- To stamtąd... - odpowiedział Brad, wskazując na wielkie mocne drzwi pizzerii Freddy's Fasbear's Pizza.
- No co ty... - Jane podeszła powoli do drzwi i chwyciła za metalową, zimną klamkę - Zamknięte, nie ma szans.
- Zwariowałaś?! Chcesz tam iść?! - Brad spojrzał się na nią ze zniwieniem wyraźnie malującym się na jego twarzy.
- A jak, trzeba to sprawdzić ! - wysapała wspinając się już po ścianie budynku by dostać się do umieszczonego wysoko otwartego okienka pizzerii.
- Powaliło cię... - powiedzieli jednogłośnie Lisa i Brad.
- Nie chcecie iść ze mną to nie ! - rzekła raźnie.
- Czekamy tu, bądź pod telefonem !
- To do zobaczenia tchórze...- zaśmiała się.
Dziewczyna cicho wylądowała na kafelkowej posadzce lokalu. Obejrzała się do tyłu i po raz ostatni spojrzała na dwójkę znajomych stojących za grubą szybą wielkiego okna.
Zaczęła powoli posuwać się przed siebie. Rozciągał się przed nią długi, ciemny korytarz, z którego rozchodziło się na boki wiele innych tak samo ciemnych dróżek. W jej głowie rodziły się miliony przeróżnych myśli.
Z każdym skrętem jej oczy badały inny korytarz. Wyglądały dosyć podobnie, na każdej ścianie wisiały plakaty przedstawiające roboty trzymające mikrofony i gitarę. Był to miś, królik i kurczak . Na niektórych plakatach pojawiał się jeszcze lis.
W końcu Jane weszła do niedużego pokoju z biurkiem, trzema komputerami i jeszcze większą ilością plakatów. Uwagę nastolatki przyciągną jeden z nich. Przedstawiał twarze czterech robotów które były podpisane, najwidoczniej imionami zmechanizowanych pluszaków : miś - Freddy, królik - Boonie, kurczak - Chica i lis - Foxy. Na górze widniał napis "Animatroniki".
"Hmm... Animatroniki... Słyszałam o tej pizzerii, o robotach - kelnerach, ale nigdy nie widziałam tego na własne oczy..."
Odwróciła się i wtedy zauważyła mężczyznę siedzącego przy biurku, a dokładniej w połowie leżącego. Podeszła troszkę bliżej.
Krew.
Dużo krwi.
Zbyt dużo.
To było ciało mężczyzny, rozszarpane ciało, a krew - świeża. "Ochroniarz, to stąd dochodził wrzask."
Bała się... albo i nie. Nie wiedziała czy się boi, ale nie chciała uciekać. Szła dalej. Przeszła przez pokój, omijając trupa i wyszła na kolejny długi korytarz. Lampy na suficie niepokojąco mrugały, ale nadal było ciemno. Gdy przyszła 5 metrów do przodu usłyszała za sobą trzask. Zlana potem odwróciła się na pięcie. Nic się nie zmieniło - ciemność i cisza. Odwróciła się spowrotem by kontynuować zwiedzanie i wtedy przed sobą jakieś 6/7 metrów w ciemności dostrzegła białe światełko. Usłyszała zgrzytanie. Jeden z animatronów stał naprzeciwko niej w świetle lampy. Nie ruszał się. Jego oczy - a dokładniej oko - przeszywało ją.
Nie mogła przełknąć śliny. Usłyszała kolejny zgrzyt - animatronik zrobił kolejny krok w przód. Teraz dzieliły ich trzy metry, a Jane mogła dokładniej mu się przyjrzeć. "Foxy" - pomyślała. Jednak nie bała się. Mechaniczny lis stał jak wryty niedaleko niej. Nie wyglądał, jakby chciał jej zrobić krzywdę. Postanowiła zaryzykować. Powoli zrobiła trzy kroki w przód. Był wyższy od niej o conajmniej 30 centymetrów. W pasie miał przewiązaną fioletową chustę w złote wzory, brązowe zniszczone spodnie do kolan a na oku piracką przepaskę. Na całym ciemno czerwonym "ciele" miał dziury i zadrapania, ale wyglądały jakby zostały zrobione specjalnie; jakby tak właśnie miał wyglądać Foxy.
Zrobiła jeszcze krok. Teraz dzieliło ich 20 centymetrów. Byli bardzo blisko siebie. Nie czuła strachu ale bardzo dużo myślała.
"On...on też myśli ?! Nie jest zwykłym robotem. To niemożliwe..."
Powoli podniosła rękę. Bardzo ostrożnym ruchem zbliżyła ją do ramienia animatronika. Śledził on wzrokiem dłoń nastolatki, która lekko dotknęła jego ramienia. Było lodowate. Metal, z którego było wykonane, tak jak reszta postury, był bardzo twardy i mocny. Ale gdy go dotykała, czuła się bezpiecznie. Dłoń delikatnie zjeżdżała w dół po silnej ręce lisa, a jego oczy za nią. Oboje byli spokojni. W końcu Jane dojechała do dłoni i mimo woli wplotła swoje palce w jego. Ogarniała ich cisza.
- Foxy... - powiedziała cicho dziewczyna, na co ten podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się. On też bardzo tego chciał, ale jego metalowa maska mu na to nie pozwalała, jednak gdzieś w środku się uśmiechał.
Nagle zaczęła patrzeć za niego; inny animatronik przyciągnął jej wzrok. Wychylał się zza ściany daleko za nimi; patrzył na nich. Uśmiech zszedł z twarzy Jane, a Foxy od razu to zauważył. Odwrócił się i również dostrzegł królika Boonie'go. Widocznie nie ucieszył się na jego widok. Jednym ruchem zarzucił sobie dziewczynę na ramię i zaczął niewyobrażalnie szybko biec. Była bardzo przestraszona.
Animatronik odstawił ją w miejscu, gdzie zaskoczyła, gdy wchodziła do pizzerii. Spojrzał jeszcze w jej przestraszone oczy, po czym w jednej chwili znikł jej z pola widzenia. Jeszcze raz spojrzała na niekończące się ciemne korytarze pizzerii. Jedyne co powiedziała przed wyjściem z restauracji to ciche "Foxy".
A jej przyjaciół juz dawno nie było...
******
Foxy podbiegł do Boonie'go, który nie był zadowolony tym co przed chwilą widział.
- Nie...możesz...tego...zrobić ! - wymamrotał ze złością Foxy.
- A jak ty to sobie wyobrażasz ? Kto to był ?
- Ja...ja nie mam pojęcia. Pierwszy raz w życiu ją widziałem. Ona...ona nie bała się ! Rozumiesz to Boonie ?! Nie bała się mnie dotknąć !
- Czyli coś knuje...
- Ona nie jest zła, nie chce nas zniszczyć. Wzrok miała taki ciekawski i...błagam daj mi szansę. A co do niszczenia, to ON mnie zniszczy jak się dowie.
- Wiem... - westchnął Boonie - ale jeśli masz zamiar utrzymywać z nią jakiś kontakt, ON w końcu będzie musiał się dowiedzieć.
- Tak, wiem o tym - Foxy posmutniał - ale nie sądzę, żebym jeszcze chociaż raz w moim marnym życiu ją zobaczył...

Don't be Scared Sweetie || FNAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz