Uspokojenie się trochę jej zajęło. Dotarło do niej, iż robiąc sobie wrogów w domu, samodzielnie wpędzi się w pułapkę samotności, która i tak powoli zaczynała doskwierać jej w życiu społecznym. Przyszła do mamy z podkulonym ogonem, rzucając tylko głupie "przepraszam", a ta bez żadnych pytań przytuliła ją i wybaczyła. Oliwia uważała, że nie zasługuje na swoją mamę. Kobieta ciężko pracowała, nie załamując się po tym niepowodzeniu. Wiedziała, że musi być wsparciem dla dzieci, dlatego pozostawała silna. Oliwia nie znała bardziej kochającej i empatycznej osoby. Była dla niej ostoją, niezależnie od sytuacji. Mogła jej powiedzieć wszystko i nigdy nie otrzymałaby ostrej nagany, co najwyżej mądre pouczenie. Być może to właśnie przez to wrodzone ciepło tak dobrze sprawdzała się na ciężkim stanowisku, jakim była pielęgniarka. Czasami wracała nocami do domu, ledwo trzymając się na nogach, lecz na twarzy zawsze miała uśmiech. Tym uśmiechem potrafiła odgonić wszystkie smutki. Była niesamowita, niezastąpiona. Zresztą tata tak samo. Był on bardziej stanowczy od mamy, lecz jego priorytetem zawsze była rodzina. Słuchał, doradzał, rozumiał. Gdyby istniały nagrody za męża i ojca roku, to bez problemu wygrałby je w każdej edycji (aczkolwiek w sekcji pracowników roku niewątpliwie wylądowałby nisko). Mimo tego budowanego latami kłamstwa, które zostawiło szramę na jej psychice, córka nie nosiła do nich ogólnej urazy, potrafiła docenić charaktery i żałowała, że nie wdała się w rodziców i nie miała w sobie aż tyle pozytywnej energii. Momentami czuła, iż to, jak rosła nie było zgodne z pierwotnymi wizjami jej staruszków. Zresztą nie tylko ona. Para ułożonych, harmonijnych rodziców wychowała dwójkę zbuntowanych, dysharmonijnych dzieci. Brat Oliwii był na zupełnie innym poziomie niż ona.

Julian. Ich dzieciństwo było wypełnione bójkami i szarpaniem się za włosy. Nie robili tego, żeby utrudnić sobie życie. To była czysta rozrywka. Budowali mięśnie oraz charaktery. Julian był starszy o trzy lata, dlatego przekazywał jej najważniejsze mądrości. Mądrości. Mocne słowo. Oliwia wiedziała, że jest tym mądrzejszym dzieckiem, młodym geniuszem. Być może miała trudny charakter, ale za to w szkole, planowaniu oraz dyskusjach radziła sobie niebanalnie. Jej bratu brakowało piątej klepki. Nie był stereotypowo głupi, również szybko się uczył i potrafił zabłysnąć na zajęciach. Po prostu dokonywał mało przemyślanych czynów. Mając szesnaście lat zrobił sobie pierwszy tatuaż, żeby zaimponować dziewczynie, która mu się podobała. Bazgroł został wykonany na przedramieniu, stworzył go starszy kolega, gdy wspólnie przesiadywali w jego garażu. Miał on przedstawiać smutną buźkę, podkreślającą jego edgy wnętrze. Finalnie wyglądała jak drunk face emoji z Windowsa i to taka po nieudanej operacji plastycznej. Zdaniem Oliwii odzwierciedlała duszę właściciela lepiej niż pierwotny projekt.

Julian był oddanym synem, pomagał rodzicom, jak tylko potrafił. Był pełnoletni, dlatego po wyroku taty poszedł do pracy weekendowej, by wspierać mamę. Dopiero poza domem wychodził z niego demon. Demon debilizmu. Był ryzykantem, lubił adrenalinę i robienie z siebie kretyna (to wychodziło mu najlepiej). Zależało mu na tym by każdy o nim mówił, chciał być znany na cały Poznań i jeszcze dalej. Miał problem z ustawianiem sobie granic, co jest bezpieczne, a co nie. W szkole średniej trafił do szpitala łącznie pięć razy. Dwa razy pogruchotał rękę, raz skręcił kostkę, innego dnia wybił palec i na koniec, na początku trzeciej klasy, złamał nos. Czy to go czegoś nauczyło? Oczywiście, że nie. Twierdził, iż bez bólu nie ma zabawy. Pod tym względem był utrapieniem dla mamy.
Jaki był stosunek Oliwii do brata? Kochała go, to oczywiste. Jego zidiociałe pomysły przyprawiały ją o załamania, ale zbudowali sobie silną, abstrakcyjnie zdrową relację. Julian był nie tylko członkiem rodziny, lecz także przyjacielem. Mogła liczyć na jego pomoc, okazjonalnie nawet rady. To dzięki niemu dokonywała najodważniejszych zmian w swoim wyglądzie.

— To co, tniemy? — zapytał Julian, sprawdzając ostrość nożyczek.

Oliwia po raz ostatni przesunęła palcami po swoich długich, latami zapuszczanych, włosach. Brązowe loki sięgały jej prawie do pasa. Nigdy nie planowała ich zmieniać. Czuła jednak, że przed szkołą średnią musi jakoś wyglądać. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w łazienkowym lustrze.

— Tniemy — potwierdziła.

Po godzinie na podłodze leżał dywan jej włosów, a ona przyglądała się, jak Julian goli połowę boku jej głowy, na drugiej partii zostawiając gęstą część, opadającą jej na twarz. Najdłuższe pasma sięgały jej do płatka ucha. Na całość położył granatową farbę, zupełnie zmieniając wizerunek swojej młodszej siostry. Wyglądała jak młody gangster. Gangster, który zaraz po cięciu zaniósł wszystkie utracone włosy do fundacji tworzącej peruki dla osób chorych na raka. Taki wygląd młodocianych przestępców.

Oliwia i jej brat byli dobrze zgranym zespołem. Dosłownie i w przenośni. On miał talent wokalny, ona chyliła się ku instrumentom. Uczyła się grać na perkusji. Na wigiliach chętnie zabawiali rodzinę wspólnymi występami, na których Julian jodłował kolędy, a ona nakurwiała drewnianymi łyżkami o garnki. Byli następcami Twenty One Pilots. Brat obiecał, że jak wyjedzie na studia i zdobędzie stypendium, a także dobrą pracę, to kupi jej perkusję. Zależało mu na spełnianiu jej marzeń. A jej zależało na tym, by jemu nic się nie działo.

Podsumowując to krótkie streszczenie życia Oliwii, można dojść do wniosku, że rzeczywiście nie było ono idealne ani tym bardziej ułożone. Czy jej to przeszkadzało? Nie. Mimo tylu przeciwności, uważała, że dalej jest okej. Odwiedzała tatę, wspierała mamę, dogadywała z bratem. W domu wszystko było harmonijne, dalej mogła się rozwijać, kochać, dążyć do celów.
Jednak poza domem?

Poza domem było inaczej. Nienawidziła życia poza domem.

┄─── 𖤍 ───┄

Jeśli zastanawiacie się, co przeczytaliście; jest to side story/backstory poświęcone jednej konkretnej postaci. Łącznie piątka bohaterów dostanie swoje dodatkowe historie, które w pewien sposób mogą wpłynąć na postrzeganie ich przez czytelnika. Są uzupełniem, którego nie będę w stanie zawrzeć w głównej fabule.

Jak widzicie, na pierwszy ogień poszła Oliwia. Nie zdradzam kolejności ani daty, w której wstawię przyszłe części, dlatego możecie swobodnie obstawiać, kto i kiedy będzie następny.

Mam nadzieję, że side stories będziecie czytać równie ochoczo, co główną historię. Sama też jestem ciekawa, jaki jest wasz stosunek do owego pomysłu, będę wdzięczna za odzew w komentarzach/wiadomościach prywatnych.

Wysyłam całusy, widzimy się w akcie drugim!

gwiazdolity ;Where stories live. Discover now