- Opowiadałeś o tym swojej mamie? - odwróciłam wzrok zdziwiona i pierwszy raz od kilkunastu minut spojrzałam na Dylana.

Kiedy natrafiłam na jego błękitne tęczówki i łagodny uśmiech, jaki kierował do swojej rodzicielki, coś we mnie zmiękło. Kiedy roześmiał się, wspominając przedwczoraj, zauważyłam w jego oczach błysk, bardzo podobny do tego, który pojawiał się w jego oczach, kiedy patrzył na mnie albo widział się z kumplami.

I to ten blask sprawiał, że duży, groźny Dylan Roberts znikał, a pojawiał się przyjazny i ciepły chłopak, który nie potrzebował nic, poza jedzeniem, piciem i przytulasami.

I to sprawiło, że go kocham.

Musnęłam palcami dłoń Dylana, która leżała swobodnie obok mojej, a chłopak nie spoglądając w tę stronę odpowiedział mi, splatając nasze palce. Wyglądało to trochę niezgrabnie, ale było nasze.

Nagle wzrok chłopaka skierował się na mnie, a ja speszona zarumieniłam się, bo przez to zauważyłam, że nie odwróciłam od niego oczu przez dobrą minutę. Usta Dylana drgnęły i po chwili rozszerzyły się w delikatnym uśmiechu.

- Jedzenie jest przepyszne. - pochwaliłam mamę mojego chłopaka, odwracając wzrok od błękitnych tęczówek.

Ciepła, męska dłoń ścisnęła moją nieco mocniej, a ja odpowiedziałam tym samym.

Jestem tu, Dylan, spokojnie. Nigdzie się nie wybieram.

- Cieszę się, że ci smakuje. - odparła serdecznie kobieta. - May, nie baw się przy stole!

Skierowałam wzrok na małą dziewczynkę, która z serwetki zrobiła coś na wzór lalki i bawiła się, przesuwając nią nad talerzem. Kiedy mama ją upomniała, wywróciła oczami i odłożyła serwetkę. Zaśmiałam się na ten widok, ale pod wpływem morderczego wzroku małej czarnowłosej, zakryłam szeroki uśmiech dłonią.

Mój humor uległ całkowitej zmianie i zamiast tamtej niepewnej, zestresowanej dziewczyny, przy stole siedziała zadowolona i spokojna Katherine Le'Moure. Co prawda Aiden nie odzywał się wiele, a z Dylanem nadal chcę wyjaśnić to wszystko, co się stało wczoraj, ale nie przejmowałam się już tak bardzo.

Przecież mamy siebie, będzie dobrze.

Spojrzałam odważnie na prawo i uśmiechnęłam się łagodnie do Dylana. Czarnowłosy zauważywszy mój ruch, również skierował na mnie swój wzrok i zauważyłam w jego oczach ulgę. Obróciłam rękę i całkowicie splotłam nasze palce.

Nasze dłonie pasowały do siebie tak dobrze... Jego była lekko większa i ciepła, a na wewnętrznej stronie kostek jego skóra była pogrubiona przez długie ćwiczenia walki. Moja natomiast była smukła, ale silna, zadbana.

Nagle ciszę, jaka zapadła, przerwało donośne chrząknięcie pana Robertsa.

Odwróciłam głowę w stronę mężczyzny, a Dylan poszedł w moje ślady.

- Rozumiem, że jesteście...razem. - zaczął nieprzekonany, patrząc kontrolnie na swoją żonę. - Ale czy moglibyście raczej nie robić...takich rzeczy. - zaznaczył Aiden, patrząc na nasze splecone dłonie.

Mama Dylana upiła zadowolona łyk soku porzeczkowego. Chciałam puścić mojego chłopaka, Aiden poprosił uprzejmie, więc nie widziałam przeszkód, ale czarnowłosy po mojej prawej stronie przytrzymał mnie mocno. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam z ukosa na swojego chłopaka.

- Dylan? - mruknęłam cicho.

- Przecież nic takiego nie robimy. - odparł spokojnie czarnowłosy.

- Nie podzielam waszego związku, ale Ellie rozmawiała ze mną i nie mogę was do niczego zmuszać. Proszę jednak, żebyście ograniczyli swoje czułości przy nas. - dało się zauważyć, że pan Roberts dobierał każde słowo uważnie.

BabysitterWhere stories live. Discover now