Hermiona Granger jako 7 latka przeprowadza się z rodzicami do wsi, w której mieszka rodzina Weasley.
Pewnego dnia rodzina Weasley musi wyjechać na bardzo ważną wizytę do innego kraju - problemy rodzinne.
Jednak nie mogą zabrać ze sobą małej czterol...
- Hermiona!- z pokoju było słychać panią Granger. Hermionie wydawało się że całe miasto to słyszy. - tak mamo?- zapytała wchodząc do pokoju - sprawdź ostatni raz czy nic nie zostawiłaś i wychodzimy. Tata powiedział że w nowym domu już większość poukładana. - Jej! Tak się cieszę jeszcze nigdy tam nie byłam!- uradowana Hermiona pobiegła do auta, gdzie czekał już jej ojciec. - Co Mionka? Nie możesz się doczekać?- uśmiechnął się tata i zapiął pasem córkę.
Dwie godziny potem rodzina była na miejscu. Hermiona siedziała z nosem przyklejonym do szyby. Dom który widziała był biały z czarnym dachem. Było też nieduże podwórko. - Wow- opisała to dziewczynka. - No kochanie, zaraz ci pokażę gdzie jest twój pokój i łazienka. Więc od razu do mycia i do spania jest już późno- powiedziała matka Hermiony- I nie ma żadnych ale. - dobra...powiedziała zrezygnowana siedmiolatka.
Na następny dzień, jadła śniadanie do kuchni wszedł tata. - Jean jej myślisz, pójdziemy dzisiaj przywitać naszych sąsiadów? Mamy tylko jednych sąsiadów obok... - No jasne tylko muszę przygotować kosz powitalny!!
W drodze do nory... - Mamo a co jak ci sądzi nas nie polubią? - Zobaczymy, miejmy nadzieję że się jakoś dogadamy
Rodzina stanęła przed furtką, która okazała się uchylona, więc pan Granger przeszedł i dał żonie i córce znak że mają iść za nim. Zapukał do drzwi. Otworzyła im bardzo wesoła ruda kobieta - Dzień dobry- powiedziała bardzo miło- Kogo mam zamiar gościć?- zapytała miłym ciepłym głosem - Dzień dobry, My wczoraj się tu blisko przeprowadziliśmy i chcieliśmy przywitać sąsiadów- zaczęła Jane i wręczyła kosz, Molly Weasley. - och dziękuję, zapraszam. Wychodźcie, wchodźcie- zaproponowała miła kobieta.
- Mamo co to za pan z krzywym nosem?- zapytała mała rudowłosa dziewczynka - Ginny!- skarciła córkę Molly - spokojnie, ja naprawdę mam krzywy nos- zaśmiała się Jean. - Mugole!- zachwycił się pan Weasley, który właśnie wszedł do pokoju - Artur- teraz skarciła męża, tak się teraz za nich wstydziła - przepraszam najmocniej, nazywam się Artur Weasley- podał im rękę na przywitanie, którą Alfred Granger. - Alfred Granger, to moja żona Jean i córka Hermiona- przedstawił się - Fascynujące, to moja żona Molly - Miło mi - odpowiedziała Molly - A to moja córka, Ginny. Jeszcze mamy synów. Chłopcy!! Chodźcie tu! Na dół zbiegło sześcioro chłopców. - To Ron, Percy, Charlie, Bill i Fred i George- pokazywał po kolei chłopców.
Kiedy czwórka dorosłych piła kawę chłopcy poszli na dwór grać w chowanego, a Ginny rysowała. - Hej- powiedziała Hermiona do dziewczynki - nie boję się ciebie- powiedziała dziewczynka - I nie musisz. Nic ci nie chce zrobić. A co ty robisz? - A co nie widać?- zapytała zdziwiona Hermiona wyczuła pyskowanie w głosie dziewczynki, ale spodobała jej się już.
Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Co o tym myślicie? Mam nadzieję że ok... Idę Pisać dalej😂😂