- Hermiona!- z pokoju było słychać panią Granger.
Hermionie wydawało się że całe miasto to słyszy.
- tak mamo?- zapytała wchodząc do pokoju
- sprawdź ostatni raz czy nic nie zostawiłaś i wychodzimy. Tata powiedział że w nowym domu już większość poukładana.
- Jej! Tak się cieszę jeszcze nigdy tam nie byłam!- uradowana Hermiona pobiegła do auta, gdzie czekał już jej ojciec.
- Co Mionka? Nie możesz się doczekać?- uśmiechnął się tata i zapiął pasem córkę.Dwie godziny potem rodzina była na miejscu.
Hermiona siedziała z nosem przyklejonym do szyby. Dom który widziała był biały z czarnym dachem. Było też nieduże podwórko.
- Wow- opisała to dziewczynka.
- No kochanie, zaraz ci pokażę gdzie jest twój pokój i łazienka. Więc od razu do mycia i do spania jest już późno- powiedziała matka Hermiony- I nie ma żadnych ale.
- dobra...powiedziała zrezygnowana siedmiolatka.Na następny dzień, jadła śniadanie do kuchni wszedł tata.
- Jean jej myślisz, pójdziemy dzisiaj przywitać naszych sąsiadów? Mamy tylko jednych sąsiadów obok...
- No jasne tylko muszę przygotować kosz powitalny!!W drodze do nory...
- Mamo a co jak ci sądzi nas nie polubią?
- Zobaczymy, miejmy nadzieję że się jakoś dogadamyRodzina stanęła przed furtką, która okazała się uchylona, więc pan Granger przeszedł i dał żonie i córce znak że mają iść za nim.
Zapukał do drzwi.
Otworzyła im bardzo wesoła ruda kobieta
- Dzień dobry- powiedziała bardzo miło- Kogo mam zamiar gościć?- zapytała miłym ciepłym głosem
- Dzień dobry, My wczoraj się tu blisko przeprowadziliśmy i chcieliśmy przywitać sąsiadów- zaczęła Jane i wręczyła kosz, Molly Weasley.
- och dziękuję, zapraszam. Wychodźcie, wchodźcie- zaproponowała miła kobieta.- Mamo co to za pan z krzywym nosem?- zapytała mała rudowłosa dziewczynka
- Ginny!- skarciła córkę Molly
- spokojnie, ja naprawdę mam krzywy nos- zaśmiała się Jean.
- Mugole!- zachwycił się pan Weasley, który właśnie wszedł do pokoju
- Artur- teraz skarciła męża, tak się teraz za nich wstydziła
- przepraszam najmocniej, nazywam się Artur Weasley- podał im rękę na przywitanie, którą Alfred Granger.
- Alfred Granger, to moja żona Jean i córka Hermiona- przedstawił się
- Fascynujące, to moja żona Molly
- Miło mi - odpowiedziała Molly
- A to moja córka, Ginny. Jeszcze mamy synów. Chłopcy!! Chodźcie tu!
Na dół zbiegło sześcioro chłopców.
- To Ron, Percy, Charlie, Bill i Fred i George- pokazywał po kolei chłopców.Kiedy czwórka dorosłych piła kawę chłopcy poszli na dwór grać w chowanego, a Ginny rysowała.
- Hej- powiedziała Hermiona do dziewczynki
- nie boję się ciebie- powiedziała dziewczynka
- I nie musisz. Nic ci nie chce zrobić. A co ty robisz?
- A co nie widać?- zapytała zdziwiona
Hermiona wyczuła pyskowanie w głosie dziewczynki, ale spodobała jej się już.XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Co o tym myślicie? Mam nadzieję że ok... Idę
Pisać dalej😂😂
YOU ARE READING
This is real?- Gimione
FanfictionHermiona Granger jako 7 latka przeprowadza się z rodzicami do wsi, w której mieszka rodzina Weasley. Pewnego dnia rodzina Weasley musi wyjechać na bardzo ważną wizytę do innego kraju - problemy rodzinne. Jednak nie mogą zabrać ze sobą małej czterol...