Rozdział 3

73 1 0
                                    

[08.06.1988]

Pojechaliśmy do miasta załatwić kilka rzeczy... Maya została w Neverland

Dziwnie się czułem idąc przez galerię...czułem na sobie wzrok ludzi bardziej niż kiedykolwiek...

Weszliśmy do ulubionej odzieżówki Angel...

Gdy przeglądała sukienki w poszukiwaniu rozmiaru, za plecami usłyszałem...

- Lala, nie boisz się dalej z nim być?

Zmroziło mnie do tego stopnia, że niebyłem w stanie się ruszyć, poza nakazaniem Billowi gestem, żeby poczekał

Angel spojrzała na osobę za mną

- Czemu mam się bać? Po pierwsze to mój mąż, po drugie to on wezwał karetkę. - odparła zupełnie spokojnie

Dopiero ton jej głosu mnie "odmroził"...

- Może I wezwał, ale przecież najpierw chciał Cię zabić...

Odwróciłem się... facet w naszym wieku przysiadł na stoliku ze spodniami

- Co się Tak patrzysz Jackson? Udowodnili ci przecież winę, nie?

- O mnie mów co chcesz, ale odpierdol się od mojej żony. - warknąłem

- Bo co? Zabijesz mnie? Tak jak teściową? Co?

Już otworzyłem usta, żeby mu odpowiedzieć, kiedy z nikąd za nim pojawiła się.... grupa około 10 osób, które wcześniej były pod szpitalem i sądem

- Gościu, znudziło Ci się oddychanie prostym nosem, że się do niewinnych przypierdalasz?! - zapytał wysoki blondyn koło 20

Więcej nie trzeba było mówić... facet się zmył...

Grupa podeszła do nas... odruchowo schowałem za sobą Angel

- Co za debil - stwierdził blondyn - zróbcie te zakupy na spokojnie... My dopilnujemy, żeby nikt tu nie wszedł.

- Dziękuję wam... - uśmiechnąłem się do nich

W życiu będąc w miejscu publicznym nie czułem się tak bezpiecznie...

Gdy Angel już wybrała rzeczy do kupienia, zwróciłem się do grupy

- Jak mogę się wam odwdzięczyć?

Blondyn ewidentnie dowodzący grupą nagle posmutniał

- Ja chcę jednej rzeczy: poprostu żyj.

- Nierozumiem

- Po tym, jak cię skazali, w dzień egzekucji, moja młodsza siostra się powiesiła... w liście pożegnalnym napisała, że robi to po to, żeby... sam zobacz - podał mi kartkę

》Angel《

Michael przysiadł na stoliku ze spodniami i się popłakał...

Wzięłam z jego dłoni list

"[...] zrobiłam to, żeby kupić Mike'owi trochę czasu, puki Angel się nie ocknie. Wierzę, że w ten sposób oddam mu swój czas, jaki by mi pozostał na ziemi, gdybym tego nie zrobiła"

- Michael, nie płacz... - szepnęłam przytulając go - przynajmniej nie przy nich

Uspokoił się nieco

- A wy? - zapytał resztę - jak mogę się wam odwdzięczyć?

W dużym skrócie, kazali mu, żeby był szczęśliwy, i nie ładował się więcej w kłopoty...

INNOCENTWhere stories live. Discover now