𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆𝖑 𝖙𝖗𝖟𝖊𝖈𝖎

921 80 91
                                    

Krople deszczu uderzały równomiernie o parapet. Ludzie, jak zwykle gdy zaczyna padać, uciekali pod najbliższe daszki. Zimno było czuć nawet jeśli nie przebywało się na dworze. 

Jednak w kawiarni „U Władka” było tak pogodnie, że nawet bez ogrzewania można by się roztopić.

Dziewczyna ubrana w beżowy sweter siedziała przy jednym ze stolików w rogu pomieszczenia. Wpatrywała się w okno z zamyślonym wyrazem twarzy i przypadkowy odwiedzający restaurację nie wpadłby na pomył, że na kogoś czeka. 

Jednak właściciel, który znał ją aż za dobrze, zdawał sobie z tego sprawę i zastanawiał się, gdzie podziewa się Diana- piękne brunetka, o brązowych oczach, uśmiechem umiejąca rozświetlić najciemniejsze miejsca. 

Dłuższa ze wskazówek zegara przebyła już pół drogi, a przy stoliku w rogu dalej nikogo nie było. 

W końcu Władek zdecydował, że podejdzie zapytać, co takiego się wydarzyło. Był tym typem człowieka, na którego nikt nie zwraca uwagi, chociaż swoją obecnością wnosi do świata więcej niż się spodziewamy. Jego posiwiałe włosy opadały mu gładko na twarz, nigdy nie bawił się we fryzjerów, uważał za komiczne spędzanie ponad pół godziny na fotelu, skoro w domu miał nożyczki. Twarz miał pomarszczoną, a zmęczenie życiem było na niej widoczne, mimo wszystko pogodny uśmiech gościł na niej częściej, niż u przeciętnego człowieka. 

Stanął przy stoliku, czekając aż czarnowłosa odwróci swój wzrok.

- Szczęśliwego nowego roku.- powiedział, gdy tamta ciągle wpatrywała się w jeden punkt za oknem. 

Od razu się odwróciła i spojrzała na niego zdziwiona. On uśmiechnął się pogodnie i jeszcze raz powtórzył:

- Szczęśliwego nowego roku.

- Mamy październik…- dziewczyna spojrzała na niego z powątpiewaniem. Prawdopodobnie myślała, że staruszek zupełnie postradał rozumy.

- Ale kiedyś będzie nowy rok, więc czemu nie złożyć życzeń już teraz?- zapytał, śmiejąc się basowym, zdartym głosem.- Spokojnie, nie oszalałem. Chciałem tylko zacząć rozmowę. Gdzie się podziała twoja Diana?

Maja zaczerwieniła się na to określenie. Uśmiech mimowolnie wpełzł na jej twarz, lecz po chwili znowu miała zachmurzoną minę.

- Może pan siadać, raczej nie przyjdzie…- odparła ponuro, patrząc na miejsce przed sobą.

- A dlaczego?- podniósł brew do góry, ale skorzystał z propozycji. 

- Długa historia…

- Chętnie posłucham.- staruszek kiwnął głową na znak, żeby zaczęła opowiadać. Nie kłamał. Przez te zaledwie trzy tygodnie bardzo przywiązał się do dziewczyn i musiał przyznać, że troszczył się o nie.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła opowiadać.

Dwa dni wcześniej.

Maja już od kilku minut przekładała pudełko z biżuterią z jednej strony szafki na drugą, nie mogąc zdecydować się, jak wygląda lepiej. 

Jej pokój wyglądał zupełnie nie, jak jej pokój. Wszystko leżało na swoim miejscu, było czysto i schludnie, a przez okna wpadało światło, ponieważ tego dnia słońce akurat postanowiło zaświecić. 

Marek zajrzał do pokoju, lecz gdy zobaczył, że jego córka leży na łóżku robiąc ćwiczenia oddechowe postanowił nie interweniować. Cieszył się, że jest szczęśliwa.

„Zaraz będę:3”

Maja przeczytała wiadomość od Diany i mało co nie pisnęła.

Kiedy dowiedziała się, że rodzice dziewczyny zgodzili się na nocowanie od razu zaczęła planować co zrobią i jak to będzie wyglądało. Już wcześniej wyobrażała sobie je, leżące pod kocem i oglądające filmy, ale dopiero teraz wydało jej się to realne. 

"𝖜𝖊 𝖋𝖊𝖑𝖑 𝖎𝖓 𝖑𝖔𝖛𝖊 𝖎𝖓 𝖔𝖈𝖙𝖔𝖇𝖊𝖗" wlwTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon