- Dlaczego Pani Izy już z nami nie ma? Wywaliła ją Pani? - zapytała z wyrzutem.

- Pani Iza z jakiś przyczyn podjęła taką decyzję, a nie inną. Ja jej w żadnym wypadku nie wyrzuciłam. Może na początku poznam wasze imiona i może dowiem się czegoś o was, a potem wy o mnie. Co Wy na to? - brak odpowiedzi, jakby się zamienili w kamień - Okej - westchnęłam - Usiądźmy w kółku, weźmy piłkę i będziemy ją rzucać do siebie, kto ma piłkę opowiada kilka rzeczy o sobie.

Zaczynamy tą cudną karuzele zabawy

——————

Wyszłam z budynku cholernie zmęczona. Nie było łatwo ale też nikt nie mówił, że będzie. Kiedy podniosłam wzrok z telefonu zobaczyłam przyjaciela stojęcego pare metrów przede mną i trzymającego w rękach dwie porcję frytek.

- Pewnie jesteś głodna - zaśmiał się.

- Oj nawet nie wiesz jak - podeszłam do niego i przytuliłam na powitanie - dzięki Ci bardzo - wzięłam papierowy rożek z jedzeniem w środku.

- Jak było?

- Trudno. Dzieci nie chciały ze mną współpracować. Wymyślałam masę gier, a wszystkie kończyły się nieudaną próbą zabawy. Na końcu wzięły kartki i zaczęły rysować.

- To dzieci, muszą się do Ciebie przyzwyczaić. Co prawda nie będzie to łatwe wyzywanie ale sobie poradzą.

- No co ty? Nie jest ze mną chyba aż tak źle - stwierdziłam na co parsknął - Coś nie tak?

- Ja nic nie mówię - uniósł ręce w geście obronnym - Zaczął do mnie dzwonić jakiś numer prywatny, od rana próbował się do mnie dobić z 6 razy.

- Dziwne, do mnie też dzwoni już od kilku dni, jeśli w ogóle mówimy o tym samym.

- Może to zbieg okoliczności - wzruszył ramionami.

Albo mój chory były

- Jeśli jescze będzie dzwonić to go po prostu oznaczę jako spam i tyle albo go zablokuje. Tobie też polecam.

- Dzięki - uśmiechnęłam się - Kornelia w domu?

- Jeszcze tak ale wieczorem wychodzi z koleżankami.

- Uuu czyżby szła na imprezę?

- Szczerze wątpię. Pewnie pójdą gdzieś do kina albo do restauracji czy coś.

- Ja zostaje w domu, jestem wykończona. A ty masz jakieś plany?

- Napisałem dzisiaj rano parę tekstów, umówiłem się już z Nocnym i idę do studia przekształcić je w coś zajebistego.

- Nocny to?

- Producent płyty, którą wydaje.

- Aaa no tak, on czasami jescze nie był producentem Nocnej Zmjany?

- Dokładnie tak.

Idąc i rozmawiając doszliśmy do mieszkania. Jak tylko dostanę wypłatę oddam za czynsz, dopłacę się do rachunków i wgl. Janek oraz Kornelia to świetni ludzie, gdyby nie oni nie wiem co bym zrobiła. Pozwalają mi u siebie mieszkać praktycznie za darmo, za jedzenie też nie chcą kasy bo wiedzą, że jej nie mam. Naprawdę kocham ich. Głupio mi siedzieć tak na ich głowach, żyć za ich pieniądze, więc jak tylko będę mogła oddam im co do grosza. Widziałam ostatnio na internecie ofertę pracy na weekendy, na której można zarobić około dodatkowych 5 stów w miesiącu, więc jej chyba też się podejmę.
Drzwi od mieszkania były zakluczome, a w środku Kornelii nie było. Janek wyszedł wcześniej do studia, więc korzystając z tego że jest wolne mieszkanie zajęłam się sprzątaniem. Ogarnęłam wszytsko w dwie godziny i usiadłam przy laptopie szukając kolejnych dodatkowych prac, których mogłabym się chwycić. Nie znalazłam nic wartego uwagi dlatego poszłam zrobić kolację. Kiedy kończyłam robić kanapki znów zadzwonił mi telefon.

- Słucham? - powiedziałam zirytownym tonem odbierając połączenie prywatne.

- Oj dlaczego jesteś taka zła? - Ta cholerna drwina w głosie, której nigdy nie zapomnę.

- Wypierdalaj - wysyczałam przez zęby, rozłączając się - Po prostu wynoś się z mojego życia - zablokowałam numer.

W mgnieniu oka zrobiła się 23:00. Ja siedziałam w salonie pijąc herbatę, a blondyn szwędał się po kuchni. Zadzwonił dzwonek do drzwi, które po chwili poszedł otworzyć Janek.

- Dobry wieczór Pan Jan Pasula? - usłyszałam głęboki męski głos.

- Tak, a o co chodzi?

- O panią Kornelię Skrzypczak.

Tak wiem że tak chop siup nie dostanie się pracy przedszkolanki i że do tego trzeba mieć skończone studia i wgł... Cieszę się że w końcu dałam radę coś napisać i nam nadzieję że wam się podoba

Mój promyk ~ Jan-rapowanie *ZAKOŃCZONE*Where stories live. Discover now