— Czekam na legitymację — odpowiedział, doprowadzając się do porządku.

— Jesteś nowy? Ja też. Pewnie się przenosiłeś, skoro legitymację dostajesz dopiero teraz — kontynuowała dziewczyna, nie czekając na jego odpowiedź.
Prężnie wyciągnęła dłoń w jego stronę.

— Oliwia — przedstawiła się, zachowując kamienną twarz.

Nathanael nie wiedział, czemu nieznajoma mu się przedstawia. Nie wyglądała na przyjacielską osobę. W dodatku spotkali się zupełnie niespodzianie. Czekali razem w kolejce do sekretariatu i to jedyne, co ich łączyło. Czy wszyscy Polacy byli tacy ekstrawertyczni? Jeśli tak, to zwariuje po tygodniu.

— Nathanael — kulturalnie wstał i uścisnął jej zimną, jak płyta grobowa, dłoń.

Dziewczyna kiwnęła głową i zajęła miejsce na ławce, siadając u jego boku. Oparła się o ścianę, prostując swoje długie nogi. Utkwiła wzrok w pustym punkcie, głośno wciągając powietrze nosem.

— Skąd się przenosisz? — zapytała, nawet na niego nie patrząc.

Czyli przesądzone. Nathanael był skazany na cudze towarzystwo. Specjalnie wybrał sobie godzinę, o której nie powinno tu być nikogo poza nim. Wszystko na nic.
Mógłby zastosować taktykę stopniowego ignorowania rozmówcy, póki ten nie zrezygnuje, lecz w tym przypadku bał się, iż po jej zastosowaniu mógłby stracić zęby.
Pozostawała współpraca.

— Z innej uczelni. Studiowałem analogiczny kierunek w swoim kraju — odpowiedział krótko, chowając swój planner do plecaka.

— Czyli uczeń zagraniczny. Wow. Ja uciekam z lingwistyki. Budynek tego wydziału to ruina, wolałabym zostać przejechana kombajnem aniżeli uczyć się tam kolejny rok — pożaliła się. — A ty czemu przeniosłeś się od siebie do Polski? Rodzic ci kazał? Jesteś masochistą? Czy może twój kraj ssie bardziej niż mój?

Było aż tak źle? Posądzanie o masochizm na podstawie kraju destynacji nie wróżyło za dobrze. Nathanael nie miał jeszcze czasu zorientować się, jak wygląda Polska "od kuchni". Wikipedia i ludzie na TripAdvisor opisywali ją całkiem aprobatywnie. Nie chciał się rozczarować.

— Sprawy rodzinne — streścił, nie chcąc ujawniać zbyt wielu informacji.

Nigdy nie był wylewny, tym bardziej nie podzieliłby się nawet skrawkiem swojej historii z losową, dopiero co poznaną osobą. Jego odpowiedź była wyczerpująca. Zresztą wątpił w to by ta dziewczyna rzeczywiście chciała głębiej wnikać w jego los. Rozpoczęła pogawędkę z grzeczności, żeby nie siedzieć w ciszy.

— Czyli rodzic — kiwnęła głową Oliwia. — Ładnie mówisz po polsku, więc dasz sobie radę.

Nathanael nie wiedział, jak na to odpowiedzieć, więc wlepił wzrok w podłogę, biorąc głęboki oddech. Miała rację. Jego mama przed wyjazdem powiedziała mu, iż znajomość angielskiego w Polsce nie jest tak rozpowszechniona jak w Szwecji. Dla osób starszych drugi język był gehenną. Chłopak nie mógł ich winić. Rozumiał to, że nie każdemu przyda się znajomość innych języków niżby ten ojczysty. Uważał jednak, iż bardzo ułatwiały życie, a ich nauka stanowiła sielankowe urozmaicenie wolnego czasu.

Zerknął na zegarek. Siedział tutaj już prawie dwadzieścia minut, a sekretarka dalej nie uraczyła go swoją obecnością, mimo tego, iż planowo nie powinna mieć przerwy. Biurokracja tej instytucji była katastrofalna.
Cisza wydawała mu się przytłaczająca, szczególnie gdy musiał siedzieć bezczynnie. Nie mógł wrócić do poprzedniej czynności, gdyż żeby skupić się na pracy, musiał być sam. Oliwia zabierała jego cenną przestrzeń personalną. Nie miał pewności czy nie zacznie zerkać przez ramię na jego notatki.

gwiazdolity ;Where stories live. Discover now