Część Druga

22.9K 925 10.1K
                                    

Słów: 11441

Nawiązując do rozdziału dziewiątego. (AL)

 Ale wiedziałem, że to nie potrwa długo. Że moje postanowienie „Nie zbliżaj się do Harry’ego nigdy więcej” legnie w gruzach, a sam chłopak będzie to jeszcze utrudniał, nawet, jeśli robił to nieświadomie. A gapił się na mnie przez okno, kiedy jadłem pizzę i nie mogłem powstrzymać się, aby go do siebie nie zaprosić. Po prostu, kurwa, musiałem.

 Musiałem zobaczyć Harry’ego jeszcze raz, poczuć jego zapach i ciepło jego ciała, nawet, jeśli nie chciałem, to ja tego potrzebowałem. Harry wyglądał na trochę zawstydzonego, jednak był dokładnym odzwierciedleniem tego, jak czułem się w środku. Był kompletnym bałaganem.

 I może było śmieszne to, że Harry nie umiał jeść pizzy, (no bo poważnie? Który nastolatek nie umie jeść w tych czasach pizzy?) ale i tak było to rozczulające, chociaż nie powinno. Fakt, że byłem jego pierwszym sprawiał, że moje serce stawało się coraz większe.

- Tak w ogóle, to skąd masz mój numer?

- Od mamy. A skąd pomyślałeś, że to mógłbym być ja?

- Bo oprócz mamy nie mam żadnych innych kontaktów w telefonie – mruknął, rumieniąc się. I normalnie również byłoby to dla kogoś śmieszne, jednak dla mnie było to po prostu smutne. Bardzo smutne, i czułem się dumny, że mogę być tym, który go wszystkiego nauczy.

- Jestem twoim pierwszym.

 Przegryzłem dolną wargę, starając się uspokoić swoje drżące dłonie i odpędzić echo, które odbijało się w mojej głowie własnymi słowami „jestem twoim pierwszym”. Brzmiało to bardzo... zobowiązująco. A pomimo, że nie chciałem, aby Harry czuł, że go nie lubię, bo chyba zaczynałem to robić, to jeszcze nie chciałem mu nic obiecywać. Tak na prawdę, ta cała fala podniecenia, którą czułem w pobliżu chłopaka była swojego rodzaju przygodą. Czułem, że była to przygoda – że muszę po prostu czegoś spróbować, a później mi przejdzie.

 Jednak kiedy dałem mu swoją bluzę znów odprowadziłem wzrokiem do drzwi, nie mogąc się powstrzymać. Rozmyślałem jeszcze przez chwilę i z lekkim uśmiechem, jak co wieczór usiadłem na parapecie, odpalając papierosa. Jednak o mało nie wypadł mi z dłoni, kiedy przez niezasłonięte żaluzje w pokoju Harry’ego dostrzegłem jego... w samym ręczniku. Nie był wysportowany ani opalony, ale nie był gruby, wręcz przeciwnie – był bardzo chudy i blady, co jednak nie zmieniało faktu, że się podnieciłem. Nie mogłem odwrócić wzroku i mimo, że bardzo chciałbym popatrzeć – w końcu on nie musiał o tym wiedzieć, a ja miałem idealny widok – to nie umiałem nie zachować swojej godności i uszanować jeego intymności, dlatego z chwilą, gdy odwiązał ręcznik i zrzucił go na podłogę, zdążyłem odwrócić wzrok. Czułem jak moje policzki oblewa szkarłatny rumieniec, który palił moją twarz. To był tylko Harry.

 Z powrotem spojrzałem w jego okno i z ulgą, ale i z zawodem stwierdziłem, że Harry jest już dawno ubrany i leży w łóżku. Jednak moje spojrzenie przykuła moja bluza, którą przytulał i przyciskał jej materiał do nosa. Patrzyłem się jak zahipnotyzowany, nie umiejąc odwrócić wzroku i uświadamiając sobie, że Harry prawdopodobnie jest gejem, i że prawdopodobnie podobam się mu. Ale może to była po prostu jego teoria – nie istnieje orientacja seksualna, istnieją tylko uczucia?

***

Nawiązując do rozdziału dziesiątego. (AL)

 Następnego dnia, w piątek, znów miałem podwieźć Harry’ego. Nie powiem, nie czułem się z tym aż tak źle, jak wcześniej. Można powiedzieć, że go polubiłem, chociaż dosyć niezręcznie było mi o tym myśleć, kiedy go pocałowałem. I, szczerze powiedziawszy, wykorzystując go i bagatelizując to czułem się jak chuj.

Thinking Out Loud  (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz