- Walczyłem dla was. Krwawiłem dla waszego bezpieczeństwa. Wytrwałem w tym cierpieniu dla waszego zwycięstwa - Jego głos był cichy, lecz nie był on w cale miły. Jego zwykle ciepłe srebrne oczy były pełne bólu i błyszczały na czerwono.
- I co zrobiłeś? - Wokół niego zaczął płynąć ciemny dym, utrudniając innym oddychanie. - Zdradziliście mnie. Zostałem upokorzony. Zmieniliście moje życie w piekło - Jego głos stwardniał. I właśnie wtedy Jin Guangshan postanowił otworzyć swoją pułapkę.
- Nie nie zrobiliśmy! Sam to sobie zrobiłeś! Nigdy nie powinieneś być tak chciwym. Nigdy nie musiałeś stawać po stronie tych kundli! - Potem się zamknął, ale szkoda była już wyrządzona. Kilka sekund później stał twarzą w twarz z Wei Wuxianem, który ściskał jego gardło.
- Chciwy? Kundli? Sam sobie to wyrządziłem? Że niby wy jesteście niewinni? - Warknął. Jego ręka stale zaciskała się na jego tchawicy. Twarz Jin Guangshana zrobiła się niebieska, gdy odezwał się kojący głos.
- Wei Ying... - Chłopak odwrócił się. To był Lan Zhan. Jego twarz była wypełniona smutkiem i te jego oczy, które poskromiły Wei Wuxiana. Jego uścisk rozluźnił się, gdy podszedł bliżej, aż Jin Guangshan upadł.
- Lan Zhan...
- Wei Ying - Jego głos był uspokajający i sprawił, że Wei Ying czuł się bezpieczny. Czuł się ciężki i senny. Nagle zaczął się hiperwentylować, ale nic na to nie mógł poradzić. Nigdy nie stracił czujności. Próbował nie wpaść w panikę, inaczej zacząłby wszystkich atakować. Stracił kontrolę, gdy wpadł w ramiona tej konkretnej osoby. Jego nos wyczuł zapach drzewa sandałowego, a uszy jego słowa.
- Jesteś bezpieczny, Wei Ying.
- Lan Zhan - Wyszeptał, zanim jego kolana ugięły się wraz ze świadomością.
~ W śnie~
Był z powrotem w Lotos Pier, tuż przed wojną. Unosił się na tratwie, lotosy kwitły wysokie i dumne. Spojrzał na dok, kiedy usłyszał śmiech. Machali do niego. Jego Shijie i Jiang Cheng.
- A'Xian! Chodź! Chodź do nas - Uśmiechnął się, jakby to było naturalne.
- Dobrze Shijie! - Wiosłował szybko, po chwili wysiadł. Szli, śmiejąc się i żartując w drodze do domu. Tam zastał wuja Jianga i Panią Yu uśmiechniętych i popijających herbatę podczas rozmowy. Uśmiechnęli się, kiedy przyszli i nagle wszystko się zmieniło.
Niebo zrobiło się czerwone. Zamiast wody byli otoczeni krwią. Lotosy w zawrotnym tępię umierały, duszącą w powietrzu urazą. Lotos Pier płonęło.
- Nie! To nie może się dziać! - Wei Ying był zrozpaczony.
- Wei Wuxian - Zawrócił. Stał tam Jiang Cheng i Shijie płaczącą w jego ramionach. Pani Yu i wuj Jiang stali u ich boku.
- Coś ty zrobił?! - Shijie zaszlochała oczami pełnymi wściekłości. Wei Ying otrząsnął się z szoku. Jego Shijie patrzyła na niego z wściekłością. Odwrócił się do pozostałych tylko po to, by zobaczyć jak również patrzą na niego w podobny sposób.
-Nie. Nie! NIE! To nie prawda! Proszę, to nie może być prawda! - Był w agonii. Krzyknął z krwią wypływającej z jego płuc.
~ Koniec snu ~
Obudził się. Jego twarz była wilgotna. Jego dłonie były śliskie od łez i krwi. Koszmary nie były dla niego niczym niezwykłym. Wręcz przeciwnie, prawie nie spał przez nie. A budzenie się z krwią, wydobywającą się z jego gardła i twarzy ociekającej łzami było czymś normalnym. Rozejrzał się. Był w lochach. Chichocząc lekko odchylił się do tyłu.
'Oczywiście jestem więźniem' Przynajmniej odzyskał swoje szaty. Skrzywił się. Cholerny Zidian. Rozległ się cichy brzdęk i gwałtownie się odwrócił. To byli Lan Quiren i Lan Xichen, przynieśli ze sobą tacę z jedzeniem. Byli sami, co już dało naszemu więźniowi do myślenia.
Przyszli tu po coś.
- Ah! Zewu-Jun, nauczycielu Lan! Po co zawracacie sobie głowę jedzeniem? Z pewnością nie będę tu długo - Lan Xichen zmarszczył brwi.
- Młody Mistrzu Wei Dlaczego tak mówisz?
- Och, Zewu-Jun, nie jestem młodym mistrzem. Jestem po prostu człowiekiem, który czeka na wyrok śmierci - Śmiał się. Na to Lan Xichen uśmiechnął się.
- Przykro mi, że zrobiłem na tobie takie wrażenie, Paniczu Wei. Masz wziąć udział w Jiyi Shiyoung - Wei Ying poczuł jak stygnie mu krew. Bowiem Jiyi Shiyoung lub inaczej, Proces Pamięci to proces, w którym wspomnienia przestępcy od pierwszego do ostatniego są ukazywane na rozprawie. Jest to stara metoda ukarania sprawcy, gdy podejrzewano, że ma on związek z innymi sprawami.
- Nie - Odpowiedział stalowym głosem. Obaj Lanowie wyglądali na zaskoczonych, lecz po chwili Lan Quiren uśmiechnął się triumfalnie.
- Widzisz? Mówiłem WangJiemu, że jest winny! - Lan Xichen zachował spokój.
- Przepraszam, ale taka jest procedura. Przykro mi, ale w tej sprawie nie masz nic do powiedzenia - Powiedział stanowczo zanim, opuścił tacę. Wei Ying chciał uciec stąd z podkulonym ogonem. Spokojnie zjadł i wrócił do swojej pozycji, z nadzieją na szybką śmierć.
-------------------------------------
Następnego dnia przyszli i zaciągnęli go do budynku. Naprzeciw głównych drzwi znajdowało się ogromne lustro, a w lewym rogu dwie wysokie kryształowe kolumny, do których go przykuli.
Stanęli twarzą do lustra. Uczniowie klanu Jiang przynieśli ze sobą Suibian i Chenqing oraz dwie czerwone wstążki i jedną czarną.
- Dziś będziemy świadkami zła Patriarchy Yiling, Wei Wuxiana! - Oznajmił Jin Guangshan, a pozostali mu wiwatowali. Dwóch uczniów wystąpiło i wepchnęli na siłę nieznane serum z małej fiolki do gardła Wei Yinga. Starła się, by nie wypić tego cholerstwa, lecz gdy ostatnie kropla spłynęła do jego gardła, poczuł jak jego ciało robi się wątłe.
- Co mu zrobiłeś? - Lan Zhan warknął. Lan Quiren zmrużył oczy. Lan Xichen szybko się wtrącił.
- To była woda lustrzana, WanhJi. Panicz Wei musi ją wypić, aby to zadziałało. Woda Lustrzana połączy się z jego wspomnieniami, zmuszając go do wspominania. Obudzi się dopiero, gdy zobaczymy jego wspomnienia.
Lan Zhan nie był szczęśliwy. Ale już to wypił. A jedynym sposobem na sprowadzenie go z powrotem, było zakończenie tego procesu. Lan Quiren skierował się na front.
- To co zamierzamy zrobić, jest bardzo ważne, więc prosimy o zachowanie spokoju bez względu na to, co poczujecie, ponieważ lustro nie tylko ukazuje wspomnienia. Pozwala także każdemu z nas poczuć jego emocje i usłyszeć jego myśli. Poczujecie tylko 1/10 wszystkiego co poczuje jego ciało, w tym ból - Przestał, by inni mogli pojąć znaczenie jego słów. I w końcu usiadł po wysłaniu krótkiego strumienia duchowej energii do lustra.
- O Zhen Jing, pomóż nam wymierzyć sprawiedliwość! - Powoli lustro ożyło o wszyscy pochylili się do przodu ciekawi tego, co mogą zobaczyć.
-------------------------------
2/13 + Extra
[16:00]
[ 25/09/2021 ]
![](https://img.wattpad.com/cover/285013632-288-k750129.jpg)
CZYTASZ
Black And White | Mo Dao Zu Shi |
Fanfiction! Skończone ! A gdyby Pani Yu i Jiang Fengmian nie zginęli? A jeśli Jin Zixuan nigdy nie zginął z ręki Wen Ninga? Co by się wtedy stało, gdyby Wei Wuxian znalazł miejsce o wiele bezpieczniejsze od Kurhanów dla resztek z klanu Wen? A jeśli odda się k...
2. Obezwładniony
Zacznij od początku