Rozdział 1

3.6K 241 997
                                    

Złość nie jest zła. Jest ludzka. I mija po pewnym czasie — Sarah Dessen

Gdy złość kipi, miłość się przypala — Jan Nitecki.

Rozdział 1

Louis Tomlinson nienawidził Harry'ego Stylesa. Ten brunet z pięknymi lokami i cholernymi zielonymi oczami doprowadzał go do szału, nawet jeśli po rozpoczęciu liceum stał się najspokojniejszą i najcichszą osobą w całej szkole.

Gimnazjum było dla Louisa prawdziwym cierpieniem, ponieważ zawsze był spychany na drugi plan. Wszystkie pochwały i gratulacje w piłce nożnej otrzymywał Harry — nawet tytuł kapitana, chociaż według Louisa stanowczo na to nie zasługiwał. Harry wygrywał większość konkursów geograficznych i szczycił się swoimi wynikami w całym Londynie. Był po prostu zbyt idealny. Do każdego odnosił się z życzliwością, wokół siebie miał mnóstwo dziewczyn i chłopaków, a nawet nauczyciele go ubóstwiali. Nikt nie powinien być zdziwiony, w końcu Harry był najlepszym uczniem.

Louis go nie znosił, ponieważ przez niego nie mógł się wybić. On również chciał być lubiany i kochany przez wszystkich dookoła, a dostawał jedno wielkie nic. Przyjaciele Harry'ego upokarzali go słownie na każdym kroku i robili mu kompromitujące zdjęcia, które krążyły po całym gimnazjum. Dla niego to był koniec świata — zdjęcia jego cieknących z nosa smarków mogły zniszczyć mu całą karierę. Od zawsze przejmował się tym, co myśleli o nim inni, dlatego nie było to nic dziwnego, że dbał o swoją reputację.

Z Harrym miał bardzo mało interakcji, tak właściwie nigdy ze sobą nie rozmawiali. Louis tego nie potrzebował, ponieważ wiedział, że tak naprawdę w środku Harry był prawdziwym diabłem i zabijał każdego tym swoim uroczym uśmieszkiem. Tak bardzo go nienawidził za tę udawaną życzliwość, gdyż ona musiała być udawana, ponieważ normalny człowiek się tak nie zachowywał. Jeszcze miał czelność zaproponować mu zamianę i oddać swoją funkcję kapitana Louisowi! Prawdziwy diabeł. Louis nie wierzył w tę jego dobroć.

Wszystko się zmieniło, kiedy obydwoje poszli do liceum. Harry zrezygnował z grania w piłkę nożną i uczestnictwa w konkursach, oddając pałeczkę Louisowi. Siedział ze swoją szarą, białą, czerwoną, różową, czarną, żółtą, zieloną, pomarańczową, fioletową, brzoskwiniową, miętową lub zieloną beanie (tak, Tomlinson dokładnie pamiętał każdy kolor jego cholernej czapki), ciągnął swoim wiecznie czerwonym i zakatarzonym nosem, notując coś w swoim zeszycie. Oceny wciąż miał na najwyższym poziomie, ale już nie udzielał odpowiedzi podczas lekcji. Nawet geografia, którą kochał całym sercem, nie szła mu aż tak dobrze, jak wcześniej. Z oceny celującej zszedł na plus bardzo dobry i Louis bardzo cieszył się z tego potknięcia. Harry nie brał już udziału w konkursach i był po prostu zwykłym, szarym uczniem.

Louisa w ogóle to nie obchodziło, ale zauważył, że od połowy pierwszego roku w nowej szkole, Harry chodził jedynie w bluzach i długich spodniach. Na początku nawet nie zwrócił na to uwagi, ale spotkał go kilka razy w lecie, gdy brunet był na spacerze i mimo trzydziestu stopni on wciąż je nosił. Ta sprawa przez długi czas nie dawała mu spokoju zwłaszcza, że na wuef również się przy nich nie przebierał, tylko szedł do ubikacji. To było co najmniej dziwne, gdyż wcześniej Harry nie miał problemu z rozebraniem się przy kimś. Według Louisa miał nawet ładne ciało, którym mógłby się chwalić.

Jednak tym razem to Tomlinson był gwiazdą. Od pierwszego meczu piłki nożnej, pokochała go cała szkoła. Dostał stypendium za osiągnięcia sportowe, był kapitanem, nauczyciele się nim zachwycali i uzyskał zainteresowanie każdego ucznia. Miał wielu przyjaciół, chociaż jedynie czterech bliższych i już nigdy nie czuł się samotny. Dodatkowo przypakował na siłowni, więc to on mógł się w końcu pochwalić idealnie wyrzeźbionym ciałem.

why is it so hard to wake up? | larry stylinsonWhere stories live. Discover now