Rozdział 23. Przypadkowe spotkanie.

346 9 0
                                    

Obaj siedzieli na pniu i obserwowali leżącą przed nimi kobietę owiniętą w koc.

- Kiedy się wybudzi? Minęło już 4 godziny, zaraz zajdzie słońce.

- To twoja wina więc teraz nie narzekaj Clark. Jad wampirów niższych klas ją zabija lub w najlepszym razie dokonuje jakichś niewielkich spostoszeń w organizmie.

- Kurcze ale ja chce już ją ponownie zobaczyć w akcji. Kobitka ma klasę, zwykły człowiek nie jest stanie dostrzec jak szybko się porusza i zadaje ciosy. Niesamowita babka i jeszcze te jej unikalne zdolności...

- Jakie zdolności? - James pierwszy raz od dłuższego czasu zwrócił na niego większą uwagę.

- No przecież widziałeś w lesie jak przygwoździła czterech na raz do drzew.

- To o tym mówisz... rzeczywiście  niezwykłe.

- Jeszcze nigdy kogoś takiego nie spotkałem, każdy się jej boi i mimo że ma chronić ludzi nikt jej nie ufa.

- A co do tego ma zaufanie?

- A to że jej opiekun zlecił jej zabójstwo.

- Chrzanisz!

- Prawdę mówię

Przerwali rozmowę widząc jak stara się powoli otworzyć oczy. Mogli przysiąc że przez moment były czarne.
James od razu uklekł przy niej i złapał za rękę.

- Jak się czujesz?

Nie otrzymał odpowiedzi bo dziewczyna od razu ponownie zasnęła.
Gdy Clark szykował sobie posłanie, James niezauważalnie ugryzł się w palec i krew otarł o jej usta. Od razu otworzyła oczy krzywiąc się dziwnym smakiem w ustach.

- Wszystko dobrze? - James od razu zapytał gdy próbowała się podnieść.

- T-tak, chyba tak. Tylko co to za dziwny smak? - przejechała palcem po ustach. - Słodkie... smakuje jak pianka.

- Może zjadłaś coś podobnego.

- Nie przypominam sobie... a gdzie jestem?

Rozejrzała się po okolicy, była lekko skołowana ale z każdą chwilą odzyskiwała świadomość.

- Emi, co to za rana? Co się stało? - James wskazał na jej ramię na którym była czarna plama. Zeschnięta skóra wyglądała na obumarłą.

- Spustoszenia co? - Clark przyjrzał się ranie, pojawiła się teraz więc bez wątpienia to działanie jego jadu.

- Musimy ruszać, Swift...

- Wiesz gdzie on jest? - Clark złapał ją za gardło i uniósł w górę. James próbował go odciągnąć jednak nie miał wystarczająco siły.

- Gdybym wiedziała to bym powiedziała, musimy go szybko znaleźć.

- Serio byś powiedziała? - Clark był zaskoczony.

- Nie przepadam za nim więc tak a poza tym próbował mnie zabić i zostawił na pewną śmierć.

- Ale to człowiek

- Ludzie nie są warci tego co mają, zawsze chcą więcej i więcej.

- Jesteś bystra jak na człowieka. - klepnął ją w policzek i odszedł kawałek dalej.

Noc spędzili w tamtym miejscu a z samego rana ruszyli na wschód.
Po drodze zegarek Emi niespodziewanie zaczął mrugać. Uniósła nadgarstek i odebrała połączenie od Liama.

- Emi?

- Nie wiesz do kogo dzwonisz?

- Słuchaj bo to pilne, na wschodnich terenach został zlokalizowany wampir Transmigrowany ponoć jest znacznie bardziej niebezpieczny niż przeciętne...

Zawładnięta przez wampira Where stories live. Discover now