Dziewiąty

302 32 11
                                    

Z rozszerzonymi oczami obserwowała jak długie nogi Taylora kroczą w jej stronę, omal jej szczeka nie uderzyła o ziemię, Chłopak miał na sobie niebieskie dżinsy i czarną koszulę, rozpiętą na dwa guziki. Ręce trzymał w kieszeniach i powoli podniósł wzrok. Ich tęczówki spotkały się ze sobą, Brookie aż zachłysnęła się z wrażenia. Jego oczy były tak ciemne, że mogłyby ją pochłonąć w każdej możliwej chwili. Gwałtownie odwróciła wzrok i uparcie zaczęła wpatrywać się w iskrzące ognisko. Płomienie trzaskały w powietrzu, czuć było zapach smażonej kiełbaski. Alkohol lał się strumieniami, a chichoczące dziewczyny irytowały swoim zachowaniem. Brooklyn wstrzymała oddech, kiedy cień przysłonił jej sylwetkę. Podniosła powoli wzrok i zmusiła się do uśmiechu. Aaron kucnął przy niej, położył dłonie na jej kolanach i spojrzał na nią oczami jelenia-przed-reflektorem. 

   - Posłuchaj, przykro mi za to co się zdarzyło - przesunął ręką na jej łydkę. - Pewnie czułaś się nieswojo, a ja po prostu uciekłem. Naprawdę cię przepraszam. 

   Rude włosy rozsypały się po ramionach Brooklyn, kiedy pokręciła głową. 

   - Nic się nie stało. 

   - Stało się. Nie powinienem się tak zachowywać - westchnął. - Rozmawiałem z Clarksonem. To po prostu nie do pomyślenia, że mam siostrę. 

   Cassie wciągnęła gwałtownie powietrze. Brookie uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń by poczochrać włosy Aarona, ale przerwało jej wyraźne chrząknięcie. Przerwała swoją czynność i spojrzała do góry. Taylor zawiesił głowę, zaczął bawić się palcami. Aaron podniósł się do pionu i poklepał przyjaciela po plecach. 

   - To my się już zbieramy. Zaraz zaczyna się na obchód do północy - spojrzał na Brookie i uśmiechnął się. - Zobaczymy się później, ok?

   Pokiwała głową i obserwowała jak jej brat wraz z Taylorem oddalają się. Chłopak popatrzył na nią przez ramię, posyłając jej głębokie spojrzenie. Zarumieniła się i odwróciła w stronę ogniska, gdzie stanął dumny Clarskon. Przejechał wzrokiem po wszystkich obecnych, dopóki nie stało się cicho. Nawet Cassie spoważniała. 

   - Witam wszystkich nowych herosów na naszym corocznym Ognisku Zapoznawczym. Cieszcie się ile możecie, ponieważ jutro zaczynamy treningi. To nie są przelewki, będziecie musieli się postarać. U nas obowiązują pewne zasady i proszę byście wy n o w i się z nim zapoznali. Każdy uchyłek i wypadacie stąd. 

Przez tłum przeszedł szmer, a kilka osób roześmiała się pod nosem. Brooklyn zmarszczyła brwi i spojrzała pytająco na Cassie, ale ona pokiwała głową nie odpowiadając. 

   - Dołączyli do nas nowi herosi i nowi przedstawiciele. Bywalcy proszeni są o właściwe zachowanie do nowszych. 

Po tych słowach odszedł w swoim kierunku, a pijackie zgiełki wybuchły na nowo. Cassandra wstała z pieńka i pociągnęła za sobą rudowłosą. 

   - Chodź, napijemy się czegoś! - zawołała. 

Weszły w tłum, który przesiąknął dymem i alkoholem, aż dziewczyny musiały zmarszczyć się z niesmakiem. 

Obie podeszły do stołu z czerwonymi kubkami i butelkami. 

   - Co pijesz? - zapytała Cassie, rozglądając się po stole. 

   - Emm... Może zwykłe piwo? 

   Cassie pokiwała głową i chwyciła za piwo imbirowe. 

   - Moje ulubione - stwierdziła rudowłosa. 

   Przytknęły szyjki do ust i wzięły duży łyk. Alkohol palił w gardło, aż Brooklyn zakaszlała. Chwyciła się za gardło i ze załzawionymi oczami spojrzała na towarzyszkę, która patrzyła na nią z chytrym uśmiechem. Następnie przeniosła wzrok na coś na jej plecami. 

   - O, cześć Taylor. 

   Brookie momentalnie przestała się krztusić i spojrzała za siebie. Taylor ze swoim zniewalającym uśmiechem i czerwonym kubkiem w ręce, stał zdecydowanie za blisko. 

   - Widzę, że jesteś nowicjuszką - kiwnął na nią głową. 

   Cassie zachichotała i odeszła. Taylor chwycił butelkę z rąk Brooklyn i odstawił ją na stół. 

   - Jeżeli nie potrafisz, to nie pij. 

   - A co? Ty jesteś takim mistrzem?

Zachichotał, całkowicie wybijając ją z pantałyku. Później odezwał się mrocznym głosem:

   - Żebyś wiedziała. 

Dokończył dopijać swój napój i spojrzał na nią błyszczącymi oczami. Przesunął językiem po wargach, co spowodowało skurcz w brzuchu dziewczyny. 

   - Nie powinienem tego mówić.

Założyła dłonie na biodrach i spojrzała na niego wyzywająco.

   - Której części?

Taylor przesunął się jeszcze bardziej, chociaż była pewna, że nie jest to już możliwe. 

   - Całości. Przepraszam, że nazwałem cię dziwką. Jeżeli wiedziałbym, ze jesteś siostrą Aarona, trzymałbym gębę na kłódkę. 

Parsknęła. 

   - Aha! Czyli, jeżeli nie byłabym siostra Aarona to nie wahałbyś się nazwać mnie dziwką? Albo co gorsze... jego dziwką?

   Chłopak wyglądał na nieźle zirytowanego, kiedy przejechał dłonią pa włosach nastraszając je na wszystkie strony. To już stawało się jego nawykiem.

   - To nie tak...

   - A jak? Dałeś mi jasno do zrozumienia, że...

Usta Taylora zmiażdżyły jej wargi, przerywając jej w pół słowa. 

WRÓCIŁAM (ZNOWU). PRZEPRASZAM, ŻE NIE BYŁO MNIE TAK DŁUGO, ALE PO PROSTU WENY NIE MIAŁAM. TYLE RAZY OBIECAŁAM TEN ROZDZIAŁ, ŻE AŻ RACHUBĘ STRACIŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA I ZOSTAWICIE PO SOBIE ŚLAD. 

POZDRAWIAM :*

Wybory StrażnikówWhere stories live. Discover now