Rodział 1

29 2 5
                                    

Tyle razy próbowałam zniszczyć mój budzik, że za każdym razem gdy dzwoni mam wyrzuty sumienia.

Nie dlatego, że próbowałam zniszczyć urządzenie dzięki, któremu się nie spóźniam, ale dlatego, że nie doprowadziłam tego do końca, tak jak z resztą połowy rzeczy w moim nędznym, siedemnastoletnim życiu.
Mój pokój: przefarbowany w połowie, moje „obrazy" w większości tylko niepomalowane szkice które, aż proszą o trochę kolorów, nawet włosy mam ścięte do połowy tylko, że to jest wybrykiem maszynki, która się zbuntowała podczas strzyżenia ale to ja nie chciałam potem tego skończyć.
Cholera, nawet mój związek zakończył się w połowie roku.
Ja robię listę rzeczy, które mogłam dokończyć w życiu, a budzik dalej uparcie skrzeczy obok mnie.

Ostatecznie zwlekłam się z łóżka i ubrałam się w pierwsze rzeczy,które wpadły mi pod ręce.
Skończyło się na tym że na rozpoczęcie ostatniego roku w szkole maszerowałam w dresach, koszulce z napisem „I need coffee!" i w tenisówkach, bywa..

Wzięłam trzy głębokie oddechy i wkroczyłam na apel, który był początkiem końca.
Oprócz tego, że w sali 209 wymieniono krzesła (fascynujące) pan woźny miał wypadek i nie będzie go w szkole przez pierwsze dwa tygodnie (tutaj mógł być problem) oraz przyjechała do nas uczennica z wymiany ( jeśli kolejna piękność z Kalifornii po trzydziestu botoksach, to ja podziękuję ).

No koniec apelu dyrektorka przedstawiła uczennicę z wymiany, która, trzeba jej to oddać, nie była kolejną pięknością z Kalifornii.
Za to wyglądała na ten typ dziewczyny, która plotkuje za twoimi plecami o twojej bluzce, którą przed chwilą skomplementowała.
Krótkie czarne włosy, markowe ,obcisłe lecz niezbyt wyzywające ubrania oraz piwne oczy właśnie taksujące mnie wzrokiem nie dawały nadziei na kolejną szarą myszkę.
Chwila wróć, ta nowa sensacja patrzyła się na mnie?

-Alice czy z łaski swojej oprowadzisz naszego gościa po szkole?- powtórzyła pytanie, wiecznie zdenerwowana dyrektorka.
-Z wielką przyjemnością- odpowiedziałam gramoląc się na scenę i niezgrabnie chwytając nową za rękę i schodząc z nią w dziwnym uścisku ze sceny.
Gdy wszyscy się rozeszli do klas ona tylko stała dalej i patrzyła się na mnie wyczekująco.

- Skąd jesteś?- zaczęłam konwersację chodź miałam robić coś zupełnie innego.
-Bez znaczenia nie znasz tego miejsca i dobrze, oprowadź mnie po szkole ślicznotko, bo na razie nie trafię nawet do drzwi wyjściowych.
- Zazwyczaj w wymianie uczestniczy więcej osób.- spróbowałam znowu zainicjować rozmowę, podczas gdy ona zwinnie wchodziła po schodach W SZPILKACH.
- Najwidoczniej jestem wyjątkowa.- odparła.
Jak najszybciej oprowadziłam ją po szkole, aż w końcu poszłyśmy do tej samej klasy.

(Oczywiście że chodziłam z nią do klasy, moje szczęście umarło straszną śmiercią gdy miałam 3 lata)
[...............]

Dobra narazie jest okej. Pierwsze rozdziały mogą nie być tak emocjonujące, ale nawet Harry nie był od razu w Hogwarcie.
Miłego i strasznie dziękuję za zauważenie mojej książki. <3

Demon w ludzkiej skórzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz