- A co ty masz z nim wspólnego?- zaczynam wyjaśniać Zawadzkiemu jak przez przypadek, całkiem nieświadomie się za kumpowaliśmy.- Rozumiem. Więc chcesz iść?
- Chyba nie mam wyjścia. Ale jak sobie pomyślę jak tam będzie...- kręcę głową próbując powstrzymać wspomnienie o takiej ostatniej libacji i spotkaniu Musztardy. Nie, to znaczy Majonezu. 
- Jeśli chcesz, to mogę iść tam z tobą.
- Mówisz poważnie? 
- No tak. W sumie to zawsze chciałem zobaczyć jak wygląda taka popijawa. Bo na naszej uczelni, co najwyżej spotyka się razem paru nudziarzy omawiając jakieś bardzo ważne problemu na giełdzie.
- Jest aż tak źle?
- Ciesz się, że nie musisz chodzić do takiej uczelni. Na początku zastanawiałem się czy to oni wszyscy są nienormalni czy tylko ja.- uśmiecham się.
- Współczuję. Ale wiesz, zanim się w ciemno zgodzisz to muszę cię ostrzec. Bo to trochę taka...plebejska zabawa.
- Plebejska?
- No wiesz, nie to co twoje wyższe sfery: kieliszki z szampanem, muzyka poważna...
- Coraz bardziej mnie przekonujesz. To kiedy ta impreza?
Tak więc w środę, po pracy razem z Karolem udajemy się pod wskazany adres. Oczywiście uprzednio zapytałam Kaśki o zgodę na przyprowadzenie kolegi, na co ta wyobrażając sobie nie wiadomo co się zgodziła. A gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju od razu wzięła mnie na stronę pytając:
- Skąd ty wzięłaś takie ciasteczko? On jest boski!- ekscytuje się- Aż chciałoby się go schrupać. Chodzisz z nim?
- Mówiłam ci, że nie.- ale gdy robi minę kota spijającego śmietanę gaszę ją- Ale pamiętaj, on jest zajęty.
- To co? Zaraz może być z powrotem wolny!- odkrzykuje mi odchodząc. Dlaczego geje muszą być tacy przystojni, myślę współczując daremnie łudzącej się koleżance.
- Cześć- słyszę obok siebie i dostrzegam Pawła- To twój chłopak?
- Nie, przyjaciel. Wzięłam go dla Kaśki- mówię żartem.
- Nie sądzę, żeby go zainteresowała. Wygląda tak jakoś dziwnie.
- To znaczy jak?- w duchu już śmieję się z Czechowskiego, bo to takie typowe, że przystojny chłopak jest zazdrosny gdy w swoim pobliżu widzi innego. Akurat w tej kwestii zbytnio nie różnią się od dziewczyn.
- Bo ja wiem? Jakby był jakimś arystokratą, choć pewnie jest dziany.
- O tak- mówię tylko nie chcąc zdradzać, że jego ojciec jest prezesem PKO.
- Wszystkie laski lecą do niego jak pszczoły do miodu. Tylko ty mi zostałaś.
- Hej, chyba nie jesteś rozczarowany?- udaję naburmuszenie.
- Oczywiście, że nie. Twoje towarzystwo jest dla mnie przywilejem.- odpowiada puszczając do mnie oko. Wtedy zauważam, że Karol zerka w moją stronę.
- Chyba woła mnie na ratunek.
- Ratunek? Raczej chce się przed tobą pochwalić jakie ma powodzenie.
- Zapewniam cię, że nie. Raczej ucieszy się, że przyprowadziłam go do ciebie.- stwierdzam, ale zaraz zastanawiam się czy nie powiedziałam za dużo. Na szczęście Paweł chyba nie zrozumiał aluzji. 
- Więc lubi dzielić się ochłapami?
- Och, nie bądź zazdrosny. Taka lekcja pokory dobrze ci zrobi, Casanovo.
- Jemu też. Przecież on ma tak symetryczny i prosty nos, że to aż nienormalne. Jesteś pewna, że nie robił sobie operacji plas...- sprzedaję mu sójkę w bok, bo właśnie jesteśmy obok Zawadzkiego. A właściwie w tłumie otaczających go dziewczyn
- Przepraszam, ale muszę porozmawiać z Agą- mówi tylko podchodząc do mnie z ulga.- Uf, na szczęście mi się udało. A to pewnie ten twój Paweł?
- Opowiadałaś mu o mnie?
- Tylko wspomniałam, że mam kolegę który bardzo lubi płeć piękną.
- Hej...- obrusza się Czechowski, a ja przedstawiam mu Karola. I po kilku minutach zauważam, że nawet dobrze się dogadują. Na odchodnym, gdy zbieram się do wyjścia, Kaśka łapie mnie jeszcze za rękę i nieźle wstawiona śmieje się, że zabrałam jej dzisiaj dwóch największych przystojniaków dla siebie. Wzruszam tylko ramionami i wychodzę z Karolem. W samochodzie odzywam się do niego z wyrzutem: 
- Przez ciebie dziewczyny na uniwerku nie dadzą mi spokoju. Wiesz ile chciało ode mnie twój numer i pytało czy z tobą nie chodzę? Zapomniałam jak działa na płeć piękną ta twoja śliczna buźka.- Karol tylko się śmieję.
- Gdybym wiedział, że zrobię tam taką furorę to już wcześniej bym się wkręcił. Te tłumy lasek obok mnie...- udaje rozmarzenie- ...szkoda tylko, że to nie byli chłopaki.
- Ale Czechowski chyba ci się spodobał?
- Jak to spodobał? Chodzi ci o to co myślę?- gdy kiwam głową, tylko się śmieję- Żartujesz? Miałbym się zakochać w kimś takim?
- A bo ja wiem? Jak nie układa ci się z Krystianem...
- Wyobrażasz sobie mnie z kimś takim?
- Szczerze mówiąc w ogóle sobie ciebie nie wyobrażam z facetem pod rączkę.
- Bo raczej geje nie trzymają się za rączkę wbrew powszechnemu przekonaniu.
- Dobrze wiedzieć. Ale Paweł jest naprawdę spoko gdy się go bliżej pozna. Zazwyczaj pozuje na beztroskiego lowelasa, ale w środku nie jest pusty.
- Lubisz go?- pyta a ja zastanawiam się czy w tym pytaniu nie ma żadnych podtekstów.
- Tak, jest moim dobrym kolegą.- chcę jeszcze coś dodać, ale w samochodzie rozbrzmiewa sygnał komórki. Karol odbiera ją po kilku sekundach.
- Halo? Tak, ale teraz nie mogę. Zobaczymy się jutro. Tak na pewno. Przecież wiesz, że ojciec kazał mi pracować...- mówi pozornie nieskładnie, bo nie słyszę pytań rozmówcy.- Byłem z Patrycją na imprezie- zastanawiam się do kogo dzwoni, że musi skłamać, bo wcześniej sądziłam, że to Krystian.- Spoko, to do jutra.- Karol rozłączył się i zwrócił do mnie z wyjaśnieniem- To był Krzysiek. Poinformował mnie, że szykują z chłopakami jakąś niespodziankę dla Bartka i Izy z okazji ich zaręczyn. 
- Ach tak.- mówię czując, że mój dobry nastrój gdzieś się ulotnił.
- Chcemy zrobić kolarz z ich zdjęciami i kupić jakieś fajne prezenty i śmieszne gadżety dla dziecka. Ale chłopaki mają drobne problemy ze znalezieniem czegoś dla Izy, bo Andżela znów pokłóciła się z Andrzejem i nie chciała nam pomóc...- patrzy na mnie, a ja już wiem o co chce mnie poprosić.
- Więc ja mam wam pomóc, tak?
- No tak. W sobotę, u Andrzeja w domu. Przyjdź. - namawia mnie- Przecież chyba nie będzie ci przeszkadzać, że Krzysiek też tam będzie?- przypomina mi, że wcześniej właśnie coś takiego powiedziałam. Biorę głęboki wdech.
- Oczywiście, że nie. To o której?

Od nienawiści do miłości ✔Where stories live. Discover now