Blaise - How she lied

83 6 4
                                    

Żeby wcielić w życie mój plan zdobycia Ginny Weasley, potrzebowałem dwóch sprzymierzeńców - Dracona Malfoya, którego cicho podejrzewałem o podkochiwanie się w chłopaku Ginny, oraz Theo Notta, który zawsze był pierwszy do wszystkiego, co mogło przynieść kłopoty.

Jeszcze w czasie wakacji przygotowałem sobie ugruntowane podłoże, pisząc z Ginny niemal codziennie. Wymienialiśmy się listami często i szczerze mówiąc, we wrześniu trochę mi tego zabrakło, ale poprzez ostatnie wiadomości w sierpniu, ustaliliśmy, że bezpieczniej będzie, jeśli w Hogwarcie nie będziemy się kontaktować, przynajmniej nie często.

Odniosłem wrażenie, że mała Ginny jest we mnie zauroczona. Poznałem to po sposobie, w jaki rumieniła się, gdy udało mi się przyłapać ją na patrzeniu na mnie w Wielkiej Sali. Zawsze szybko odwracała wzrok, speszona. 

Przyglądałem jej się, kiedy siedziała obok Harry'ego i z łatwością mogłem stwierdzić, że nie sprawia wrażenie szczęśliwej. Nie uśmiechała się często, mało kiedy też rozmawiała z osobami, z którymi siedziała. 

Tego dnia jej wyraz twarzy był inny, ona się czegoś przestraszyła, a ja doskonale wiedziałem, czego.

Kilka dni wcześniej w obieg poszła plotka, co bym zakochał się w pewnej pięknej Gryfonce. Ja sam, za pomocą moich przyjaciół, rozpuściłem te pogłoski. Chciałem, żeby dotarły one do każdego ucznia tej szkoły, a przede wszystkim do Pottera. Musiałem dowiedzieć się, czy Harry poczuje jakiekolwiek zagrożenie w związku z tą wiadomością. To tyczyło się jego dziewczyny, ale czy on był w stanie na to wpaść?

- Przestań się na niego gapić - mruknąłem do Draco, szturchając jego kolano swoim.

- Na nikogo się nie gapię - odfuknął mi przyjaciel, piorunując mnie spojrzeniem.

Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową. Od kiedy Ginny powiedziała mi na początku lata, że Malfoy biega za Harrym, bardziej zacząłem zwracać na to uwagę. Śmiałem przypuszczać, że dziewczyna od Weasleyów miała rację, nawet jeśli Dracon dobrze to ukrywał.

- Zjadasz gościa wzrokiem - podjudzałem blondyna dalej, starając się, żeby nikt nas nie usłyszał. Na szczęście wszyscy byli zaabsorbowani sowią pocztą i nie słuchali, o czym rozmawiam z przyjacielem.

- Och, zamknij się - sapnął, po czym ponownie szybko zerknął na Pottera. - To nie moja wina, że jest taki gorący.

- A co z tym Krukonem sprzed wakacji?

- Nic. - Obojętnie wzruszył ramionami. - Krukoni to jednak nie mój typ człowieka.

- Wolisz samozwańczych Gryfonów, tak?

- Zamknij się, Zabini - syknął przez zaciśnięte zęby.

- Spokojnie, będzie cały twój, kiedy tylko zerwą z Ginny - zapewniłem, klepiąc kumpla po ramieniu.

On w odpowiedzi wyłącznie skinął głową, po czym zabrał się za czytanie listu, jaki wysłał do niego Lucjusz. Moja matka nie miała w zwyczaju ze mną korespondować, dlatego nie spodziewałem się otrzymać żadnej wiadomości. Jak wielce się zdziwiłem, kiedy na moich dłoniach spoczęła koperta bez podpisanego nadawcy. Zanim jednak ją otworzyłem, wiedziałem już, czyje pismo widnieje na przesyłce. Zerknąłem na Ginny Weasley i uśmiechnąłem się półgębkiem.

Drogi Blaisie,

ktoś zapytał się mnie dzisiaj, czy wiem coś na temat romansu pewnego Ślizgona z Gryfonką. Oczywiście, powiedziałam, że nie mam pojęcia, o co chodzi. Możliwe, że w tym zamku jest ktoś poza nami, ktoś, kogo łączy coś z osobą, z jaką nie powinno go łączyć. Może to pytanie nie dotyczyło nas. Obawiam się jednak, że w jakiś sposób uczniowie dowiedzieli się, co wydarzyło się między nami. Czy mówiłeś o tym komuś, kto mógł puścić to w obieg? Obawiam się, że te wieści prędzej czy później dotrą do Harry'ego.

Daj mi proszę znać.

Wiadomość nie była podpisana słowem "Gi", do którego zdążyłem przywyknąć, jednak rozumiałem, dlaczego.

Z uśmiechem na twarzy złożyłem pergamin i schowałem go do torby. Mój wzrok ponownie utkwił w Ginny. Na chwilę widok na nią zasłoniła mi poczerwieniała na twarzy Hermiona Granger, ale kiedy dziewczyna odeszła, a moje spojrzenie skrzyżowało się z tym Ginny, uniosłem brwi i uśmiech nie schodził mi z ust.

Dziewczyna zmarszczyła czoło i delikatnie potrząsnęła głową, jakby w ten sposób chciała zapytać, czy to nie moja sprawka, czy nie wiem niczego na ten temat.

Przecząco pokręciłem głową i dla lepszego efektu wzruszyłem ramionami. Głupio było mi tak ją oszukiwać, ale wciąż miałem na myśli, że robię to dla naszego obopólnego dobra. Zresztą, ona nie była lepsza, wciąż okłamując swojego chłopaka.

Po śniadaniu zaciągnąłem Draco i Theo do biblioteki, gdzie nikogo nie powinno być w czasie lekcji. Musiałem z nimi pogadać. Jedynie Malfoy wyrażał średnią chęć ku wagarom, ale przegłosowaliśmy go z Nottem.

- Czego chciałeś? - zapytał Dracon, niecierpliwie stukając palcami w stół.

- Pół szkoły już o tym gada - oznajmiłem. - Ginny też już słyszała. Nie wiem, jak udało wam się zrobić to tak szybko, ale zajebiście wam poszło.

Theodore uśmiechnął się błyskotliwie i udał, że zarzuca włosy na plecy, na co prychnąłem krótko, a Draco wywrócił oczami.

- Postaraliśmy się - oznajmił chłodno blondyn.

- No raczej - zgodziłem się. - Wiesz, że czym szybciej Gi rozstanie się z Potterem, tym szybciej ty będziesz mógł się nim zająć.

- Powtarzam ci po raz tysięczny, że ja i Potter...

- Nie kłam - sarknął Theo. - Brałbyś go, gdybyś tylko mógł.

Draco popatrzył na nas spod ściągniętych brwi. Jego twarz zdobił grymas niezadowolenia, ale oczy mu błyszczały.

- Niech wam będzie - mruknął, po czym zapadł się bardziej w fotelu. - I tak was nie przegadam.

- Fakt - zgodziłem się. - Znamy cię nie od dziś, stary.

- Super - wymamrotał, składając ręce na piersi. - Fajnie, że wiecie lepiej ode mnie.

Już miałem się odezwać, kiedy do czytelni weszła osoba, której najmniej spodziewałem się w tamtym momencie.

Hermiona Granger z twarzą czerwoną jak pomidor kurczowo trzymała w ręku kawałek pergaminu. Jej rozbiegany wzrok spoczął na naszej trójce i my wszyscy popatrzyliśmy na nią. 

- Co tu robicie? - zapytała, zatrzymując się przed stołem.

- Możemy zapytać cię o to samo - parsknął Teo.

Spojrzałem na Draco i zganiłem go wzrokiem jeszcze zanim on zdążył zabrać głos. Tego poranka wydawał się być w wyjątkowo parszywym nastroju, a Granger sama weszła mu w drogę, okazując się najlepszą ofiarą do wyładowania emocji.

- Zapytałam pierwsza - oznajmiła poważnie.

- A ja drugi - droczył się Theodore. - I co?

Hermiona mocniej zacisnęła zęby, po czym wyminęła nas i skierowała się na sam koniec długiego stołu, gdzie rozłożyła swój pergamin i pochyliła się nad nim, całkiem zaabsorbowana treścią.

Tak czy inaczej, nie miałem zamiaru rozmawiać w jej towarzystwie, dlatego ruchem głowy wskazałem przyjaciołom, żebyśmy wyszli i znaleźli sobie lepsze miejsce do dyskusji.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 24, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I blame the WeasleysWhere stories live. Discover now