Rozdział 2

239 19 5
                                    

ROZDZIAŁ DRUGI : POWRÓT

Hermiona była przerażona. Dumbledore powiedział, że potrzebują profesora Snape'a, aby dowiedzieć się, co jest z nią nie tak. Co z innymi uzdrowicielami? Gdzie byli? Dlaczego jej życie miało zależeć  od Pani Pomfrey, portretu, i umierającego człowieka?

Hermiona była zła, ale szybko zdała sobie sprawę, że Snape musi być jedyną osobą, która nie umarła lub nie była w Azkabanie, która wiedziała wystarczająco dużo o czarnej magii, aby jej pomóc. Po prostu nie mógł umrzeć, kiedy jeszcze go potrzebowali! Wiedziała, że jest nieuczciwa i być może niewdzięczna, ale chciała żyć. Co by zrobiła, gdyby została uwięziona w tym stanie na zawsze? Co by zrobiła, jeśli miałaby spędzić resztę życia w łóżku, nie mogąc z nikim rozmawiać?

Po chwili jej przyjaciele zapomnieli by o niej, a jej rodzice pozostali błogo nieświadomi, że ich jedyna córka jest więźniem we własnym ciele. Resztę życia spędziłaby w St. Mungo z rodzicami Neville'a. Cokolwiek to było, co zaczęła z Ronem podczas polowania na horkruksy nigdy nie stanie się prawdziwym związkiem. Hermiona chciała, aby była w stanie płakać, lub w jakiś sposób złagodzić jej szalejące emocje.

Po pewnym czasie przyszło jej do głowy, że być może "odszedł" nie oznacza martwy, ale ona mogła tylko mieć nadzieję, że tak było. Nie miała jednak powodu, by sądzić, że Snape będzie wytrzyma wystarczająco długo, aby jej pomóc. Chociaż okazało się, że był lojalny wobec Dumbledore'a, nikt nie znał go ani jego motywacji.

Hermiona była sama aż do zmroku. Uzdrowiciele przychodzili i odchodzili, sprawdzając ją pod kątem oznak zmian. Usłyszała, jak mówili, że za kilka dni każdy, kto potrzebuje dalszego leczenia, zostanie przeniesiony do St. Mungo, co wpędziło ją w głęboką rozpacz.

Nie nastąpiła żadna zmiana. Nadal czuła się dobrze, świetnie nawet, z wyjątkiem faktu, że nie mogła się ruszyć. Pewnego razu Hermiona chciała kichnąć, ale jej ciało odmówiło. Leżała tam, jak jej się wydawało przez wieczność wieczność, podczas gdy jej nos swędział i piekł aż myślała, że może wolałaby trochę bólu.

W końcu usłyszała szepty i zbliżające się kroki.

– Idź pierwszy, – powiedział Harry. –Wydaje mi się, że możesz chcieć spędzić z nią chwilę sam na sam.

– Tak – uh, dzięki, Harry. Po prostu uważaj na mamę, jeśli przydybie mnie poza łóżkiem...

– Będę, Ron. No dalej.

Ciche kroki zbliżyły się do jej łóżka i zatrzymały się. Poczuła, że wpadł na krzesło, o którego istnieniu nawet nie zdawała sobie sprawy. Westchnął kilka razy, zanim odezwał się, a kiedy już to zrobił głos mu się załamał.

– Hermiono – urwał Ron, – musisz wyzdrowieć. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię też stracił...

Wyciągnął głośno oddech i zatrzymał się na chwilę.

– Przepraszam, że zachowywałem się tak głupio w zeszłym roku, – powiedział, – przez cały ten czas byłem głupi, a chociaż mogłem być z tobą w tym roku. Nie powinnaś na mnie czekać. Powinnaś zostać z Krumem.

Hermiona uśmiechała się do niego w głowie. Chciała mu powiedzieć, żeby się zamknął. Wiedziała, że tak naprawdę nie wierzy w to, co mówi.

– Byłaś niesamowita, Hermiono, jesteś najodważniejszą osobą, jaką znam. Nawet Harry nie sądzi, że mógłby zrobić to, czego6ty dokonałaś.

CO ZROBIŁAM?!

Hermiona chciała na niego krzyczeć. Dlaczego wszyscy powtarzali, że była tak odważna?

coursed حيث تعيش القصص. اكتشف الآن